Od bólu głowy do kalectwa

Od bólu głowy do kalectwa

Jeden zastrzyk zmienił jej życie w koszmar. Ewa Tront cierpiała na uporczywe bóle głowy. W 2005 roku udała się do prywatnej przychodni w Jastrzębiu Zdroju na zastrzyk, który miał uśmierzyć ból. Nieoczekiwanie doktor Tomasz N. postanowił podać jej inny niż do tej pory lek. Tuż po zabiegu kobieta dostała zawału pnia mózgu. Zdrowia nie odzyskała do dziś. Lekarz nie poniósł żadnych konsekwencji.

- Lekarz powiedział, że ten zabieg jest stanowczo za słaby, że wymagam silniejszego zastrzyku. Przepisał mi ten Rivotril. Nagle poczułam potężny pisk w uszach i ból głowy - opowiada pani Ewa.

- Powiedziała, że jej się coś dzieje, nagle przestała mówić, słabo jej się zrobiło, gorąco i senno. Osunęła się na ziemię - mówi doktor Tadeusz N., który zmienił pani Ewie lek.  

Zaraz po podaniu zastrzyku Ewa Tront doznała zawału pnia mózgu. Doktor Tadeusz N. przeniósł pacjentkę na kozetkę i postanowił wyjść. Nie do innego gabinetu. Śpieszył się... do innej pracy.

- Po 15 minutach zapukałam do gabinetu, Ewunia już leżała: buzia wykrzywiona, bezwład ręki, nogi - opowiada Mirosława, ciotka Ewy Tront.

- Ja odzyskiwałam i traciłam przytomność, nie wiem, co się ze mną działo - dodaje Ewa Tront.

Z gabinetu lekarskiego w prywatnej przychodni pogotowie przewiozło panią Ewę do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Jastrzębiu Zdroju. Rodzina mówi, że od początku lekarze nie dawali jej większych szans na wyzdrowienie.

- Widziałem Ewę, która walczy o każdy haust powietrza, o taki głęboki oddech i później ta ulga, takie zwycięstwo, przełknięcie śliny, które ją musiało bardzo boleć - opowiada Artur Łukoszek, kuzyn Ewy Tront.

U producenta leku Rivotril, który doktor Tadeusz N. podał domięśniowo pani Ewie, dowiedzieliśmy się, że jest to typowy lek stosowany przy padaczce.

- Mam niedowład lewej strony i problemy z oddychaniem, nadal się dławię. Poza tym mam przeczulicę prawej strony, jak się śmieję, to oko mi się zamyka, a gdy jestem zestresowana, twarz mi się wykrzywia na drugą stronę. Nie wiem, co jest ciepłe, a co zimne - opowiada pani Ewa.

- Rivotril nie jest lekiem przeznaczonym do wykonywania blokad nerwowych.

Taka metoda nie jest nigdzie stosowana. Ten człowiek sam to sobie wymyślił i zaczął robić. Absolutnie jest zależność pomiędzy podaniem tego leku, a złym skutkiem u pacjenta - mówi dr Jacek Rychter, anestezjolog ze szpitala w Stornoway w Szkocji.

Jednak biegli uznali, że doktor Tadeusz N. nie popełnił błędu lekarskiego. To zadecydowało o tym, że pani Ewa Tront przegrywa sprawy o odszkodowanie przed sądami kolejnych instancji.

- Nie zawsze zły stan zdrowia pacjenta jest wynikiem błędu w sztuce lekarskiej, na dodatek zawinionego - mówi Iwona Wilk z Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

- Moja klientka ma sto procent trwałego uszczerbku na zdrowiu. W związku z tym należy jej się odszkodowanie i w tej sprawie będę walczyła do końca - zapowiada Maria Wetlandt-Walkiewicz, adwokat Ewy Tront.

Pani Ewa jest inwalidką pierwszej grupy. Nie jest w stanie funkcjonować bez pomocy rodziny. Jest za młoda na emeryturę, dostaje 150 złotych zasiłku. Nie stać jej nawet na intensywną rehabilitację.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)