Strach przed mężem

Strach przed mężem

Pani Zofia woli być bezdomna, niż mieszkać ze swoim mężem. Mężczyzna jest chory psychicznie. Zachowuje się agresywnie i nieobliczalnie, w dodatku nie chce się leczyć. Kobieta starała o terapię przymusową dla męża. Bezskutecznie.

Pani Zofia od 36 lat jest mężatką. Pracuje jako sprzątaczka w ośrodku szkolno- wychowawczym w Szczecinku. W jej życiu wszystko układało się dobrze, do 2001 roku. Wtedy to mąż pani Zofii zaczął się dziwnie zachowywać. Narastająca agresja mężczyzny, jak twierdzi pani Zofia, stawała się codziennym koszmarem.

- Ja się bałam o swoje życie. Telewizor włączał, wyłączał, gadał do siebie, pisał, wyzywał - opowiada pani Zofia.

Chorobliwe i wręcz dziwaczne zachowanie pana Zygmunta zmusiły panią Zofię do wezwania karetki pogotowia. Po przebadaniu lekarze stwierdzili chorobę psychiczną. Mężczyzna miał brać leki. Jednak pan Zygmunt leczyć się nie chciał. Co więcej był coraz bardziej agresywny wobec żony.

- Pytał: gdzie byłaś k...? Co robiłaś? Gdzie się łajdaczyłaś? Zamykał drzwi i ciągał mnie, jak psa - opowiada kobieta.

- Wyzywa nas, ale człowiek już na to nie zwraca uwagi. Dzisiaj to się darł pół nocy, spać nie można, wyzywa od gestapowców od k..., twierdzi, że strzelamy do niego - opowiadają sąsiedzi pana Zygmunta.

Dwa lata temu pan Zygmunt przez miesiąc leczył się w szpitalu psychiatrycznym. Jednak niewiele to dało. Pani Zofia uciekała z domu. Mieszkała w internacie, w miejscu swojej pracy. Kiedy wracała do domu, mieszkanie zastawała zdewastowane. W końcu rok temu pan Zygmunt został ubezwłasnowolniony.

- Pani Zosia długo cierpiała, zanim zwróciła się o pomoc. Jest problem i długa droga do jego rozwiązania. Pomożemy, na ile możemy - mówi Barbara Zasada ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Szczecinku.

Zrozpaczona kobieta bała wrócić się do domu. Postanowiła więc złożyć wniosek do sądu o przymusowe leczenie. By sąd mógł to uczynić, niezbędna była opinia lekarska, ale i tu, jak twierdzi pani Zofia, pomocy nie było.

- Sąd mój wniosek przyjął, ale co z tego, skoro pismo przysłali, że pani doktor musi wydać opinię. Prosiłam ją i nic - mówi pani Zofia.

- By umieścić kogoś w szpitalu psychiatrycznym, potrzebna jest decyzja sądu oraz opinia biegłych psychiatrów - potwierdza Ewa Zielińska z Sądu Rejonowego w Szczecinku.

Postanowiliśmy razem z panią Zofią pojechać do jej mieszkania. Kobieta twierdzi, że sama nie odważyłaby się do niego wejść. Mieszkanie zastaliśmy kompletnie zdewastowane. Pani Zofia wezwała pogotowie i policję.

Niestety, po przewiezieniu do szpitala i krótkim badaniu, lekarze zwolnili mężczyznę do domu. Jak twierdzi dyrektorka placówki, wszystko jej zdaniem odbyło się zgodnie z przepisami.

- W takich sytuacjach dbamy o dobro i prawa pacjenta. Jego zachowanie było spokojne, nie było agresji, motywowałyśmy tego człowieka do leczenia, ale się nie zgodził. Każdy ma prawo stanowienia o swoim życiu - mówi przedstawiciel Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Szczecinku.

- Nie wiem, co ja zrobię, po prostu nie wiem - rozpacza pani Zofia.

Po realizacji reportażu lekarze, którzy zabrali pana Zygmunta do szpitala, wystawili wymagane zaświadczenie. Dzięki temu sąd będzie mógł rozpatrzyć wniosek o przymusowym leczeniu pana Zygmunta.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk

e-mail

(Telewizja Polsat)