Urząd ponad prawem
Roman Dubkiewicz od kilkunastu lat dzierżawi od Skarbu Państwa jeziora w Wielkopolsce. W 2009 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu wypowiedział rybakowi umowę. Sprawa trafiła do sądu, a ten dwukrotnie przyznał panu Romanowi rację. Niestety, w tym samym czasie Zarząd podpisał umowę z nowym dzierżawcą. Dlaczego nie uszanował decyzji sądu?
Pan Roman Dubkiewicz jest rybakiem i od lat pracuje, jak mówi "na wodzie". Od kilkunastu lat pan Roman dzierżawi jeziora w województwie wielkopolskim. Jeziora należą do Skarbu Państwa, a zarządza nimi Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
- Jestem rybakiem z pokolenia na pokolenie, mój dziadek był, mój ojciec by, i ja pracuję na wodzie od trzydziestu lat. W 1994 roku wygrałem konkurs i przejąłem te jeziora w dzierżawę - mówi Roman Dubkiewicz.
W 2009 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu wypowiedział panu Romanowi umowę dzierżawy w trybie natychmiastowym. Pan Roman poszedł do sądu i wygrał, w dwóch instancjach.
- Jako powód podano nieracjonalną gospodarkę rybacką. Tylko że to oni powinni dowieść tego, że gospodarka była prowadzona nieracjonalnie. Ja nie mówię, że my byliśmy święci, że wszystkie formalności były spełnione, ale były - mówi Sylwia Pucztarska, żona pana Romana.
- Ja jestem rybakiem, a nie urzędnikiem. Drobne błędy popełniłem, jakieś spóźnione pismo, czy nie w czasie świadectwo weterynaryjne - dodaje pan Roman.
W świetle prawa mężczyzna nadal jest dzierżawcą jezior. Ale Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej nie czekając na ogłoszenie wyroku podpisał umowy z nowymi dzierżawcami. I teraz jeziora mają dwóch dzierżawców.
- Wiedzieli, że za miesiąc miał być ogłoszony wyrok, a mimo to podpisali umowy z nowymi dzierżawcami. To bulwersujące - mówi Sylwia Pucztarska, żona pana Romana.
O sprawie chcieliśmy porozmawiać z dyrektorem Regionalnego Zarządy Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Dyrektor nie znalazł jednak czasu na spotkanie, a komentarz wysyłał nam mailem:
"W zakończonym postępowaniu sądowym i wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu (...) sąd orzekł, iż wypowiedzenie z dnia 1 grudnia 2009 r. jest bezskuteczne. Jednakże oświadczenie woli o rozwiązaniu umowy, złożone przez Dyrektora RZGW (...)zostało zakwestionowane przez sąd z przyczyn formalnych. Nadal aktualne pozostają przesłanki merytoryczne podważające zasadność prowadzenia gospodarki rybackiej przez p. Romana Dubkiewicza."
Korzystny dla siebie wyrok posiada również pan Jerzy Szymak, dzierżawca Zalewów Nadrzyckich w województwie zachodniopomorskim. Mężczyzna wygrał w sądzie sprawę z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Poznaniu, który również wypowiedział mu dzierżawę.
- My ostrzegaliśmy, żeby się nie spieszyli z zawieraniem nowych umów, ponieważ wyrok sądu jest nieznany. Na wodzie może być tylko jeden gospodarz, nie posłuchano nas i podpisano umowę przed wydaniem wyroku - mówi Jerzy Szymak, dzierżawca zalewów.
Spor o jeziora trwa. A najbardziej poszkodowani są wędkarze, którzy nie wiedzą, u kogo wykupić zezwolenie na łowienie ryb.
- W związku z tą kuriozalną sytuacją byłem zmuszony wykupić dwa zezwolenia, bo do końca nie wiadomo, co tutaj może się wydarzyć. Wykupiłem zezwolenie od pana Dubkiewicza oraz z zakładu rybackiego Rybak. To jest ten nowy dzierżawca - mówi Maciej Kiszczak, wędkarz.
Sprawa dzierżawy jezior niebawem może trafić do sądu. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu ponownie wymówił umowy dzierżawy panu Jerzemu i panu Romanowi.
- Jak to jest w demokratycznym państwie, że instytucja rządowa, która reprezentuje Skarb Państwa nie przejmuje się wyrokiem i mówi, że nie będzie go realizowała? - pyta Jerzy Szymak, dzierżawca zalewów.*
* skrót materiału
Reporterka: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Jestem rybakiem z pokolenia na pokolenie, mój dziadek był, mój ojciec by, i ja pracuję na wodzie od trzydziestu lat. W 1994 roku wygrałem konkurs i przejąłem te jeziora w dzierżawę - mówi Roman Dubkiewicz.
W 2009 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu wypowiedział panu Romanowi umowę dzierżawy w trybie natychmiastowym. Pan Roman poszedł do sądu i wygrał, w dwóch instancjach.
- Jako powód podano nieracjonalną gospodarkę rybacką. Tylko że to oni powinni dowieść tego, że gospodarka była prowadzona nieracjonalnie. Ja nie mówię, że my byliśmy święci, że wszystkie formalności były spełnione, ale były - mówi Sylwia Pucztarska, żona pana Romana.
- Ja jestem rybakiem, a nie urzędnikiem. Drobne błędy popełniłem, jakieś spóźnione pismo, czy nie w czasie świadectwo weterynaryjne - dodaje pan Roman.
W świetle prawa mężczyzna nadal jest dzierżawcą jezior. Ale Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej nie czekając na ogłoszenie wyroku podpisał umowy z nowymi dzierżawcami. I teraz jeziora mają dwóch dzierżawców.
- Wiedzieli, że za miesiąc miał być ogłoszony wyrok, a mimo to podpisali umowy z nowymi dzierżawcami. To bulwersujące - mówi Sylwia Pucztarska, żona pana Romana.
O sprawie chcieliśmy porozmawiać z dyrektorem Regionalnego Zarządy Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Dyrektor nie znalazł jednak czasu na spotkanie, a komentarz wysyłał nam mailem:
"W zakończonym postępowaniu sądowym i wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu (...) sąd orzekł, iż wypowiedzenie z dnia 1 grudnia 2009 r. jest bezskuteczne. Jednakże oświadczenie woli o rozwiązaniu umowy, złożone przez Dyrektora RZGW (...)zostało zakwestionowane przez sąd z przyczyn formalnych. Nadal aktualne pozostają przesłanki merytoryczne podważające zasadność prowadzenia gospodarki rybackiej przez p. Romana Dubkiewicza."
Korzystny dla siebie wyrok posiada również pan Jerzy Szymak, dzierżawca Zalewów Nadrzyckich w województwie zachodniopomorskim. Mężczyzna wygrał w sądzie sprawę z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Poznaniu, który również wypowiedział mu dzierżawę.
- My ostrzegaliśmy, żeby się nie spieszyli z zawieraniem nowych umów, ponieważ wyrok sądu jest nieznany. Na wodzie może być tylko jeden gospodarz, nie posłuchano nas i podpisano umowę przed wydaniem wyroku - mówi Jerzy Szymak, dzierżawca zalewów.
Spor o jeziora trwa. A najbardziej poszkodowani są wędkarze, którzy nie wiedzą, u kogo wykupić zezwolenie na łowienie ryb.
- W związku z tą kuriozalną sytuacją byłem zmuszony wykupić dwa zezwolenia, bo do końca nie wiadomo, co tutaj może się wydarzyć. Wykupiłem zezwolenie od pana Dubkiewicza oraz z zakładu rybackiego Rybak. To jest ten nowy dzierżawca - mówi Maciej Kiszczak, wędkarz.
Sprawa dzierżawy jezior niebawem może trafić do sądu. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu ponownie wymówił umowy dzierżawy panu Jerzemu i panu Romanowi.
- Jak to jest w demokratycznym państwie, że instytucja rządowa, która reprezentuje Skarb Państwa nie przejmuje się wyrokiem i mówi, że nie będzie go realizowała? - pyta Jerzy Szymak, dzierżawca zalewów.*
* skrót materiału
Reporterka: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)