Nie migrena, a śmiertelny tętniak

Czy uda się ustalić winnych śmierci 24-letniej Agnieszki Babral? 24-latka trafiła do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie z silnym bólem głowy. Lekarze zlecili tomografię komputerową głowy i odesłali kobietę do domu diagnozując silną migrenę. Pani Agnieszka zmarła na tętniaka mózgu. Choć biegli sądowi uznali, że tętniak był widoczny podczas badania, żaden z lekarzy nie został ukarany.

Państwo Antonina i Marek Babral walczą już 6 lat o ukaranie winnych śmierci swojej córki - Agnieszki. Nad ranem 15 lipca 2005 roku znaleziono ją martwą w sklepie, w którym pracowała w podkrakowskim Łapanowie. Okazało się, że przyczyną śmierci było pęknięcie tętniaka w mózgu.

Miesiąc wcześniej 24-letnia Agnieszka była na badaniu tomografii komputerowej głowy z powodu silnych bólów i drętwienia kończyn. Wówczas lekarze przeoczyli zbliżające się niebezpieczeństwo.  

- Lekarz powiedział, że córka ma bardzo silną migrenę, że to będzie trwało do około 5 dni. A ona mówiła, że jak ma tak cierpieć, to chce umrzeć - opowiada Antonina Babral.

Sprawą zajęła się prokuratura, później sąd. Jak wynika z opinii biegłych - tętniak był już widoczny na badaniu tomograficznym sporządzonym miesiąc wcześniej w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Agnieszką zajmowało się wówczas dwóch lekarzy: neurolog i radiolog. Neurolog rok temu został uniewinniony.

- Sąd stwierdził, że oskarżony postępował zgodnie z etyką medyczną i wszelkimi zasadami medycznymi - informuje Beata Górszczyk z Sądu Okręgowego w Krakowie.

Według opinii powołanych biegłych do błędu mógł przyczynić się radiolog. Miał on wykonać błędny opis do wykonanej tomografii. Już po naszym pierwszym materiale radiolog usłyszał zarzuty.

- Ostatecznie postępowanie zakończyło się umorzeniem. Lekarz ocenił ten obraz nieprawidłowo, natomiast fakt, że wykonywał w tym dniu kilkanaście badań, że sprzęt, którym się posługiwał, nie był najnowocześniejszy, zwłaszcza monitor, te okoliczności spowodowały, że uznaliśmy, iż lekarz dopełnił standardowo stosowanych norm. W chwili obecnej wpłynęło już zażalenie pokrzywdzonych na to postanowienie - informuje Tomasz Waszczuk z Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście - Wschód.

Państwo Babral nie rozumieją decyzji prokuratury. Wskazują na wiele niekonsekwencji w jej uzasadnieniu.

- W wyjaśnieniu prokuratora najwięcej punktów odnosi się do złego sprzętu w szpitalu. Ciekawi mnie, czy w roku, gdy badano córkę, była większa umieralność. Pani doktor medycyny sądowej twierdzi, że na pierwszy rzut oka nie widać, ale uważam, że jeżeli było widoczne krwawienie podpajęczynówkowe, to nie zawalił jednak sprzęt - mówi pani Antonina, matka Agnieszki.

- W internecie można znaleźć artykuły o tym, że jest to wiodący ośrodek diagnostyczny nie tylko w Polsce, ale i w Europie - dodaje pan Marek, ojciec Agnieszki.

Pytamy w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, czy sprzęt, na którym badana była pani Agnieszka, mógł być zawodny? Z lekarzem radiologiem nie udało nam się skontaktować.

- Tomograf komputerowy, na którym było wykonywane to badanie, jest do chwili obecnej w szpitalu. To jest aparat wysokiej klasy, spełnia wszystkie wymogi. W opinii szefa naszego zakładu diagnostyki nie można kwestionować jakości wykonywanych na nim badań - mówi Anna Niedźwiedzka ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Rodzice mają żal, że Agnieszce nie dano żadnej szansy na przeżycie, mimo że - jak uważali - była pod najlepszą opieką. Czy uda się znaleźć winnego tej tragedii?

- Mam nadzieję, że prokuratura przeanalizuje nasze odwołanie i wygra sprawiedliwość - podsumowuje pani Antonina, matka Agnieszki.*

* skrót materiału

Reporterka: Sylwia Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)