Po alkoholu musi jeździć!
Ten człowiek nigdy nie powinien siąść za kierownicę. A jednak siada i to pod wpływem alkoholu! Za jazdę po pijanemu Sławomir S. z miejscowości Łomazy koło Białej Podlaskiej miał trzykrotnie orzekany zakaz prowadzenia pojazdów. Ostatnio spowodował groźny wypadek, znów po alkoholu. Kierował autem złożonym na złomowisku z trzech innych. Ucierpiało 9 osób. Mimo to mężczyzna dalej cieszy się wolnością.
- Kto nie ryzykuje, szampana nie pije - mówi Sławomir S.
29 maja: miejscowość Biała. O godzinie 4 nad ranem - państwo Piekarscy wracają do domu. Podczas skręcania na własną posesje taranuje ich rozpędzony samochód. 9 osób trafia do szpitala. Sprawcą wypadku okazuje się 33-letni Sławomir S. W jego pojeździe jechało aż siedem osób.
- To nie jest pierwsze jego zdarzenia kierowania w stanie nietrzeźwości. Pomimo, że miał potrójny zakaz prowadzenia pojazdów, tego dnia wsiadł pijany za kierownicę. Miał 1,3 promila alkoholu w organizmie - informuje Barbara Solczyńska, rzecznik policji w Radzyniu Podlaskim.
- Musiał jechać ze 150 kilometrów na godzinę - mówi Waldemar Piekarski, poszkodowany.
Sprawca wypadku nie odniósł poważniejszych ran. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po odsiedzeniu 48 godzin... został wypuszczony na wolność. Sławomir S. nie ma nawet orzeczonego dozoru policyjnego. Decyzja jest o tyle dziwna. że w przeszłości mężczyzna był poszukiwany przez policjantów.
- Kierowca zeznał, że kupił ten samochód jako złom, a tablice rejestracyjne znalazł na wysypisku śmieci. Przyznał się do winy, nie było próby mataczenia, więc nie zastosowano aresztu - mówi Barbara Solczyńska, rzecznik policji w Radzyniu Podlaskim.
Samochód, którym jechał Sławomir S. nie były zarejestrowany, nie posiadał ubezpieczenia, ani żadnych badań technicznych. Spotykamy mężczyznę pod jego domem w miejscowości Łomazy koło Białej Podlaskej. Mimo, że doprowadził do wypadku, w którym mogło zginąć dziewięć osób, nie ma on najmniejszych wyrzutów sumienia.
- Prosili, żebym ich odwiózł. Zdecydowałem, że może się uda, a kobieta zajechała mi drogę. Skup złomu prowadzę, z trzech aut poskładałem jedno i w miarę to chodziło - mówi Sławomir S.
Sławomir S. jest doskonale znany organom ścigania. Ostatnie lata spędził w więzieniu. Między innymi za nielegalne posiadanie broni, narażenie ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia oraz kilkukrotne prowadzenie samochodu po pijanemu. W przeszłości potrafił wsiąść za kierownicę,mając w organizmie nawet 3 promile.
- Był wielokrotnie karany. Trzy razy za przestępstwa jazdy w stanie nietrzeźwości, co najmniej cztery razy za łamanie orzeczeń sądu. Przebywał cztery lata w wiezieniu. Wyszedł we wrześniu zeszłego roku - wylicza Małgorzata Makarska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej.
- Jest samochód, jest chęć przejechania się - tłumaczy Sławomir S.
Mimo orzeczonego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów, Sławomir S. tylko w ostatnich dwóch miesiącach wielokrotnie siadał za kierownicę samochodu. Teraz spowodował wypadek. Mogło zginąć kilka osób. Dla mężczyzny to jednak tylko zabawa.
- To jest chęć zabawy, pojechania. Rozsądek zawodzi - mówi Sławomir S.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
29 maja: miejscowość Biała. O godzinie 4 nad ranem - państwo Piekarscy wracają do domu. Podczas skręcania na własną posesje taranuje ich rozpędzony samochód. 9 osób trafia do szpitala. Sprawcą wypadku okazuje się 33-letni Sławomir S. W jego pojeździe jechało aż siedem osób.
- To nie jest pierwsze jego zdarzenia kierowania w stanie nietrzeźwości. Pomimo, że miał potrójny zakaz prowadzenia pojazdów, tego dnia wsiadł pijany za kierownicę. Miał 1,3 promila alkoholu w organizmie - informuje Barbara Solczyńska, rzecznik policji w Radzyniu Podlaskim.
- Musiał jechać ze 150 kilometrów na godzinę - mówi Waldemar Piekarski, poszkodowany.
Sprawca wypadku nie odniósł poważniejszych ran. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po odsiedzeniu 48 godzin... został wypuszczony na wolność. Sławomir S. nie ma nawet orzeczonego dozoru policyjnego. Decyzja jest o tyle dziwna. że w przeszłości mężczyzna był poszukiwany przez policjantów.
- Kierowca zeznał, że kupił ten samochód jako złom, a tablice rejestracyjne znalazł na wysypisku śmieci. Przyznał się do winy, nie było próby mataczenia, więc nie zastosowano aresztu - mówi Barbara Solczyńska, rzecznik policji w Radzyniu Podlaskim.
Samochód, którym jechał Sławomir S. nie były zarejestrowany, nie posiadał ubezpieczenia, ani żadnych badań technicznych. Spotykamy mężczyznę pod jego domem w miejscowości Łomazy koło Białej Podlaskej. Mimo, że doprowadził do wypadku, w którym mogło zginąć dziewięć osób, nie ma on najmniejszych wyrzutów sumienia.
- Prosili, żebym ich odwiózł. Zdecydowałem, że może się uda, a kobieta zajechała mi drogę. Skup złomu prowadzę, z trzech aut poskładałem jedno i w miarę to chodziło - mówi Sławomir S.
Sławomir S. jest doskonale znany organom ścigania. Ostatnie lata spędził w więzieniu. Między innymi za nielegalne posiadanie broni, narażenie ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia oraz kilkukrotne prowadzenie samochodu po pijanemu. W przeszłości potrafił wsiąść za kierownicę,mając w organizmie nawet 3 promile.
- Był wielokrotnie karany. Trzy razy za przestępstwa jazdy w stanie nietrzeźwości, co najmniej cztery razy za łamanie orzeczeń sądu. Przebywał cztery lata w wiezieniu. Wyszedł we wrześniu zeszłego roku - wylicza Małgorzata Makarska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej.
- Jest samochód, jest chęć przejechania się - tłumaczy Sławomir S.
Mimo orzeczonego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów, Sławomir S. tylko w ostatnich dwóch miesiącach wielokrotnie siadał za kierownicę samochodu. Teraz spowodował wypadek. Mogło zginąć kilka osób. Dla mężczyzny to jednak tylko zabawa.
- To jest chęć zabawy, pojechania. Rozsądek zawodzi - mówi Sławomir S.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)