Nie wrócił z dyskoteki
24-letni Przemek nie wrócił do domu w nocy z 5 na 6 lutego. Tamtej nocy mężczyzna bawił się w dyskotece Fregata w Białej Podlaskiej. Udało nam się odnaleźć osobę, która twierdzi, że widziała zaginionego w podejrzanym towarzystwie... tuż przed zaginięciem. Inni świadkowie twierdzą, że Przemek kłócił się z ochroniarzami dyskoteki.
- Co dzień po tysiąc razy pytam, gdzie jest? Wiem, że by nas nigdy nie zostawił - rozpacza Elżbieta Jóźwiak, matka zaginionego.
Co się działo z Przemkiem po wyjściu z klubu? Czy wyszedł sam? Dlaczego nie dotarł do domu? Nasze dziennikarskie śledztwo ujawnia nieznane dotąd okoliczności zaginięcia mężczyzny.
- Około godziny trzeciej Przemysław Jóźwiak wyszedł z lokalu. Przed wyjściem doszło między nim, a najprawdopodobniej pracownikiem ochrony lokalu do ostrej wymiany zdań - informuje Krzysztof Semeniuk z policji w Białej Podlaskiej.
- Jest świadek, który widział, jak Przemek dobijał się do tego lokalu, chciał wejść. Kłócili się, bluzgał na ochronę, bo nie chcieli go wpuścić - opowiada Łukasz Jóźwiak, brat zaginionego.
- Ja czegoś takiego nie zaobserwowałem. Jako właściciel wychodzę z tego lokalu zazwyczaj na koniec. Przed lokalem nie było nikogo - twierdzi Jacek Uss, właściciel klubu Fregata w Białej Podlaskiej.
Nazajutrz po zaginięciu rodzina Przemka Jóźwiaka rozpoczęła poszukiwania. Bliscy sprawdzili wszystkich znajomych, rozwiesili plakaty. Sprawdzono także zapis z kamery nad wejściem do klubu... i tu pojawia się kolejna wątpliwość. Świadkowie z klubu i policja twierdzą, że Przemka widać wychodzącego z klubu tuż przed godziną trzecią nad ranem.
- To nie jest mój brat, to jest całkiem inny chłopak. Inna twarz, inne ubrania - mówi Katarzyna Jóźwiak, siostra zaginionego.
- Kilka razy oglądaliśmy cały zapis monitoringu ze znajomymi i znaleźliśmy moment, gdy wyprowadzają go z lokalu tuż przed godziną drugą w nocy - twierdzi Łukasz Jóźwiak, brat zaginionego.
- Ten fragment monitoringu był okazany osobom, które znają zaginionego i osoby te jednoznacznie stwierdziły, że to nie on - informuje Krzysztof Semeniuk z policji w Białej Podlaskiej.
- Tuż po zaginięciu brata, pisałam do niego sms-y. Po czterech tygodniach przyszły do mnie trzy raporty z informacją, że sms-y dostarczono do brata. Od razu zadzwoniłam, ale już telefon był wyłączony - dodaje Katarzyna Jóźwiak, siostra zaginionego.
Rodzina o pomoc w poszukiwaniach poprosiła jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego.
- On stwierdził, że ciało znajduje się w rzece Krznie, że Przemek został pobity przez cztery osoby - wspomina Łukasz Jóźwiak, brat zaginionego.
- 38 strażaków przez ponad 14 godzin penetrowało koryto rzeki i nic - mówi Mirosław Byszuk z Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej.
Podczas nagrania rozmowy z szefem Fregaty pojawił się nowy świadek, który twierdzi, że widział Przemka już po wyjściu z klubu.
- Stał na pętli przy ulicy Brzegowej z całą zgrają. Tam było z czterech jego kumpli, nie wiem czy kumpli i jedna dziewczyna. Rozpoznałbym ich, ale nie chcę mieć nic wspólnego z policją - powiedział anonimowy świadek.*
* skrót materiału
Reporter: Michał Bebło
mbeblo@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
Co się działo z Przemkiem po wyjściu z klubu? Czy wyszedł sam? Dlaczego nie dotarł do domu? Nasze dziennikarskie śledztwo ujawnia nieznane dotąd okoliczności zaginięcia mężczyzny.
- Około godziny trzeciej Przemysław Jóźwiak wyszedł z lokalu. Przed wyjściem doszło między nim, a najprawdopodobniej pracownikiem ochrony lokalu do ostrej wymiany zdań - informuje Krzysztof Semeniuk z policji w Białej Podlaskiej.
- Jest świadek, który widział, jak Przemek dobijał się do tego lokalu, chciał wejść. Kłócili się, bluzgał na ochronę, bo nie chcieli go wpuścić - opowiada Łukasz Jóźwiak, brat zaginionego.
- Ja czegoś takiego nie zaobserwowałem. Jako właściciel wychodzę z tego lokalu zazwyczaj na koniec. Przed lokalem nie było nikogo - twierdzi Jacek Uss, właściciel klubu Fregata w Białej Podlaskiej.
Nazajutrz po zaginięciu rodzina Przemka Jóźwiaka rozpoczęła poszukiwania. Bliscy sprawdzili wszystkich znajomych, rozwiesili plakaty. Sprawdzono także zapis z kamery nad wejściem do klubu... i tu pojawia się kolejna wątpliwość. Świadkowie z klubu i policja twierdzą, że Przemka widać wychodzącego z klubu tuż przed godziną trzecią nad ranem.
- To nie jest mój brat, to jest całkiem inny chłopak. Inna twarz, inne ubrania - mówi Katarzyna Jóźwiak, siostra zaginionego.
- Kilka razy oglądaliśmy cały zapis monitoringu ze znajomymi i znaleźliśmy moment, gdy wyprowadzają go z lokalu tuż przed godziną drugą w nocy - twierdzi Łukasz Jóźwiak, brat zaginionego.
- Ten fragment monitoringu był okazany osobom, które znają zaginionego i osoby te jednoznacznie stwierdziły, że to nie on - informuje Krzysztof Semeniuk z policji w Białej Podlaskiej.
- Tuż po zaginięciu brata, pisałam do niego sms-y. Po czterech tygodniach przyszły do mnie trzy raporty z informacją, że sms-y dostarczono do brata. Od razu zadzwoniłam, ale już telefon był wyłączony - dodaje Katarzyna Jóźwiak, siostra zaginionego.
Rodzina o pomoc w poszukiwaniach poprosiła jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego.
- On stwierdził, że ciało znajduje się w rzece Krznie, że Przemek został pobity przez cztery osoby - wspomina Łukasz Jóźwiak, brat zaginionego.
- 38 strażaków przez ponad 14 godzin penetrowało koryto rzeki i nic - mówi Mirosław Byszuk z Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej.
Podczas nagrania rozmowy z szefem Fregaty pojawił się nowy świadek, który twierdzi, że widział Przemka już po wyjściu z klubu.
- Stał na pętli przy ulicy Brzegowej z całą zgrają. Tam było z czterech jego kumpli, nie wiem czy kumpli i jedna dziewczyna. Rozpoznałbym ich, ale nie chcę mieć nic wspólnego z policją - powiedział anonimowy świadek.*
* skrót materiału
Reporter: Michał Bebło
mbeblo@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)