Zabójstwo czy wypadek?

Zabójstwo czy wypadek?

Marta Krupowicz i Maciej T. poznali się 3 lata temu. Maciej T. był znanym prawnikiem - współwłaścicielem jednej z najbardziej znanych kancelarii w Białymstoku. Marta zgłosiła się tam, by odbyć staż. Po kilku miesiącach nawiązał się romans, który doprowadził do tragedii. 1 stycznia 2010 roku Marta Krupowicz została uduszona przez Macieja T. Linią obrony oskarżonego jest nieumyślne spowodowanie śmierci w trakcie... stosunku.

Po kilku miesiącach znajomości między Martą i Maciejem nawiązał się romans. Maciej był po rozwodzie. Miał jednak konkubinę, z którą miał dziecko. Marta pomimo tego zakochała się w prawniku.

- Od razu powiedzieliśmy z żoną, że nie jest to dobry pomysł, że człowiek, który nie uporządkował swoich spraw, nie jest dobrym materiałem na partnera - mówi Jerzy Krupowicz, ojciec Marty.

- Dziewczyna bardzo nalegała, żeby Maciej T. uregulował swe życie. I niewykluczone, że tej krytycznej nocy postawiła sprawę jasno - mówi Artur Górski z Magazynu ,,Śledczy".

Jest 1 stycznia 2010 roku. Marta i Maciej spędzają wieczór w mieszkaniu dziewczyny. Rozmawiają i piją razem alkohol.

- Były duże ślady krwi na podłodze. Na słuchawce były niewielkie plamy, kwiat leżał na podłodze razem z podstawką, to był chaos całkowity - mówi Jerzy Krupowicz, ojciec Marty.

Około pierwszej w nocy Maciej wzywa do mieszkania Marty karetkę. Sprawia wrażenie roztrzęsionego. Twierdzi, że dziewczyna nie daje znaków życia. Kiedy lekarze docierają na miejsce, na pomoc jest już za późno. Marta nie żyje. Została uduszona.

- Twarz była mocno pobita, obrzęknięta, sina, zniszczona. Widać było, że to była olbrzymia bójka - mówi Jerzy Krupowicz, ojciec Marty.

- Dziewczyna prawdopodobnie broniła się przed wielką agresją, przed jakimś aktem, który w jej świadomości zagrażał nie tylko jej zdrowiu, ale i życiu - mówi Artur Górski z Magazynu ,,Śledczy".

Tej samej nocy, Macieja T. zatrzymano. Zeznał, że śmierć Marty to nieszczęśliwy wypadek. Jak stwierdził, udusił ją podczas stosunku.

- Sińce, które wyszły pod okiem wykluczają wypadek, tylko wskazują na celowe działania zbrodniarza - mówi Brunon Hołyst, kryminolog.

- Jest to olbrzymia tragedia. Tylko tyle, co mogę powiedzieć. Dla członków rodziny, dla wszystkich, którzy znali zmarłą. Bo była wspaniałym człowiekiem - mówi Maciej T., oskarżony o zabójstwo Marty Krupowicz.

Po zatrzymaniu w mieszkaniu Marty, Maciej T. ponad rok przesiedział w areszcie. W marcu w sprawie nastąpił jednak niespodziewany zwrot. Sąd apelacyjny uznał, że zeznania Macieja T. są wiarygodne. I mimo ciążących na nim zarzutów, postanowił wypuścić go na wolność.

- Na etapie, kiedy został uchylony areszt, nie zostali przesłuchani świadkowie ani obrony, ani oskarżenia. A zatem istnieje możliwość kontaktu oskarżonego z tymi osobami, istnieje w dalszym ciągu możliwość wpływania przez niego na treść ich zeznań, co może mieć wpływ na dalszy przebieg procesu - mówi Kajetan Królik, pełnomocnik rodziny Krupowiczów.

W swoim postanowieniu sąd uznał, że zamiast za zabójstwo, Maciej T. być może odpowie tylko za nieumyślne spowodowanie śmierci. Jeśli tak się stanie, w więzieniu spędzi najwyżej pięć lat.

- Jest coś takiego, jak sprawiedliwość. Nie może być tak, że ktoś popełnia tak okrutną zbrodnię i uchodzi sprawiedliwości - mówi Kajetan Królik, pełnomocnik rodziny Krupowiczów.

- Nikt nie może tego zrozumieć i wszyscy zadają sobie pytanie, o co w tej sprawie tak naprawdę chodzi? - mówi Artur Górski z Magazynu ,,Śledczy". *

*skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)