Stracili zęby i 300 tys. zł
Internista z Włoch zniszczył im zęby! Salwatore Z. pracował w ekskluzywnym gabinecie stomatologicznym w Krakowie. Podszywał się za wybitnej klasy stomatologa, który leczy tylko najlepszymi materiałami, sprowadzanymi z Włoch. W rzeczywistości nie jest nawet dentystą, a materiały powstawały na sąsiedniej ulicy! Poszkodowani stracili zęby i ponad 300 tys. zł!
- Doprowadzili mnie do stanu, kiedy nie miałam zębów, tylko same pnie nerwowe na wierzchu - mówi Monika Wilk, była pacjentka Salvatore Z.
W 2004 roku pani Monika trafiła do krakowskiego gabinetu Italian-Dent. Zainwestowała 13 000 zł. Co zyskała? Jak twierdzi - ból, cierpienie i leczenie do końca życia. Dnia, w którym przekroczyła próg gabinetu Salvatore Z. i Ewy P., nie zapomni.
- Przeprowadzono mi dwa zabiegi chirurgiczne wszczepienia kości syntetycznej. Dwa lata później się okazało, że w ogóle nie została wszczepiona. Miałam po prostu rozcięte dziąsła - opowiada Monika Wilk, była pacjentka Salvatore Z.
Panu Zbigniewowi w Italian-Dencie założono most, który zniszczył mu szczękę. Za rzekome leczenie zapłacił 37 000 zł. Gdy skończyła się gotówka, mężczyzna zastawił na poczet kontynuacji leczenia działkę budowlaną.
Grupa byłych, rozczarowanych pacjentów Salvatore Z. jest liczna. Wspomnienia wszystkich są do złudzenia podobne.
- Proteza była nałożona na niezaleczony ząb, powstała ropa. Totalne kalectwo. Ponieważ były zniszczone żuchwy, nie mogłam rozmawiać, nie mogłam jeść - wspomina pani Alicja, była pacjentka Salvatore Z.
- Ewa P., która była w tym czasie asystentką przy zabiegach u pana doktora Z, cały czas tytułowała go "professore, professore" - opowiada Maria Rosołek, była pacjentka Salvatore Z.
Po jakimś czasie okazało się jednak, że "professore" nie jest stomatologiem, a jego asystentka, Ewa P. ma zaledwie średnie wykształcenie... Sprawą zajęła się prokuratura.
- Prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia, łącznie obejmujące 17 pokrzywdzonych osób. Ich straty oszacowano na kwotę przekraczającą 300 000 zł - informuje Bogusława Marcinkowska z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
- Oskarżeni wmawiali pacjentom, że wszystkie materiały używane do wypełnienia protez są specjalnie sprowadzane z Włoch - mówi Ewa Modzelewska, dziennikarka Polska Gazety Krakowskiej.
- To, co miało być robione we Włoszech, to co miało być przewożone kurierskimi przesyłkami i samolotami, było robione na sąsiedniej ulicy u protetyka - dodaje Maria Rosołek, była pacjentka Salvatore Z.
Poszkodowani pacjenci wiedzieli, że Ewa P. dysponuje sporym majątkiem. Już w 2008 roku prosili śledczych o jego zabezpieczenie. Sama Ewa P. nie ukrywała stanu swego posiadania.
- 3 lutego 2009 roku Ewa P. zeznała, że jest właścicielką hotelu w Krakowie, leżącego na dwóch działkach, które też są jej własnością. Jest to warte przynajmniej kilka milionów, miała również mieszkanie. 9 lutego prokuratura zabezpieczyła mienie, ale tylko Salvatore Z. miał na koncie niewiele, ponad 16 tys. zł. Dzień później Ewa P. przepisała działki i hotel na swoje dzieci i dzieci Salvatora Z. Natomiast mieszkanie na swojego brata - mówi Marta Paluch dziennikarka Polska Gazety Krakowskiej.
Dlaczego od razu nie zajęto całego majątku Ewy P.? Prokurator twierdzi, że nie było takiej potrzeby, bo wcześniej zajęto sprzęt z gabinetu. Tyle, że łączna kwota zajęcia nie przekracza 95 000 złotych, a roszczenia poszkodowanych to grubo ponad 300 000 zł.
Ani Ewa P., ani Salvatore Z. nie są dla mediów uchwytni. W hotelu zastaliśmy brata Ewy P. Nie chciał on jednak odpowiedzieć na nasze pytania.
Dziś po gabinecie Ewy P. nie ma nawet śladu. Byli pacjenci Italian-Dentu boją się, że nie odzyskają swoich pieniędzy. W ubiegły poniedziałek złożyli skargę na prokuratora prowadzącego sprawę.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
W 2004 roku pani Monika trafiła do krakowskiego gabinetu Italian-Dent. Zainwestowała 13 000 zł. Co zyskała? Jak twierdzi - ból, cierpienie i leczenie do końca życia. Dnia, w którym przekroczyła próg gabinetu Salvatore Z. i Ewy P., nie zapomni.
- Przeprowadzono mi dwa zabiegi chirurgiczne wszczepienia kości syntetycznej. Dwa lata później się okazało, że w ogóle nie została wszczepiona. Miałam po prostu rozcięte dziąsła - opowiada Monika Wilk, była pacjentka Salvatore Z.
Panu Zbigniewowi w Italian-Dencie założono most, który zniszczył mu szczękę. Za rzekome leczenie zapłacił 37 000 zł. Gdy skończyła się gotówka, mężczyzna zastawił na poczet kontynuacji leczenia działkę budowlaną.
Grupa byłych, rozczarowanych pacjentów Salvatore Z. jest liczna. Wspomnienia wszystkich są do złudzenia podobne.
- Proteza była nałożona na niezaleczony ząb, powstała ropa. Totalne kalectwo. Ponieważ były zniszczone żuchwy, nie mogłam rozmawiać, nie mogłam jeść - wspomina pani Alicja, była pacjentka Salvatore Z.
- Ewa P., która była w tym czasie asystentką przy zabiegach u pana doktora Z, cały czas tytułowała go "professore, professore" - opowiada Maria Rosołek, była pacjentka Salvatore Z.
Po jakimś czasie okazało się jednak, że "professore" nie jest stomatologiem, a jego asystentka, Ewa P. ma zaledwie średnie wykształcenie... Sprawą zajęła się prokuratura.
- Prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia, łącznie obejmujące 17 pokrzywdzonych osób. Ich straty oszacowano na kwotę przekraczającą 300 000 zł - informuje Bogusława Marcinkowska z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
- Oskarżeni wmawiali pacjentom, że wszystkie materiały używane do wypełnienia protez są specjalnie sprowadzane z Włoch - mówi Ewa Modzelewska, dziennikarka Polska Gazety Krakowskiej.
- To, co miało być robione we Włoszech, to co miało być przewożone kurierskimi przesyłkami i samolotami, było robione na sąsiedniej ulicy u protetyka - dodaje Maria Rosołek, była pacjentka Salvatore Z.
Poszkodowani pacjenci wiedzieli, że Ewa P. dysponuje sporym majątkiem. Już w 2008 roku prosili śledczych o jego zabezpieczenie. Sama Ewa P. nie ukrywała stanu swego posiadania.
- 3 lutego 2009 roku Ewa P. zeznała, że jest właścicielką hotelu w Krakowie, leżącego na dwóch działkach, które też są jej własnością. Jest to warte przynajmniej kilka milionów, miała również mieszkanie. 9 lutego prokuratura zabezpieczyła mienie, ale tylko Salvatore Z. miał na koncie niewiele, ponad 16 tys. zł. Dzień później Ewa P. przepisała działki i hotel na swoje dzieci i dzieci Salvatora Z. Natomiast mieszkanie na swojego brata - mówi Marta Paluch dziennikarka Polska Gazety Krakowskiej.
Dlaczego od razu nie zajęto całego majątku Ewy P.? Prokurator twierdzi, że nie było takiej potrzeby, bo wcześniej zajęto sprzęt z gabinetu. Tyle, że łączna kwota zajęcia nie przekracza 95 000 złotych, a roszczenia poszkodowanych to grubo ponad 300 000 zł.
Ani Ewa P., ani Salvatore Z. nie są dla mediów uchwytni. W hotelu zastaliśmy brata Ewy P. Nie chciał on jednak odpowiedzieć na nasze pytania.
Dziś po gabinecie Ewy P. nie ma nawet śladu. Byli pacjenci Italian-Dentu boją się, że nie odzyskają swoich pieniędzy. W ubiegły poniedziałek złożyli skargę na prokuratora prowadzącego sprawę.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)