Okrucieństwo hodowcy psów

Okrucieństwo hodowcy psów

Okrutny film w Internecie. Ryszard R., hodowca psów z Czeszewa koło Wrześni wpuścił do niewielkiego tunelu psa oraz lisa i zaczął nagrywać. Po chwili zwierzęta rzuciły się na siebie. Na filmie słychać, jak jedno z nich wyje z bólu, a drugie zaciekle atakuje. Mimo to hodowca zwleka z reakcją, wręcz sugeruje, by ich nie rozdzielać!

Film znalazł na serwisie internetowym YouTube.com komendant główny Straży dla Zwierząt.

- Zawiadomiłem Komendę Stołeczną Policji, tam zabezpieczono ten przerażający film - opowiada Mateusz Jakub Janda, komendant główny Straży dla Zwierząt.

Warszawska policja szybko ustaliła, że osoba, która upubliczniła w Internecie film mieszka w miejscowości Czeszewo koło Wrześni. Sprawę przejęli policjanci z Wielkopolski. Okazało się, że pojawiający się na kontrowersyjnym filmie mężczyzna to Ryszard R. - hodowca psów.

- Wiemy, że to myśliwy, że hoduje psy i szkoli je do polowań - informuje Romuald Piecuch z policji w Poznaniu.

- To niedopuszczalne. To jest celowe doprowadzanie do walk zwierząt, jest to ścigane jako znęcanie się nad zwierzętami - twierdzi Mateusz Jakub Janda, komendant główny Straży dla Zwierząt.

Po wizycie policji gospodarstwo Ryszarda R. skontrolowały także funkcjonariuszki Straży dla Zwierząt. Nasza kamera towarzyszyła im w czasie interwencji. Mężczyzna tłumaczył się, że w tunelu, gdzie walczyły zwierzęta, powinny znajdować się zastawki rozdzielające psa i lisa. Jednak w czasie kręcenia filmu ich nie było.

- To był błąd. Chłopak, który miał mi pomóc, nie włożył kratek do końca.

Ja tego nie zauważyłem. To mój błąd - powiedział Ryszard R.

- Szkolenia powinny się odbywać pod nadzorem lekarza weterynarii, a nie na podwórku. To jest niedopuszczalne - mówi Renata Rajska, inspektor Straży dla Zwierząt.

- W mojej ocenie jest to umyślne działanie, znęcanie się nad zwierzętami. Będziemy wnioskować o ukaranie tego mężczyzny - dodaje Mateusz Jakub Janda, komendant główny Straży dla Zwierząt.

Według ustaleń strażników kontrowersyjny film w internecie dostępny był przez osiem miesięcy. Jego autor w mało wiarygodny sposób tłumaczył, dlaczego upublicznił drastyczne sceny walki psa i lisa.

- Chciałem pokazać pewniej osobie, jak zachowuje się pies podczas polowania, a nie mogłem jej tego wysłać pocztą elektroniczną - przekonywał Ryszard R.

Sprawą zbulwersowany jest także poznański lekarz weterynarii, a zarazem przewodniczący komisji kynologicznej Naczelnej Rady Łowieckiej, któremu pokazaliśmy film, zamieszczony w Internecie przez Ryszarda R..

- Warunki są prymitywne, nieregulaminowe. Regulamin określa długość, jakość, głębokość i system zabezpieczenia takiego tunelu. On chciał pokazać komuś trening i sprzedać psa. Dzikie hodowle powinny być niszczone. Pies ma pomagać myśliwemu, a nie go wyręczać - mówi Andrzej Brabletz, przewodniczący Komisji Kynologicznej Naczelnej Rady Łowieckiej.

Kontrola Straży dla Zwierząt wykazała także, że zwierzęta Ryszarda R. nie miały dostępu do wody, przynajmniej od 16 godzin. Miski zarówno lisa, jak i psów były puste. Ryszard R. z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie miał czasu zapewnić zwierzętom wody, bo miał inne obowiązki.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)