Wojna z wojskiem

Wojna z wojskiem

Mieszkają przy wojskowym lotnisku, ale wcale nie czują się bezpiecznie. Kilkadziesiąt rodzin z Poznania wypowiedziało polskiej armii wojnę. Wojnę o odszkodowania za uciążliwy hałas jaki wywołują latające nad ich głowami samoloty F-16. Sądowe batalie o pieniądze trwają latami i mnożą koszty, a wystarczyłoby pójść z mieszkańcami na ugodę.

- Jak lądują, to jeszcze słychać własne myśli, ale jak startują, to... - mówi jeden z mieszkańców okolic lotniska.

Od sześciu lat setki mieszkańców osiedli znajdujących się wokół wojskowego lotniska Poznań - Krzesiny domagają się od wojska odszkodowań. Rekompensat żądają za hałas, który nad ich domami wywołują odrzutowe myśliwce potrafiące latać z prędkością ponad 2 tys. km na godzinę. W Krzesinach stacjonuje część polskiej floty F-16. W sumie 32 samoloty.

- Tym mieszkańcom należy się odszkodowanie. Obejmuje ono spadek wartości lokali oraz rewitalizację akustyczną mieszkań, czyli ich wygłuszenie - mówi Katarzyna Szafrańska, adwokat reprezentująca 140 rodzin dochodzących odszkodowania od wojska.

Lotnisko w tym miejscu istnieje od czasów wojny. Najpierw spełniało rolę lądowiska przyfabrycznego, następnie w PRL-u stacjonowały na nim wojskowe MIG-i. Jednak 20 lat temu pojawiły się plany jego likwidacji. Wówczas masowo zaczęto budować w jego okolicy domy.

W 2006 roku w Krzesinach pojawiły się hałasujące myśliwce F-16. Zdarza się, że lądują tam także ciężkie samoloty wojskowe. Mieszkańcy od lat składają pozwy do sądów. Ile ich dokładnie złożono? Nie wiadomo. Szacuje się, że na rozpatrzenie czeka od kilkuset do kilku tysięcy spraw. Wysokość żądanych kwot waha się od 20 do 300 tysięcy złotych.

- Pierwszy i jedyny pozew złożyliśmy 6 lat temu. Do tej pory nie ma rozstrzygnięcia - opowiada Grzegorz Małecki, który mieszka 500 metrów od pasa startowego.

O odszkodowanie mogą ubiegać się wyłącznie osoby mieszkające w wytyczonych strefach oddziaływania samolotów. I tu pojawia się problem. Bo najpierw, mimo że w Krzesinach stacjonowały już F-16, obowiązywało pięć stref, które przypasowane były do charakterystyki lotów Migów. Następnie zmieniono je na nowe odpowiadające nowym myśliwcom. Każda taka decyzja powoduje, że sprawy ruszają praktycznie od początku.

- Mam 6 opinii rzeczoznawcy w jednej sprawie, ale ponieważ była zmiana strefy, to sąd życzy sobie nowej opinii. Poza tym te opinie tracą ważność, wydaliśmy na nie już kilkanaście tysięcy złotych - opowiada Grzegorz Małecki, mieszkaniec okolic lotniska.

Ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że z powodu błędów proceduralnych strefy... nie istnieją.

- Zdaniem NSA strefy nie obowiązują, jednak sądy powszechne i sąd najwyższy potwierdzają, że one obowiązują. W jednych przypadkach odszkodowania są zasądzane, a w innych już nie. Jeden sędzia uznaje decyzję, a inny nie - mówi Katarzyna Szafrańska - adwokat reprezentująca 140 rodzin dochodzących odszkodowań od wojska.

Do tej pory wypłacono odszkodowanie zaledwie 90 rodzinom. Okazuje się, że lawina pozwów nie musiałaby zalać poznańskich sądów. Wystarczyłoby, żeby Wojsko Polskie z mieszkańcami Krzesin zawarło ugodę.

Jakby tego było mało pod koniec zeszłego roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził badania. Okazało się, że wojsko łamie prawo.

- Stwierdziliśmy, że dopuszczone wartości hałasu są przekraczane oraz że samoloty latają poza wytyczonym obszarem - informuje Hanna Kończal z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

- Wojsko jest bezczelne i aroganckie w tych sprawach. Żaden znaczący dowódca nie spotkał się z mieszkańcami w tej sprawie. Wojsko mogłoby ludziom wypłacić odszkodowania, ale woli iść do sądu, bo to przeciąga sprawę i zniechęca ludzi - podsumowuje Leszek Mergler, mieszkaniec okolic lotniska.

Czy tak powinno postępować Wojsko Polskie?

- To nie jest pytanie do mnie. Ktoś musi bronić budżetu państwa - odpowiedział Maciej Łagódka z Wojskowego Zarządu Infrastruktury. *

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)