Brakuje toalety, prądu, a nawet ściany!
Zaniedbany i zdewastowany dom straszy swoim wyglądem w Barwicach, koło Szczecinka. Budynek nie był remontowany od wielu lat, przecieka, nie ma toalety, a ostatnio runęła jedna z jego ścian.
Mimo to, mieszkają w nim trzy rodziny. Miasto chciałoby dom zburzyć i postawić nowy obiekt usługowo-mieszkalny.
- Miałam wielkie dziury w suficie, to powiedzieli mi, że ja na męża skakałam. Naprawdę! Poczułam się upokorzona - mówi Teresa Gliwka, mieszkanka walącego się domu.
- Dewastują wszystko, musielibyśmy ze strażą stać i pilnować. To szkoda pieniędzy na remont, bo ludzie nie dbają - twierdzi Ryszard Brzozowski, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Barwicach.
Budynek w Barwicach wygląda tragicznie. Pomimo złego stanu technicznego nadal mieszkają w nim trzy rodziny z dziećmi. Codziennie martwią się, żeby dach nie zawalił im się na głowy.
- Ubikacji nawet nie ma, więc wylewamy tam, gdzie nam popadnie - mówi Żaneta Stellmacher, mieszkanka budynku.
- Mieszkańcy kamienicy złożyli wniosek o interwencję w sprawie wylewającego się ustępu. Skierowaliśmy tą sprawę pilnie do załatwienia do zarządcy budynku - opowiada Teresa Przekwas z sanepidu w Szczecinku.
- Tutaj kałuża była, te fekalia pływały, tu przyczepę gruzu przywieźli i zasypali - dodaje Teresa Gliwka, mieszkanka domu
Sprawa cieknącego szaletu do tej pory nie jest załatwiona, ale to nie jedyny problem mieszkańców. 26 kwietnia tego roku jedna ze ścian domu zawaliła się.
- 26 kwietnia ściana poszła o godzinie 14. Zadzwoniłam na straż, oni trochę pościągali młotkiem, ręką ruszyli, to spadło i założyli taką tekturkę. To chwilowo musi być ściana - opowiada Żaneta Stellmacher, mieszkanka budynku..
- Żadnych rynien, rur spustowych i wiatrownic nie było, więc tam następowało zalewanie tych ścian. Koszt remontu tego obiektu na pewno przewyższałby wartość tego wszystkiego - dodaje Dorota Rusin-Hardenbicker z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Szczecinku.
Sytuację pogarsza stan prawny tego budynku. Parter należy do teścia pani Żanety, a ten jest bezrobotny. Lokal zadłużył już na 5 tys. zł. Góra budynku jest własnością gminy. Grunt pod budynkiem to atrakcyjne miejsce blisko centrum miasta. Gmina chce wybudować w tym miejscu nowy obiekt usługowo - mieszkalny. Najpierw musi jednak stać się jedynym właścicielem gruntu i starego budynku.
- Wcześniej rozmawialiśmy z burmistrzem, że on to weźmie a w zamian da nam na własność dom w Starym Chwalimie. Bez wody i światła. Powiedział tylko, że zrobi dach, ale czy zrobi, to nie wiem, bo nie byłam tam - mówi pani Żaneta.
W trakcie realizacji materiału teść pani Żanety aktem notarialnym przekazał jej i jej mężowi mieszkanie. Dzięki temu burmistrz mógł zaproponować państwu Stellmacher inne mieszkanie własnościowe. Niestety, lokal nie nadaje się do zamieszkania
- W mieszkaniu proponowanym przez burmistrza nic nie ma. Ani okien, ani drzwi, niczego. Tylko pleśń i wilgoć. Mąż się przeraził, ale co ma zrobić. Tata ma dług, musi spłacić, burmistrz daje nam taką oborę i mówi, że musimy wziąć - mówi pani Żanetta.
- Tam nie da rady mieszkać. My jak tam mieszkaliśmy, to szron po ścianach żeśmy ściągali. Tam nie ma fundamentów, posadzka pęka, gdzie to kogoś tam wprowadzać w ogóle? - zastanawia się Zofia Chudek, która mieszkała w budynku proponowanym przez burmistrza.
- Pani Teresie zaproponujemy drugą stronę tego budynku na jakiś czas, a dla państwa z góry mamy lokal na ulicy spokojnej. To kawalerka - mówi o pozostałych lokatorach walącego się domu Zenon Maksalon, burmistrz Barwic.*
Reporterka: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)
- Miałam wielkie dziury w suficie, to powiedzieli mi, że ja na męża skakałam. Naprawdę! Poczułam się upokorzona - mówi Teresa Gliwka, mieszkanka walącego się domu.
- Dewastują wszystko, musielibyśmy ze strażą stać i pilnować. To szkoda pieniędzy na remont, bo ludzie nie dbają - twierdzi Ryszard Brzozowski, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Barwicach.
Budynek w Barwicach wygląda tragicznie. Pomimo złego stanu technicznego nadal mieszkają w nim trzy rodziny z dziećmi. Codziennie martwią się, żeby dach nie zawalił im się na głowy.
- Ubikacji nawet nie ma, więc wylewamy tam, gdzie nam popadnie - mówi Żaneta Stellmacher, mieszkanka budynku.
- Mieszkańcy kamienicy złożyli wniosek o interwencję w sprawie wylewającego się ustępu. Skierowaliśmy tą sprawę pilnie do załatwienia do zarządcy budynku - opowiada Teresa Przekwas z sanepidu w Szczecinku.
- Tutaj kałuża była, te fekalia pływały, tu przyczepę gruzu przywieźli i zasypali - dodaje Teresa Gliwka, mieszkanka domu
Sprawa cieknącego szaletu do tej pory nie jest załatwiona, ale to nie jedyny problem mieszkańców. 26 kwietnia tego roku jedna ze ścian domu zawaliła się.
- 26 kwietnia ściana poszła o godzinie 14. Zadzwoniłam na straż, oni trochę pościągali młotkiem, ręką ruszyli, to spadło i założyli taką tekturkę. To chwilowo musi być ściana - opowiada Żaneta Stellmacher, mieszkanka budynku..
- Żadnych rynien, rur spustowych i wiatrownic nie było, więc tam następowało zalewanie tych ścian. Koszt remontu tego obiektu na pewno przewyższałby wartość tego wszystkiego - dodaje Dorota Rusin-Hardenbicker z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Szczecinku.
Sytuację pogarsza stan prawny tego budynku. Parter należy do teścia pani Żanety, a ten jest bezrobotny. Lokal zadłużył już na 5 tys. zł. Góra budynku jest własnością gminy. Grunt pod budynkiem to atrakcyjne miejsce blisko centrum miasta. Gmina chce wybudować w tym miejscu nowy obiekt usługowo - mieszkalny. Najpierw musi jednak stać się jedynym właścicielem gruntu i starego budynku.
- Wcześniej rozmawialiśmy z burmistrzem, że on to weźmie a w zamian da nam na własność dom w Starym Chwalimie. Bez wody i światła. Powiedział tylko, że zrobi dach, ale czy zrobi, to nie wiem, bo nie byłam tam - mówi pani Żaneta.
W trakcie realizacji materiału teść pani Żanety aktem notarialnym przekazał jej i jej mężowi mieszkanie. Dzięki temu burmistrz mógł zaproponować państwu Stellmacher inne mieszkanie własnościowe. Niestety, lokal nie nadaje się do zamieszkania
- W mieszkaniu proponowanym przez burmistrza nic nie ma. Ani okien, ani drzwi, niczego. Tylko pleśń i wilgoć. Mąż się przeraził, ale co ma zrobić. Tata ma dług, musi spłacić, burmistrz daje nam taką oborę i mówi, że musimy wziąć - mówi pani Żanetta.
- Tam nie da rady mieszkać. My jak tam mieszkaliśmy, to szron po ścianach żeśmy ściągali. Tam nie ma fundamentów, posadzka pęka, gdzie to kogoś tam wprowadzać w ogóle? - zastanawia się Zofia Chudek, która mieszkała w budynku proponowanym przez burmistrza.
- Pani Teresie zaproponujemy drugą stronę tego budynku na jakiś czas, a dla państwa z góry mamy lokal na ulicy spokojnej. To kawalerka - mówi o pozostałych lokatorach walącego się domu Zenon Maksalon, burmistrz Barwic.*
Reporterka: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)