Umieram - pomóżcie dzieciom

Umieram - pomóżcie dzieciom

Dramatyczny apel o pomoc. 34-letnia Halina Syta zachorowała na nowotwór złośliwy szyjki macicy. Niestety, mimo leczenia, pojawiły się przerzuty w płucach i miednicy. Rokowania lekarzy są złe, dlatego pani Halina próbuje zabezpieczyć przyszłość swoich synów. Chce, aby w razie jej śmierci chłopcy zostali z babcią. Ta niestety nie ma polskiego obywatelstwa. W dodatku rodzina wkrótce straci dach nad głową.

Nie marzy o dalekiej przyszłości. Myśli tylko o jednym - co stanie się z chłopcami, kiedy jej zabraknie...

- Nie wyobrażam sobie, że jak córki zabraknie, to je nie będę z wnukami - mówi Nadzieja Kiszczak, matka pani Haliny.  

- Trzeba ze wszystkim się liczyć, myśleć co będzie dalej i czy damy sobie radę - dodaje Daniel, syn pani Haliny.

Historię pani Haliny poznaliśmy dwa lata temu. Przypomnijmy: kobieta przyjechała do Polski piętnaście lat temu na chwilę - została na zawsze. Zakochała się w Polaku, wyszła za niego za mąż, urodziła synów. Szczęście nie trwało długo. Mąż pani Haliny nagle zmarł. Pękł mu tętniak aorty. Została z dwójką dzieci, bez obywatelstwa.

Kobieta zaczęła walkę o obywatelstwo. Ale na jej barki spadł kolejny ciężar. Okazało się, że jest poważnie chora. Diagnoza brzmiała jak wyrok: złośliwy rak szyjki macicy.

Dwa lata temu, w trakcie realizacji reportażu, pani Halina otrzymała jednak wspaniałą wiadomość - prezydent Lech Kaczyński nadał jej polskie obywatelstwo. Wydawało się, że los w końcu się do niej uśmiechnął.

- Wtedy miałam nadzieję, że nasze tragedie już się skończyły, że w końcu będzie dobrze. Była duża szansa, że się wyleczę, takie były rokowania. Wszystko miało być inaczej - mówi pani Halina.

Miało być, ale niestety nie jest. Kilka miesięcy później rak zaatakował ponownie. Pojawiły się przerzuty w płucach i miednicy. W ciągu dwóch lat pani Halina przeszła trzy operacje i czternaście chemioterapii.

- Niestety, nie widzimy możliwości dalszego leczenia operacyjnego. Jedyne, co możemy zaproponować, to kolejny rzut paliatywnej chemioterapii - mówi Bożena Kukiełka-Budny z I oddziału chemioterapii Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.

- Oczywiście będę liczyć na cud do ostatniego oddechu, ale różnie może być, każdy wie, że to choroba w zasadzie nieuleczalna - rozpacza Halina Syta.

Co będzie z synami pani Haliny, gdy tej zabraknie? Kobieta chce, by w razie jej śmierci opiekę nad trzynastoletnimi dziećmi sprawowała jej mama - pani Nadzieja.

- To ona jest im najbliższa, najbardziej ich kocha. Nie wyobrażam sobie, żeby oni po tylu przejściach jeszcze i babcię musieli stracić - mówi pani Halina.

Ale pani Nadzieja nie ma polskiego obywatelstwa, a to bardzo komplikuje sprawę. Kobieta zwróciła się o pomoc do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Urzędnicy przekazali jej dokumenty dalej. Niedawno trafiły do Kancelarii Prezydenta.

Obywatelstwo nie jest jednak jedynym problemem. Pani Nadzieja, by zająć się chłopcami, potrzebuje dachu nad głową. Tymczasem pani Halina z rodziną musi opuścić dom, który użyczali jej dobrzy ludzie.

- Mieszkaliśmy tu 10 lat. Teraz musimy się wyprowadzić, ponieważ właściciele mają własne plany. Umowa była taka, że jak trzeba, to my się wyprowadzamy - mówi pani Halina.

Ponieważ całe życie pani Haliny i chłopców - leczenie, szkoła, przyjaciele - kręci się wokół Lublina, to właśnie w tej okolicy kobieta szuka dachu nad głową. Ale łatwo nie jest.

- Halinka napisała do wójta , ale odmówił. Mieszkamy tu od dawna i wiemy, jaka jest sytuacja mieszkaniowa. Nie mamy do nich pretensji - mówi Nadzieja Kiszczak, matka pani Haliny.

- Ja nie mogę zostawić chłopców na pastwę losu, dlatego zwracam się do ludzi dobrej woli: gdyby ktoś zechciał i umiał nam pomóc... bardzo bym prosiła - apeluje pani Halina.

Przyznanie obywatelstwa zależy tylko od decyzji Prezydenta RP, ale w kwestii mieszkaniowej pomóc może każdy z nas. Jeżeli ktoś zechciałby pomóc prosimy o kontakt z redakcją lub autorką materiału*

*skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)