Pił i kierował

Pił i kierował

Pił i kierował - dziś wydaje prawa jazdy! Mieczysław B., były radny i wójt gminy Biłgoraj został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu. Sprawa trafiła do sądu, a ten warunkowo umorzył postępowanie, jedynie odbierając mężczyźnie prawo jazdy na rok. Co więcej Mieczysław B. dalej pracuje w Starostwie Powiatowym. Odpowiada m. in. za wydawanie praw jazdy.

18 października zeszłego roku na przedmieściach Biłgoraja policja zorganizowała akcję "trzeźwy poranek". Zablokowano drogę i zatrzymywano wszystkich kierowców. Sprawdzano czy nie są pijani. Skontrolowano także Mieczysława B., byłego wieloletniego radnego oraz wójta gminy Biłgoraj.

- Pierwsze badanie wykazało u zatrzymanego 0,9 promila alkoholu, a następne już 1,1 promila - informuje Milena Wardach z Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju.  

- Tłumaczył tę sytuację złym stanem zdrowia. Powiedział, że spożywał alkohol, ale był pewny, że jest już trzeźwy. Mówił o problemach gastrycznych - opowiada Zbigniew Reszczyński z Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju.

Okazało się, że mężczyzna jest urzędnikiem samorządowym i pracuje w Starostwie Powiatowym. 31 stycznia przed Sądem Rejonowym w Biłgoraju bez obecności prokuratora, który nie pojawił się na rozprawie, zapadł zaskakujący wyrok.

- Sąd warunkowo umorzył postępowanie na roczny okres próby. Orzekł na rzecz Stowarzyszenia Bezpieczny Powiat Biłgorajski świadczenie 500 zł oraz roczny zakaz prowadzenia pojazdów - mówi Tadeusz Jodłowski, prezes Sądu Rejonowego w Biłgoraju.

- Uznałem, że wyrok jest słuszny. To była zwykła kontrola, a stopień nietrzeźwości niewielki. Poza tym zatrzymany miał problemy rodzinne. Te wszystkie okoliczności były podstawą do umorzenia postępowania - dodaje Zbigniew Reszczyński z Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju.

- 1,1 promila to duży stopień nietrzeźwości. To są wypowiedzi kompromitujące prokuratora. Nie ma żadnego uzasadnienia gastrycznego, czy innego dla człowieka, który wsiada za kierownice pod wpływem alkoholu. Tłumaczenie prokuratora jest żałosne. Na jego miejscu spaliłbym się ze wstydu - uważa prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Tadeusz Jodłowski, prezes Sądu Rejonowego w Biłgoraju już po nagraniu oświadczył, że nie wyraża zgody na jego upublicznienie z wyjątkiem wypowiedzi zawierającej odczytanie wyroku. Ponieważ prezes jest osobą publiczną i zgodził się wcześniej na oficjalną rozmowę przed kamerą z reporterem Polsatu, zdecydowaliśmy, że interes społeczny i rzetelność dziennikarska wymaga zaprezentowania ważnych fragmentów z całości nagrania:

Reporter: Uważa pan, że to łagodna kara?

Prezes sądu: Bez komentarza.

Reporter: Nie bulwersuje pana ten wyrok?

Prezes sądu: Bez komentarza.

Reporter: To jest sprawiedliwy wyrok?

Prezes sądu: Bez komentarza.

Reporter: Warunkowe umorzenie jest dobrodziejstwem stosowanym w wyjątkowych przypadkach. Jakie w tej sprawie szczególne przesłanki za tym przemawiały?

Prezes sądu: Nie wiem, bo nie ma uzasadnienia pisemnego.

- Nie wiem dlaczego prokurator i sąd przyjęły punkt widzenia pijaka-przestępcy, a nie punkt widzenia społeczeństwa. Czy nie widzą niebezpieczeństwa, na które nas naraża? - pyta Janusz Popiel ze Stowarzyszenia "Alter Ego".

- Ten kierowca został zatrzymany za jazdę w stanie nietrzeźwości już w 2002 roku - informuje Milena Wardach z Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju.

Okazuje się, że Mieczysław B. nadal pracuje w Starostwie Powiatowym. Jest inspektorem w Wydziale Komunikacji i Drogownictwa. Zajmuję się między innymi wydawaniem praw jazdy i dowodów rejestracyjnych. Spotkaliśmy go w urzędzie, ale nie zdecydował się skomentować sprawy.

- Fakt, że ten pan wydaje prawa jazdy i pracuje w urzędzie jest dla mnie patologią, wynaturzeniem. To jest Mrożek i Gombrowicz - mówi Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)