Psy atakują dzieci

Psy atakują dzieci

Fala psich ataków na dzieci. W lutym zwierzęta zagryzły 5-letniego Kubę z Katlewa, w kwietniu ucierpiało troje dzieci na Warmii, a ostatnio amstaff rzucił się na pięciomiesięcznego Alanka z Ostródy. Chłopiec ma pogryzioną całą twarz. Cudem uniknął śmierci. Właściciel zwierzęcia miał już wyrok w zawieszeniu za pobicie człowieka i szczucie psem.

Tragedia 14-miesięcznego Alanka z Ostródy. Dziecko został dotkliwie pogryzione przez amstaffa. 19 kwietnia, gdy doszło do tragedii, chłopiec miał pogryzioną całą twarz. Rany były głębokie. Cudem kły psa nie zahaczyły o oko.

- On jest jeszce malutki, nie mówi jeszcze, ale widzę, że wraca do siebie Ma humor, bawi się, uśmiecha - opowiada Magdalena Zakrzewska, mama Alana.

Opiekun tego amstaffa 19-letni Sebastian Sz. usłyszał zarzut nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu do 10 lat więzienia.

- To dobry pies jest. Pierwszy raz się tak zachował, ugryzł, nie pogryzł - twierdzi Sebastian Sz., opiekun psa.

- Stan Alana jest poważny, wymaga antybioterapii i dalszego leczenia operacyjnego. Pozostaną blizny po pogryzieniach - mówi Bartosz Kotkowicz z odziału Chirurgii Klinicznej Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.

Do tej tragedii nie doszłoby, gdyby już przed laty psa i jego opiekuna zatrzymano. Mężczyzna był skazany w 2009 roku za pobicie człowieka i szczucie amstaffem. Ale wyrok dziewięciu miesięcy więzienia był w zawieszeniu.

- Pies nie mógł zostać zatrzymany, bo byłoby to w sprzeczności z Ustawą o Ochronie Zwierząt. Prawo karne nie pozwala nam na interesowanie się zwierzęciem, jeżeli nie jest ono ofiarą. Dostrzegam luki w prawie, które powinny być zlikwidowane - dodaje Artur Borowy, prezes Sądu Rejonowego w Ostródzie.

Prawo chroni groźnego psa, a nie ludzi. Nie sąsiadów, którzy bali się mieszkać obok amstaffa i jego opiekunów.

- Zdarzało się, że wypuszczali go bez kagańca i smyczy. Szczuli mnie nawet tym psem. Kiedyś on zaatakował mojego pieska, wyrywał mi go z rąk. Do dziś jest pokaleczony, mam na to papiery. Była policja, byli karani za to - opowiada Bugumiła Szul, której psa pogryzł amstaff.

- Latał bez smyczy, bez kolczatki. Wszyscy się go bali - dodaje jedna z sąsiadek Sebastiana Sz.

- Ostatnia interwencja była w 2008 r. Wcześniej były jeszcze cztery. Dotyczyły wyprowadzania psa w miejsca zabronione, np.na plac zabaw - informuje Andrzej Bartnicki z Komendy Straży Miejskiej w Ostródzie.

Sebastian Sz. dopiero teraz trafił do więzienia, bo sędzia nakazał wykonanie kary, ale nie z powodu szczucia psem, a za alkoholizm i niepodejmowanie pracy. W więzieniu siedzi też jego brat - właściciel psa. Amstaff przebywa w schronisku, jest obserwowany.

- Amstaffa nie ma na liście psów niebezpiecznych, na których hodowanie wymagana jest zgoda. Moim zdaniem powinien na niej być - mówi Zdzisław Łukasiak z Prokuratury Rejonowej w Ostródzie.*

* skrót materiału

Reporter:Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)