Wykorzystały niepełnosprawnego

Wykorzystały niepełnosprawnego

Niepełnosprawny Jan Kotas podpisał skrajnie niekorzystną umowę wynajmu swojego mieszkania Magdalenie T. Kobieta ma prawo mieszkać w nim przez cztery lata, byle wcześniej je wyremontowała. Pan Jan za wynajem nie dostanie ani złotówki! Dodatkowo, przy wypowiedzeniu umowy będzie musiał dopłacić kobiecie 5 tys. zł.

Jan Kotas, 53-letni inwalida z Nowego Sącza kilka miesięcy temu wynajął swoje mieszkanie. Wtedy zaczęły się problemy.

- Ja nie naciągnęłam nikogo nawet na złotówkę - zapewnia Magdalena T., która wynajęła mieszkania od inwalidy.

Pan Jan 20 lat temu przeżył wypadek samochodowy. Po trepanacji czaszki stał się osobą niepełnosprawną. Musiał na nowo nauczyć się chodzić i mówić. Niestety, ludzie często widząc pana Jana myślą, że jest pijany.

- Jak gdzie idę od urzędu, to muszę mówić, że jestem niepełnosprawny, bo inaczej myślą, że jestem wypity - tłumaczy mężczyzna.

Pan Jan wraz z żoną opiekował się chorą teściową w Wyszkowie pod Warszawą. Aby dorobić kilkaset złotych do skromnej renty, pan Jan wynajął swoje mieszkanie w Nowym Sączu - Magdalenie T.

- Ona przedstawiła mi się jako magister prawa. Ja jej zawierzyłem, powiedziała, że nie da mi krzywdy zrobić. Brała mnie pod rękę i prowadzała. Niby wielka opiekunka moja była - opowiada pan Jan.

- Świetnie odegrały swoje role, że to matka samotnie wychowująca, że jest taka bogata, że w Ameryce była - dodaje żona inwalidy.

Pan Jan podpisał z Magdaleną T. umowę. Skrajnie niekorzystną dla siebie. Kobieta ma tam mieszkać cztery lata i wyremontować mieszkanie za 30 tysięcy złotych. Za wynajem pan Jan nie dostanie ani złotówki. A po czterech latach wynajmowania mężczyzna musi zwrócić Magdalenie T. jeszcze 5 tysięcy złotych.

- Ta umowa jest aktem prawnym. Jest ważna, bo na jej postawie spisałam umowę o prąd. Ja wiem, co mogę, proszę nie robić ze mnie wariata - usłyszeliśmy od Magdaleny T.

- Umowa, którą podpisał pan Jan jest bardzo niekorzystna. Zachwiana jest podstawowa zasada, jeżeli chodzi o równość stron. Z tej umowy wynika, że w każdym przypadku właściciel tego mieszkania będzie musiał zawrócić część kosztów tego remontu - mówi Iwona Kusio-Szalak, radca prawny.

Nie dość, że pan Jan wynajął kobiecie mieszkanie, to, jak twierdzi, również zaciągnął kredyty dla jej matki - Józefy T. Kobieta pożyczkę obiecała zwrócić, ale nie zwróciła. Mężczyzna z 800 zł renty musi spłacać co miesiąc 500 zł zadłużenia.

- Zagrała na mojej naiwności. Poprosiła żebym wziął dla niej kredyt, bo ona nie ma meldunku, a jest w bardzo wielkiej potrzebie. Zapewniała, że wszystko odda - mówi Jan Kotas.

- Ja o żadnych kredytach nie wiem. Pan Jasiek zamykał się z moją mamą i rozmawiali. A o czym, to nie wiem - mówi Magdalena T.

- Nie uzyskaliśmy wystarczających dowodów, by stwierdzić, że pokrzywdzony nie był zdolny do należytego pojmowania działania. Ta pani twierdziła, że wzięła pieniądze z kredytu w ramach rozliczania za remont - informuje Artur Szmyd z Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu.

Pan Jan chce unieważnienia umowy i eksmisji nieuczciwej lokatorki. Mężczyzna skierował sprawę do sądu. Nowa lokatorka nie płaci bowiem rachunków za mieszkanie.

- Mąż nie widzi zagrożenia ze strony ludzi, nie potrafi do końca ocenić sytuacji i ludzi. One go wykorzystały - podsumowuje żona pana Jana.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)