Klub zostawił piłkarza

Klub zostawił piłkarza

Klub zostawił kontuzjowanego piłkarza bez opieki. 20-letni Łukasz Czerniak był najlepszym strzelcem zespołu Czarni Małdyty. 16 maja zawodnik poważnie uszkodził kolano podczas meczu swojej drużyny. Od tego czasu został ze swoim problemem sam. Klub, choć miał taki obowiązek, piłkarza nie ubezpieczył. Nie udzielił mu też żadnego wsparcia.

- Jak się gra, zawodnik jest sprawny, to jest wszystko dobrze, a jak się coś stanie, to nie ma żadnej pomocy - mówi Łukasz Czerniak.

20-letni Łukasz Czerniak od dziecka był związany z klubem piłkarskim - Czarni Małdyty. Tu zaczął i tu zakończył swoja karierę, bo podczas meczu uległ poważnej kontuzji kolana.  

- W klubie byłem najlepszym zawodnikiem, najlepszym strzelcem. 16 maja graliśmy z Olimpią Elbląg w moje urodziny. Tuż przed końcem meczu, przy strzale noga mi się wygięła i poszło kolano - opowiada piłkarz.

Łukasz przeszedł dwie operacje, do dziś musi wspierać się na kulach. Chłopak wymaga profesjonalnej rehabilitacji, ale za taką trzeba zapłacić. Rodzina Łukasza nie ma jednak na to pieniędzy. Łukasz liczył na pomoc klubu i wypłatę odszkodowania z ubezpieczenia. Jednak okazało się, że żadnej pomocy nie będzie, bo młody piłkarz ubezpieczony nie został.

- Liczyłem, że jest ubezpieczenie albo jakąś pomoc dostanę z klubu, żeby mama nie została z tym sama, bo żyjemy z 500 złotych renty - opowiada Łukasz.

Dlaczego klub pozostawił swojego piłkarza bez pomocy i dlaczego chłopak nie został ubezpieczony? O tej sprawie chcieliśmy porozmawiać z prezesem klubu Czarni Małdyty.

- A skąd mamy wziąć na to pieniądze? Jedynie na sędziów starcza i byle jaki sprzęt. Koszt ubezpieczenia drużyny to 1500 złotych - mówi prezes klubu Czarni Małdyty.

Według przepisów Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej, regionalnego oddziału PZPN - kluby mają obowiązek ubezpieczyć każdego zawodnika. Mają, ale jak się okazuje tego nie robią.

- Jest mi szkoda tego chłopaka, szukam teraz sponsora, na pewno tak tego nie zostawię - zapowiada prezes klubu Czarni Małdyty.

- To nie jest sytuacja odosobniona. Ja znam przypadki z wyższych lig, gdzie zawodnicy są ubezpieczeni na jakieś śmieszne pieniądze, a później w przypadku kontuzji koledzy robią zrzutkę, żeby kolega mógł przeprowadzić operację - opowiada Jarosław Szostek, były sędzia piłkarski.

Ale utrata zdrowia to nie jedyny problem Łukasza. Po wypadku i kolejnych operacjach piłkarz nie mógł chodzić do szkoły. Długa nieobecność spowodowała, że Łukaszowi nie zaliczono roku nauki i nie został dopuszczony do matury.

Przed Łukaszem teraz długa walka o powrót do zdrowia i sądowa batalia z klubem o zwrot kosztów leczenia. Gdy Łukasz był w pełni sprawny, wielokrotnie otrzymywał propozycję gry nawet w drugoligowych klubach. Nie skorzystał z nich z powodu lojalności do macierzystego klubu - teraz tego żałuje. Nadal marzy o powrocie na boisko.

- Piłkarz jest potrzebny wtedy, kiedy gra. Jak doznaje kontuzji, to przestają się z nim liczyć. Zostaje tak naprawdę produktem niechcianym, śmieciem, którego się trzeba pozbyć - mówi Jarosław Szostek, były sędzia piłkarski.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)