Renty na zamówienie

Ponad 130 zarzutów otrzymała 56-letnia doktor neurolog z Warszawy, która miała załatwiać pacjentom długoterminowe zwolnienia i renty. Oczywiście za pieniądze. Kobieta nadal prowadzi praktykę lekarską. W swoim gabinecie ukryła kamery i dyktafony. Podobno zamierza symulować chorobę psychiczną, by złagodzić wyrok.

Lekarz neurolog Danuta M. pracuje w zawodzie ponad 30 lat. Kiedyś leczyła w państwowej przychodni. Dziś prowadzi prywatne gabinety w Warszawie i w Mińsku Mazowieckim.

- Ta pani za pieniądze wypisywała zwolnienia. Wszystko na to wskazuje, że stawka wynosiła 10 złotych za dzień. Ktoś powie, że nie jest to wiele. Aczkolwiek my mówimy o tak zwanych zwolnieniach długoterminowych. Były oddzielne stawki za załatwienie komuś położenia do szpitala. Wynosiły od 2,5 do nawet 5 tysięcy złotych - informuje Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.  

- Była wyjątkowo nieostrożna. O wszystkim rozmawiała przez telefon, który w pewnym okresie był na podsłuchu, a ona chyba nawet o tym wiedziała - dodaje Krzysztof Maciąg-Zbyszyński, były partner doktor Danuty M.

Gdy jej sprawą zajęło się CBA, zabezpieczyło kartoteki pacjentów lekarki. Niektórzy z nich potwierdzili, że za pieniądze załatwiała im renty i długoterminowe zwolnienia lekarskie. Sama pani doktor nie przyznała się do winy.

- Mężczyzna, który był prawomocnym wyrokiem skazany za gwałt, chcąc uniknąć wiezienia załatwił sobie lewe zwolnienia lekarskie u tej pani - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA.

Doktor Danuta M. spędziła miesiąc w areszcie. Wyszła za poręczeniem majątkowym. Teraz nadal prowadzi praktykę lekarską. Nasza dziennikarka podaje się za pacjentkę i składa wizytę w jednym z jej prywatnych gabinetów. Na jego drzwiach widnieje napis, że rozmowy lekarki z pacjentem są nagrywane.

- Ona w tej chwili robi wszystko, żeby uciec w chorobę psychiczną. Będzie chciała więzienie zamienić na zakład zamknięty, z którego będzie łatwiej wyjść - uważa Krzysztof Maciąg-Zbyszyński, były partner doktor Danuty M.

Dotychczas w sprawie neurolog przesłuchano około czterystu świadków. Prokuratura planuje zakończyć śledztwo do końca tego roku. W marcu zarzuty usłyszało kolejnych dziewięć osób.

- Osoby, które pośredniczyły w wydawaniu tych zaświadczeń, uprzednio również otrzymywały te zaświadczenia za pieniądze, mają zarzuty nakłaniania do popełnienia przestępstwa - informuje Andrzej Rycharski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.

Rozmowa z dr Danutą M.:

Reporterka: Liczy pani, ze się pani wybroni mając 133 zarzuty?

dr Danuta M.: Tak, tak.

Reporterka: Tam kilka osób się przyznało, ze załatwiało sobie.

dr Danuta M.: To że się pacjenci przyznali pod wpływem presji służb...

Reporterka: Nie sądzę żeby ich torturowali.

dr Danuta M.: Nie, nie chodzi o tortury, tu chodzi o presję.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl