Przywiązał do kaloryfera i zagłodził
Szok! 29-letni Karol U. z Opola przywiązał do kaloryfera w kuchni psa i pozwolił mu skonać z głodu. Zwierzę przez kilka tygodni wyło domagając się pożywienia, w końcu padło w męczarniach. Sąsiedzi wzywali policję i obrońców zwierząt. Teraz obie instytucje zrzucają winę na siebie.
8 lutego tego roku policjanci z wydziału narkotykowego na parkingu w Opolu zatrzymują 29-letniego Karola U. Przy nim znajdują niewielkie ilości narkotyków. Dalsze kroki kierują do mieszkania Karola na jednym z opolskich blokowisk. To, co tam zobaczą, przejdzie ich najśmielsze oczekiwania.
- Policjanci w kuchni odnaleźli zwłoki psa, już zmumifikowane. Wszystko wskazywało na to, że to zwierzę zostało zagłodzone. Był on przywiązany do kaloryfera smyczą, niedaleko stała pusta miska, do której, jak się okazało nawet nie mógł sięgnąć - opowiada Maciej Milewski, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Jak długo mogło trwać cierpienie zwierzęcia? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że śmierci psa można było zapobiec. Już w sierpniu ubiegłego roku rozpaczliwym wyciem amstafa zainteresowali się sąsiedzi.
- U mnie nie było słychać, ale inni zgłaszali, policja nawet przyjeżdżała. Wył może kilka tygodni - opowiada sąsiadka Karola U.
- Mieliśmy jedno zgłoszenie w sierpniu. Przyjechaliśmy tam. Ale nikt nam nie otworzył, psa nie było już wtedy słychać. Złożyliśmy zawiadomienie o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa, policja odpowiedziała, że dzielnicowy był na miejscu i nie potwierdził zgłoszonych tam zastrzeżeń - mówi Agata Klimek z opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Jeśli pies całkowicie pozbawiony był racji żywnościowych, to trwało to góra 6 tygodni. Śmierć z głodu jest śmiercią okrutną - dodaje Łukasz Popłonkowski, weterynarz.
Okazuje się, że Korba, bo tak nazywał się zagłodzony pies, miał szansę na znalezienie kochającego domu. Udało nam się porozmawiać z jego poprzednią właścicielką.
- Była grzeczna, sympatyczna, bardzo łagodna. Moje dzieci bardzo ją lubiły. Ona była młodziutka, jak się ją zostawiało samą w domu, to troszeczkę rozrabiała, więc znalazłam jej nowy dom - opowiada pani Agnieszka, poprzednia właścicielka psa.
Na nieszczęście wybór pani Agnieszki padł na Karola U. Wtedy wydawało się, że będzie dla niej dobrym opiekunem.
- Wyglądał normalnie, był dobrze ubrany - mówi kobieta.
Dlaczego, mimo sygnałów, nie udało się psa uratować? Winna jest obojętność ludzi, czy też nieudolny system? Prokuratura postawiła Karolowi U. zarzut posiadania narkotyków i znęcania się nad zwierzęciem w szczególnie okrutny sposób.*
* skrót materiału
Reporterka: Sylwia Sierpińska
ssierpinska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Policjanci w kuchni odnaleźli zwłoki psa, już zmumifikowane. Wszystko wskazywało na to, że to zwierzę zostało zagłodzone. Był on przywiązany do kaloryfera smyczą, niedaleko stała pusta miska, do której, jak się okazało nawet nie mógł sięgnąć - opowiada Maciej Milewski, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Jak długo mogło trwać cierpienie zwierzęcia? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że śmierci psa można było zapobiec. Już w sierpniu ubiegłego roku rozpaczliwym wyciem amstafa zainteresowali się sąsiedzi.
- U mnie nie było słychać, ale inni zgłaszali, policja nawet przyjeżdżała. Wył może kilka tygodni - opowiada sąsiadka Karola U.
- Mieliśmy jedno zgłoszenie w sierpniu. Przyjechaliśmy tam. Ale nikt nam nie otworzył, psa nie było już wtedy słychać. Złożyliśmy zawiadomienie o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa, policja odpowiedziała, że dzielnicowy był na miejscu i nie potwierdził zgłoszonych tam zastrzeżeń - mówi Agata Klimek z opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Jeśli pies całkowicie pozbawiony był racji żywnościowych, to trwało to góra 6 tygodni. Śmierć z głodu jest śmiercią okrutną - dodaje Łukasz Popłonkowski, weterynarz.
Okazuje się, że Korba, bo tak nazywał się zagłodzony pies, miał szansę na znalezienie kochającego domu. Udało nam się porozmawiać z jego poprzednią właścicielką.
- Była grzeczna, sympatyczna, bardzo łagodna. Moje dzieci bardzo ją lubiły. Ona była młodziutka, jak się ją zostawiało samą w domu, to troszeczkę rozrabiała, więc znalazłam jej nowy dom - opowiada pani Agnieszka, poprzednia właścicielka psa.
Na nieszczęście wybór pani Agnieszki padł na Karola U. Wtedy wydawało się, że będzie dla niej dobrym opiekunem.
- Wyglądał normalnie, był dobrze ubrany - mówi kobieta.
Dlaczego, mimo sygnałów, nie udało się psa uratować? Winna jest obojętność ludzi, czy też nieudolny system? Prokuratura postawiła Karolowi U. zarzut posiadania narkotyków i znęcania się nad zwierzęciem w szczególnie okrutny sposób.*
* skrót materiału
Reporterka: Sylwia Sierpińska
ssierpinska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)