Horror z rodzicami
Julia i Maksymilian Springerowie są małżeństwem od dwóch lat. Mówią, że od tego czasu rodzice dziewczyny zamienili ich życie w piekło. Twierdzą oni, że ich córka jest manipulowana, odurzana narkotykami, a pan Maksymilian to przestępca i guru sekty! Życie młodego małżeństwa to tułaczka po sądach i policji. Para jest na skraju wyczerpania psychicznego.
- Mnie się wydaje, że ten człowiek jest opętany przez złego ducha. Jego koleżanka powiedziała, że córka wołała na niego "Baka". Wie pani co to jest Baka? Jest to guru sekty - powiedzieli rodzice Julii Springer.
- Zostałem oskarżony o przetrzymywanie mojej żony, o to, że stosuję w stosunku do niej psychomanipulację, że ją narkotyzuję, a nawet, że pozbawiłem ją życia - opowiada Maksymilian Springer, podejrzewany przez teściów o kierowanie sektą.
- Stres, jaki zafundowali mi rodzice w ciąży, doprowadził do tego, że dziś nasza córka ma zespół napięcia mięśniowego - dodaje Julia Springer, żona pana Maksymiliana.
Pani Julia i pan Maksymilian poznali się trzy lata temu w Poznaniu. Gdy rok później podjęli decyzję o wspólnym życiu nie wiedzieli, że to początek ich koszmaru.
- To tylko chodziło o zmianę ceremonii ślubu. Nie miał być huczny, tylko skromny, a ich reakcja była taka, że sam byłem w szoku - opowiada Maksymilian Springer.
- Od tego momentu rodzice zaczęli mnie izolować od Maksymiliana. Brat zamknął mnie w mieszkaniu na klucz, zabrał mi telefon, czytał moje SMS-y. Ojciec stwierdził jednoznacznie, że jestem opętana, że jestem pod wpływem narkotyków i pod wpływem sekty. Rodzice siłą zabrali mnie do egzorcysty, który oczywiście nie potwierdził ich przypuszczeń, zabrali mnie nawet na badanie krwi - dodaje Julia Springer.
W czerwcu 2009 roku, po czterech dniach izolacji, 23-letnia pani Julia wyszła do pracy i już nie wróciła do rodzinnego domu. Zamieszkała razem z narzeczonym, z którym wkrótce wzięła ślub kościelny.
- Moi rodzice złożyli wniosek do sądu metropolitarnego o unieważnienie naszego małżeństwa. Po rozmowie z nami sąd metropolitarny nie widział przesłanek, żeby zostało ono unieważnione - opowiada Julia Springer.
- Zostałem oskarżony, że w swoim warsztacie samochodowym mam dziuplę, czyli że kradnę samochody. Nasłali na mnie detektywa, który mnie śledził przez ponad miesiąc. Zorganizowali z grupą paintballową napad w czerwcu. Byli zamaskowani, w strojach antyterrorystycznych, mieli przedmioty przypominające broń. Otoczyli nasz dom - wspomina Maksymilian Springer.
Rozmowa z rodzicami Julii Springer:
Rodzic: Ja podejrzewam, że tam są używki. Proszę zobaczyć zdjęcie mojej córki z wakacji z podbitym okiem.
Reporterka: Wygląda na szczęśliwa osobę.
Rodzic: To pani powiedziała. Czy człowiek, który wstąpił do sekty powie, że jest nieszczęśliwy?
Rodzice pani Julii wielokrotnie zgłaszali na policję i do prokuratury, że ich córka jest narkotyzowana i zmanipulowana. Ich zdaniem została zwerbowana do sekty na kursie katolickim "Filip". Oni także brali w nim udział.
- Ja po tym kursie miałam lęki, trans i opętanie, tak powiedział lekarz psychiatra. Mój mąż drzwi zamykał kołkami. Mówił, że nas ktoś napadnie. Takie mieliśmy lęki. Potem doszło do nas, że nasza córka już wcześniej była wprowadzana w takie transy, w takie opętania - twierdzi matka Julii Springer.
- Nie potwierdziliśmy, ażeby tej dziewczynie działa się krzywda, aby przebywała w miejscu wbrew własnej woli, do takich wniosków absolutnie nie doszliśmy - informuje Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Sytuacja zaostrzyła się, gdy młodzi Springerowie zostali szczęśliwymi rodzicami. Teściowie pana Maksymiliana złożyli wniosek w sądzie rodzinnym o odebranie im praw rodzicielskich i uregulowanie kontaktów z wnuczką. Sąd odrzucił pierwszą prośbę, druga jest w toku.
Młodzi małżonkowie boją się, że to nie koniec gehenny, tym bardziej, że pani Julia jest ponownie w ciąży. Zdecydowali się złożyć wniosek do prokuratury w sprawie nękania. Niestety, został odrzucony.
- W życiu bym się nie spodziewała, że rodzice zafundują mi i mojej rodzinie taki koszmar - podsumowuje Julia Springer.*
* skrót materiału
Reporterka: Agnieszka Zalewska
azalewska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Zostałem oskarżony o przetrzymywanie mojej żony, o to, że stosuję w stosunku do niej psychomanipulację, że ją narkotyzuję, a nawet, że pozbawiłem ją życia - opowiada Maksymilian Springer, podejrzewany przez teściów o kierowanie sektą.
- Stres, jaki zafundowali mi rodzice w ciąży, doprowadził do tego, że dziś nasza córka ma zespół napięcia mięśniowego - dodaje Julia Springer, żona pana Maksymiliana.
Pani Julia i pan Maksymilian poznali się trzy lata temu w Poznaniu. Gdy rok później podjęli decyzję o wspólnym życiu nie wiedzieli, że to początek ich koszmaru.
- To tylko chodziło o zmianę ceremonii ślubu. Nie miał być huczny, tylko skromny, a ich reakcja była taka, że sam byłem w szoku - opowiada Maksymilian Springer.
- Od tego momentu rodzice zaczęli mnie izolować od Maksymiliana. Brat zamknął mnie w mieszkaniu na klucz, zabrał mi telefon, czytał moje SMS-y. Ojciec stwierdził jednoznacznie, że jestem opętana, że jestem pod wpływem narkotyków i pod wpływem sekty. Rodzice siłą zabrali mnie do egzorcysty, który oczywiście nie potwierdził ich przypuszczeń, zabrali mnie nawet na badanie krwi - dodaje Julia Springer.
W czerwcu 2009 roku, po czterech dniach izolacji, 23-letnia pani Julia wyszła do pracy i już nie wróciła do rodzinnego domu. Zamieszkała razem z narzeczonym, z którym wkrótce wzięła ślub kościelny.
- Moi rodzice złożyli wniosek do sądu metropolitarnego o unieważnienie naszego małżeństwa. Po rozmowie z nami sąd metropolitarny nie widział przesłanek, żeby zostało ono unieważnione - opowiada Julia Springer.
- Zostałem oskarżony, że w swoim warsztacie samochodowym mam dziuplę, czyli że kradnę samochody. Nasłali na mnie detektywa, który mnie śledził przez ponad miesiąc. Zorganizowali z grupą paintballową napad w czerwcu. Byli zamaskowani, w strojach antyterrorystycznych, mieli przedmioty przypominające broń. Otoczyli nasz dom - wspomina Maksymilian Springer.
Rozmowa z rodzicami Julii Springer:
Rodzic: Ja podejrzewam, że tam są używki. Proszę zobaczyć zdjęcie mojej córki z wakacji z podbitym okiem.
Reporterka: Wygląda na szczęśliwa osobę.
Rodzic: To pani powiedziała. Czy człowiek, który wstąpił do sekty powie, że jest nieszczęśliwy?
Rodzice pani Julii wielokrotnie zgłaszali na policję i do prokuratury, że ich córka jest narkotyzowana i zmanipulowana. Ich zdaniem została zwerbowana do sekty na kursie katolickim "Filip". Oni także brali w nim udział.
- Ja po tym kursie miałam lęki, trans i opętanie, tak powiedział lekarz psychiatra. Mój mąż drzwi zamykał kołkami. Mówił, że nas ktoś napadnie. Takie mieliśmy lęki. Potem doszło do nas, że nasza córka już wcześniej była wprowadzana w takie transy, w takie opętania - twierdzi matka Julii Springer.
- Nie potwierdziliśmy, ażeby tej dziewczynie działa się krzywda, aby przebywała w miejscu wbrew własnej woli, do takich wniosków absolutnie nie doszliśmy - informuje Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Sytuacja zaostrzyła się, gdy młodzi Springerowie zostali szczęśliwymi rodzicami. Teściowie pana Maksymiliana złożyli wniosek w sądzie rodzinnym o odebranie im praw rodzicielskich i uregulowanie kontaktów z wnuczką. Sąd odrzucił pierwszą prośbę, druga jest w toku.
Młodzi małżonkowie boją się, że to nie koniec gehenny, tym bardziej, że pani Julia jest ponownie w ciąży. Zdecydowali się złożyć wniosek do prokuratury w sprawie nękania. Niestety, został odrzucony.
- W życiu bym się nie spodziewała, że rodzice zafundują mi i mojej rodzinie taki koszmar - podsumowuje Julia Springer.*
* skrót materiału
Reporterka: Agnieszka Zalewska
azalewska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)