Pocięli żyletką upośledzonego
Bestialstwo, okrucieństwo, zezwierzęcenie. Tak należy nazwać zachowanie trzech zakapturzonych, młodych mężczyzn, którzy kilka dni temu w Piekarach Śląskich zaatakowali 15-latka. Napastnicy wycięli mu żyletką symbole Ruchu Chorzów na twarzy. Chłopak jest niepełnosprawny intelektualnie.
- Szedłem do szkoły, gdy podeszło trzech i zaczęli ciąć żyletką. Wołałem o pomoc. Ludzie szli, patrzyli się i głowa na dół - opowiada napadnięty Rafał.
- To jest bestialski napad. Ten chłopiec został skrzywdzony na całe życie. Te ślady mogą mu zostać na twarzy, być może bez operacji plastycznej nie da się ich usunąć - dodaje Janusz Jończyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Rafał szedł na lekcje do szkoły specjalnej, w której się uczy. Była godzina ósma rano. Nie miał na sobie żadnych emblematów sportowych. Nagle został przygnieciony do muru. Nie miał żadnych szans, nie mógł się bronić. Nikt mu nie pomógł.
- Wycięli mi "HKS", "PiF" czyli Hutniczy Klub Sportowy i Psycho Fans. To "ultrasi" i "bojówka" jednego z klubów - mówi Rafał.
Poraniony chłopak dotarł do szkoły. Tam natychmiast zaopiekowali się nim pedagodzy.
- Te rany krwawiły, wyglądało to strasznie. Rafał był przerażony, pytał, czy udzielimy mu pomocy - wspomina Monika Kalus, wychowawczyni Rafała.
Sam Rafał, jak i jego rodzice, boją się o swoje życie i zdrowie. Obawiają się pseudokibiców. Oprawcy Rafała nadal są na wolności. Żeby ich złapać, policja może liczyć wyłącznie na pomoc mieszkańców Piekar. Trwają poszukiwania zwyrodnialców. Policja powołała specjalną grupę funkcjonariuszy do rozwikłania tej sprawy.
- Jesteśmy pewni, że dokonali tego pospolici bandyci z Piekar. A ustalenie ich jest tylko kwestią czasu - dodaje Janusz Sochacki z prokuratury w Piekarach Śląskich.
- Jednego widział. Miał brwi, jak kobieta i kolczyk niebieski - opowiada pani Lidia, matka Rafała.
Zapytani przez nas kibice Ruchu Chorzów uważają, że to nie sympatycy ich klubu stoją za okaleczeniem niepełnosprawnego piętnastolatka.
- To prowokacja. To nikt z naszych. Kibice Górnika Zabrze to zrobili, żeby nam stadion zamknęli - powiedzieli kibice.
Czy był to akt zemsty za wcześniejsze pobicie w Piekarach Śląskich fana Ruchu Chorzów?
- Nie ma póki co podstaw do łączenia tej sprawy z innymi - odpowiedział Janusz Jończyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach,
Chłopak był przypadkową ofiarą. Mieszka w części Piekar, która sympatyzuje z Górnikiem Zabrze. Druga część miasta sympatyzuje z Ruchem Chorzów. Według mieszkańców od lat trwają w mieście walki o wpływy między zwolennikami obu drużyn. Zwaśnione grupy kibiców organizują "ustawki" i atakują przypadkowe osoby.
- Mam 75 lat. To co w tych czasach się wyrabia.... Jeszcze 5 lat i nie wyjdzie nikt z domu. Co ta młodzież robi? To obłęd - mówi sąsiad napadniętego Rafała.
- W szeregach kibiców znajdują się zwyczajni chuligani, którzy wykorzystują barwy klubowe i emblematy do popełniania przestępstw - mówi Dagmara Wawrzyniak z Komendy Miejskiej Policji w Piekarach Śląskich.
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- To jest bestialski napad. Ten chłopiec został skrzywdzony na całe życie. Te ślady mogą mu zostać na twarzy, być może bez operacji plastycznej nie da się ich usunąć - dodaje Janusz Jończyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Rafał szedł na lekcje do szkoły specjalnej, w której się uczy. Była godzina ósma rano. Nie miał na sobie żadnych emblematów sportowych. Nagle został przygnieciony do muru. Nie miał żadnych szans, nie mógł się bronić. Nikt mu nie pomógł.
- Wycięli mi "HKS", "PiF" czyli Hutniczy Klub Sportowy i Psycho Fans. To "ultrasi" i "bojówka" jednego z klubów - mówi Rafał.
Poraniony chłopak dotarł do szkoły. Tam natychmiast zaopiekowali się nim pedagodzy.
- Te rany krwawiły, wyglądało to strasznie. Rafał był przerażony, pytał, czy udzielimy mu pomocy - wspomina Monika Kalus, wychowawczyni Rafała.
Sam Rafał, jak i jego rodzice, boją się o swoje życie i zdrowie. Obawiają się pseudokibiców. Oprawcy Rafała nadal są na wolności. Żeby ich złapać, policja może liczyć wyłącznie na pomoc mieszkańców Piekar. Trwają poszukiwania zwyrodnialców. Policja powołała specjalną grupę funkcjonariuszy do rozwikłania tej sprawy.
- Jesteśmy pewni, że dokonali tego pospolici bandyci z Piekar. A ustalenie ich jest tylko kwestią czasu - dodaje Janusz Sochacki z prokuratury w Piekarach Śląskich.
- Jednego widział. Miał brwi, jak kobieta i kolczyk niebieski - opowiada pani Lidia, matka Rafała.
Zapytani przez nas kibice Ruchu Chorzów uważają, że to nie sympatycy ich klubu stoją za okaleczeniem niepełnosprawnego piętnastolatka.
- To prowokacja. To nikt z naszych. Kibice Górnika Zabrze to zrobili, żeby nam stadion zamknęli - powiedzieli kibice.
Czy był to akt zemsty za wcześniejsze pobicie w Piekarach Śląskich fana Ruchu Chorzów?
- Nie ma póki co podstaw do łączenia tej sprawy z innymi - odpowiedział Janusz Jończyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach,
Chłopak był przypadkową ofiarą. Mieszka w części Piekar, która sympatyzuje z Górnikiem Zabrze. Druga część miasta sympatyzuje z Ruchem Chorzów. Według mieszkańców od lat trwają w mieście walki o wpływy między zwolennikami obu drużyn. Zwaśnione grupy kibiców organizują "ustawki" i atakują przypadkowe osoby.
- Mam 75 lat. To co w tych czasach się wyrabia.... Jeszcze 5 lat i nie wyjdzie nikt z domu. Co ta młodzież robi? To obłęd - mówi sąsiad napadniętego Rafała.
- W szeregach kibiców znajdują się zwyczajni chuligani, którzy wykorzystują barwy klubowe i emblematy do popełniania przestępstw - mówi Dagmara Wawrzyniak z Komendy Miejskiej Policji w Piekarach Śląskich.
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)