Nie umie się podpisać, a ma kredyty

Nie umie się podpisać, a ma kredyty

Pan Krzysztof jest niepełnosprawny umysłowo. Nie umie pisać, czytać, nie zna dnia swojego urodzenia... To jednak nie przeszkodziło kilku bankom przyznać mu kredytów. W sumie 15 tysięcy złotych! Matka pana Krzysztofa twierdzi, że został on wykorzystany przez swojego brata.

Grudzień 2007 roku: to wtedy zaczęły się kłopoty pani Marii i jej syna pana Krzysztofa z bankami. Pani Maria od wielu lat jest częściowo sparaliżowana. Pan Krzysztof jest niepełnosprawny od urodzenia z powodu okołoporodowego urazu mózgu. Nie umie pisać, czytać, nie wie, który dziś jest dzień ani kiedy się urodził.  

W 2007 roku pani Maria przeszła udar mózgu. Była wtedy nieprzytomna przez dwa miesiące. Kobietą miał opiekować się wówczas drugi syn - Paweł wraz ze swoją konkubiną. Właśnie wtedy na nazwisko Krzysztofa zostały wzięte kredyty, w sumie na ponad 15 tysięcy złotych. Pani Maria podejrzewa, że udział w tym mógł mieć jej syn Paweł.

- Paweł się wyprowadził w czerwcu 2009 roku. Nieco później zaczęły przychodzić upomnienia z banków, ale ja tej poczty nie odbierałam, zawsze oni. Znalazły się podczas sprzątania w pokoju, były nieotwarte. Wiadomo, że to ponaglenia - opowiada pani Maria.

Kobieta zaczęła wysyłać prośby do banków o odstąpienie od egzekucji długów. Jednocześnie trzy z nich, w tym Eurobank, złożyły doniesienia do prokuratury.

- Banki uznawały, iż pan ten, starając się o kredyt, podał nieprawdziwe dane, a zatem kredyty te wyłudził. Prokuratura ustaliła, iż faktycznie pan Krzysztof zaciągnął te kredyty, a w jednym przypadku zrobił to przy pomocy swojego brata. Prokuratorzy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa w jego działaniu - informuje Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

- Do każdego dzwoniłam, tłumaczyłam, prosiłam, żeby wstrzymać się, a syna ubezwłasnowolniłam - mówi pani Maria, matka Krzysztofa.

Sprawy długów w innych bankach na różnych etapach zostały wyjaśnione i zakończone. Sprawa długu w Eurobanku trafiła do sądu.

- Wyrok uprawomocnił się 28 września 2010 roku. Zostało ustalone, że umowa zawarta pomiędzy całkowicie ubezwłasnowolnionym Krzysztofem Kuciem a Eurobankiem jest nieważna - informuje Joanna Zawrotniak z Sądu Rejonowego w Żaganiu.

Zanim doszło jednak do wydania tego wyroku, komornik zajął z renty pana Krzysztofa około 6 tysięcy złotych. Niewielka część, która już w trakcie procesu pobierana była do depozytu sądowego, wróciła do niepełnosprawnej rodziny. Jednak bank nie do końca pogodził się z tym wyrokiem.

- Pozwany wycofał powództwo, ale jednocześnie zapowiedział, że wytoczy proces przeciwko ubezwłasnowolnionemu Krzysztofowi Kuciowi o zwrot nienależnych mu świadczeń - mówi Joanna Zawrotniak z Sądu Rejonowego w Żaganiu.

- Oni ciągle piszą coś i wynajdują jakieś wzbogacenie. Za co wzbogacenie? Za nasze pieniądze? Nie dość, że oni mają nam zwrócić, to my mieliśmy jeszcze im dopłacić 1100 zł - denerwuje się pani Maria.

Okazuje się, że w innych bankach odzyskanie odebranych pieniędzy było możliwe. Dopiero po naszej interwencji, Eurobank przesłał oświadczenie, że podjął decyzję o umorzeniu dalszych należności. Jednak według banku dotychczasowa windykacja była zgodna z prawem. Zastanawia jednak fakt, w jaki sposób widocznie upośledzonemu Krzysztofowi udzielono kredytu? Dlaczego do tej pory nikt za to nie odpowiedział?

Prokuratura umarzając pierwsze postępowanie wzięła pod uwagę możliwość, iż pieniądze te zostały przeznaczone na opiekę nad niepełnosprawnym Krzysztofem i matką. Idziemy zapytać o to drugiego syna pani Marii - pana Pawła.

- Niech się pani zapyta pani Marii Kuć, czyli jego mamusi - mówi mężczyzna.

Prokurator ponownie zainteresował się tą sprawą, między innymi ze względu na państwa interwencję. Uznał, że to wszystko nie jest takie oczywiste i poprosił o ponowne zbadanie sprawy - mówi Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.*

* skrót materiału

Reporterka: Sylwia Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)