Płacą 12 tys. za polską żonę
Małżeństwo za 12 tysięcy! Tyle płacą Nigerczycy za fikcyjny ślub z Polką. Ona dostaje pieniądze, on polskie obywatelstwo. Choć ryzyko jest duże, bo Polkom grozi 5 lat więzienia, kandydatek na żony nie brakuje.
- Od męża dostałam 12 tys. zł. Był z Nigerii, chciał obywatelstwo. Później zapoznawałam z tymi Nigeryjczykami moje koleżanki. One dostawały po 12 tys. zł, a ja po 2 tys. - opowiada pani Krystyna, która zawarła fikcyjne małżeństwo.
Szczęście przed Urzędem Stanu Cywilnego, wyznanie miłości i wierności, obrączki, Mendelson - to jedna wielka fikcja. W Polsce kwitnie proceder zawierania fikcyjnych małżeństw z cudzoziemcami - głównie z Nigeryjczykami.
- W powiecie żywieckim stwierdzono przypadki kobiet, które fikcyjnie zawierały małżeństwa z Nigeryjczykami. Poszliśmy tym tropem i dotarliśmy do pośredników, którzy działali w Warszawie i w innych miastach. Zatrzymaliśmy kilkanaście osób - informuje Marek Jarosiński z Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
Mózg operacji legalizowania pobytu Nigeryjczyków poprzez fikcyjne małżeństwo czeka na wyrok.
- Grupą kierował Tony B., obywatel Konga. Działali na terenie Warszawy, Radomia, Nowej Soli i Zielonej Góry. Akt oskarżenia obejmuje 20 osób - mówi Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Polskie obywatelstwo jest równoznaczne z prawem do swobodnego przemieszczania się po Unii Europejskiej. Polki dostają 1000 euro za ustalenie daty ślubu, kolejny tysiąc po ślubie, a kolejny po wizycie w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie urzędnik bada, czy oni są autentycznym małżeństwem - opowiada jeden z oficerów Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
- Musieliśmy m.in. odpowiedzieć na pytanie o kolor szczoteczki do zębów, co później sprawdzili. Pytali sąsiadów, czy widują mojego męża, czy chodzimy do sklepu, pytali czym przyjeżdżamy na przesłuchania, co jemy na śniadanie - mówi pani Krystyna, która zawarła fikcyjne małżeństwo.
- Za te cztery przestępstwa grozi tej pani kara pozbawienia wolności do lat pięciu - informuje Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Od razu jak dostał kartę pobytu i polski PESEL, to wyjechał z Polski - mówi pani Krystyna.
Identyczny proceder zawierania fikcyjnych, papierowych małżeństw dotyczy Wietnamczyków. W 2008 roku wybuchła afera zakończona wyrokiem w sądzie w Lublinie. Skończyła się grzywnami lub karami 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.
Wietnamczycy - oprócz opłaty za ślub, płacili przez pośredników swoistą pensję przekazywaną ich "żonom". Papierowe małżeństwa rozwodziły się po półtora roku.
Nowe "papierowe mężatki" bez mężów Nigeryjczyków nie mogą niczego załatwić w urzędach, ani w bankach, bo potrzebny jest podpis męża. A męża nie ma. Od lat.
- Tego roku minie 3 lata jak go nie ma - mówi pani Krystyna.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
Szczęście przed Urzędem Stanu Cywilnego, wyznanie miłości i wierności, obrączki, Mendelson - to jedna wielka fikcja. W Polsce kwitnie proceder zawierania fikcyjnych małżeństw z cudzoziemcami - głównie z Nigeryjczykami.
- W powiecie żywieckim stwierdzono przypadki kobiet, które fikcyjnie zawierały małżeństwa z Nigeryjczykami. Poszliśmy tym tropem i dotarliśmy do pośredników, którzy działali w Warszawie i w innych miastach. Zatrzymaliśmy kilkanaście osób - informuje Marek Jarosiński z Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
Mózg operacji legalizowania pobytu Nigeryjczyków poprzez fikcyjne małżeństwo czeka na wyrok.
- Grupą kierował Tony B., obywatel Konga. Działali na terenie Warszawy, Radomia, Nowej Soli i Zielonej Góry. Akt oskarżenia obejmuje 20 osób - mówi Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Polskie obywatelstwo jest równoznaczne z prawem do swobodnego przemieszczania się po Unii Europejskiej. Polki dostają 1000 euro za ustalenie daty ślubu, kolejny tysiąc po ślubie, a kolejny po wizycie w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie urzędnik bada, czy oni są autentycznym małżeństwem - opowiada jeden z oficerów Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
- Musieliśmy m.in. odpowiedzieć na pytanie o kolor szczoteczki do zębów, co później sprawdzili. Pytali sąsiadów, czy widują mojego męża, czy chodzimy do sklepu, pytali czym przyjeżdżamy na przesłuchania, co jemy na śniadanie - mówi pani Krystyna, która zawarła fikcyjne małżeństwo.
- Za te cztery przestępstwa grozi tej pani kara pozbawienia wolności do lat pięciu - informuje Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Od razu jak dostał kartę pobytu i polski PESEL, to wyjechał z Polski - mówi pani Krystyna.
Identyczny proceder zawierania fikcyjnych, papierowych małżeństw dotyczy Wietnamczyków. W 2008 roku wybuchła afera zakończona wyrokiem w sądzie w Lublinie. Skończyła się grzywnami lub karami 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.
Wietnamczycy - oprócz opłaty za ślub, płacili przez pośredników swoistą pensję przekazywaną ich "żonom". Papierowe małżeństwa rozwodziły się po półtora roku.
Nowe "papierowe mężatki" bez mężów Nigeryjczyków nie mogą niczego załatwić w urzędach, ani w bankach, bo potrzebny jest podpis męża. A męża nie ma. Od lat.
- Tego roku minie 3 lata jak go nie ma - mówi pani Krystyna.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)