Dzieci zabiły dziecko

Dzieci zabiły dziecko

W miejscowości Okuninka nad Jeziorem Białym doszło do tragicznego zdarzenia. 14-letni Dominik zostaje najpierw wrzucony do wody, a następnie dotkliwie pobity przez grupę nastolatków. Powodem bestialskiego ataku miała być rzekoma kradzież telefonu. Dziewczyna, której rok wcześniej skradziono telefon, jako sprawcę wskazała Dominika. Trzej nastolatkowie postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość.

- Nie mogę sobie tego darować. Jak go tak mogli bić i zabić? - pyta Adam Kisiel, ojciec zabitego Dominika.

- Byliśmy nad Jeziorem Białym. Zawołali Dominika, że chcą z nim porozmawiać. Stoję na molu, patrzę, a oni się biją. Podbiegłem, a tu już po akcji - opowiada Oskar Krzysztal, świadek zdarzenia.  

Ofiarą pobicia okazuje się Dominik Kisiel. Nieprzytomny chłopiec trafia do szpitala we Włodawie, gdzie po dwóch godzinach umiera. Świadkowie twierdzą, że tego bestialskiego czynu dokonało dwóch szesnastolatków - Paweł K. i Rafał S. oraz siedemnastoletni Dariusz U. Nastolatkowie przez dwie minuty na oczach innych dzieci katowali Dominika.

- W tamtym roku na festynie dziewczyna zgubiła telefon. Powiedziała, że Dominik go ukradł, a ci wrzucili go do wody, a potem bili, kopali po głowie i brzuchu - opowiada Oskar Krzysztal, świadek zdarzenia.

Dwóch 16-letnich sprawców pobicia, jeszcze na plaży, złapał emerytowany policjant. Mężczyzna przechodził w pobliżu miejsca, gdzie doszło do tragedii. Usłyszał krzyki.

- Kolega powiedział mi, co się stało. Pokazał mi sprawców na molo i tam ich złapaliśmy - mówi Dariusz Nowicki, który zatrzymał dwóch sprawców.

- Okazało się, że był jeszcze trzeci sprawca, 17-latek. Został on zatrzymany po dwóch godzinach przez włodawskich kryminalnych w centrum miasta. Wszyscy trzej sprawcy to uczniowie gimnazjum, w którym uczą się dzieci sprawiające problemy wychowawcze. Mają problemy z nauczaniem. Wszyscy łącznie z poszkodowanym przebywali na wagarach, przypadkowo się tam spotkali - mówi Janusz Wojtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Dotarliśmy do rodziców i krewnych nastolatków, którzy śmiertelnie pobili Dominika. Okazuje się, że dwóch 16-latków miało już wcześniej problemy z prawem.

- Dwóch 16-latków to osoby, które były w naszych zainteresowaniach. Jeden za bójkę, a drugi za uszkodzenie ciała i naruszenie nietykalności cielesnej - mówi Janusz Wojtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Reporter: Państwa syn miał problemy z prawem?

- Miał. Szukał sobie takich kolegów - mówią rodzice Rafała, który śmiertelnie pobił Dominika.

Rodzice Dominika bardzo przeżywają śmierć syna. Okazuje się, że to nie pierwszy taki dramat w ich rodzinie. Cztery lata temu w podobnych okolicznościach został zamordowany 24-letni brat nieżyjącego Dominika.

- Była pani psycholog. Dwie karetki przyjechały, zabrały matkę Dominika i jego siostrę. To taka tragedia - mówi Andrzej Esko, sąsiad rodziny Kiślów.

- To już drugi taki wypadek u mnie w domu. 4 lata temu zamordowali w Warszawie syna żony, a teraz Dominik - mówi Adam Kisiel, ojciec zabitego Dominika.

Paweł K. i Rafał S. nie przyznali się do pobicia czternastolatka. Sprawcy są nieletni, więc grozi im najwyżej poprawczak. Siedemnastoletni Dariusz U. będzie odpowiadał jak dorosły. Dostał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Może zostać skazany maksymalnie na 10 lat więzienia. Zarówno ojciec jak i stryj Dominika liczą jednak, że sprawców pobicia spotka surowa kara.

- To są dzieci bez opieki. To są skutki, gdy rodzice ich nie kontrolują, bo jeżeli dzieci są wychowane na ludzi, to są spokojne - mówi Henryk Kisiel, stryj zabitego Dominika.

- To dla mnie szok. Chciałbym zobaczyć tych chłopców. Spojrzeć im prosto w oczy - mówi Adam Kisiel, ojciec zabitego Dominika.

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)