Oddajcie mi prawo jazdy!

Oddajcie mi prawo jazdy!

Stracił prawo jazdy za długi alimentacyjne. Przed sądem udowodnił, że to nie on jest ojcem dziecka, a mimo to, dokumentu odzyskać nie może! Starostwo twierdzi, że najpierw musi... ponownie zdać egzamin na prawo jazdy. Takie jest podobno prawo.

- Pan Michał musi spełnić przesłanki ustawowe, żeby odebrać to prawo jazdy. Musi poddać się egzaminowi sprawdzającemu jego kwalifikacje - mówi Dominik Gredecki, naczelnik wydziału komunikacji i transportu Starostwa Powiatowego w Toruniu.

Michał Rygielski pochodzi z Obrowa pod Toruniem. Od kilku lat mieszka w Irlandii. Wyjechał tam niedługo po tym, gdy jego ówczesna dziewczyna oznajmiła mu w 2000 roku, że spodziewa się dziecka.  

- Zamieszkaliśmy razem w domu moich dziadków. Mieliśmy tworzyć rodzinę - opowiada mężczyzna.

Po trzech latach pan Michał zaczął nabierać podejrzeń, że wychowuje nie swoje dziecko. Przestał przelewać pieniądze na konto matki dziewczynki. Kobieta zniknęła z jego życia. Jednocześnie w imieniu córki zaczęła pobierać zaliczkę alimentacyjną z gminy.

- Kilkakrotnie byłem w urzędzie gminy, mówiłem, że nie będę płacił alimentów, bo dziecko i tak wychowują moi rodzice. Informowałem, że będę zakładał sprawę o unieważnienie ojcostwa - opowiada Michał Rygielski.

- Wystąpiliśmy z wnioskiem o ściganie za przestępstwo niealimentacji do prokuratury, a w ślad za tym z wnioskiem do starosty toruńskiego o zatrzymanie prawa jazdy - informuje Joanna Tutlewska z Urzędu Gminy w Obrowie.

W lipcu 2007 roku toruńskie starostwo zatrzymało prawo jazdy pana Michała. Mężczyzna sądził, że gdy udowodni, że to nie on jest ojcem, jego problemy skończą się. Sprawa trafiła do sądu.

- Prokuratorzy wystąpili o przeprowadzenie badania DNA i okazało się, że to nie moje dziecko - mówi pan Michał.

Mężczyzna, z wyrokiem unieważniającym ojcostwo w ręku, próbował odzyskać swoje prawo jazdy. W starostwie spotkała go jednak niemiła niespodzianka.

- Okres zatrzymania prawa jazdy był dłuższy niż rok. W takim przypadku taka osoba musi się poddać egzaminowi - tłumaczy Dominik Gredecki, naczelnik wydziału komunikacji i transportu Starostwa Powiatowego w Toruniu.

By odzyskać utracony dokument, już po sądowym wyroku, pan Michał spłacił nawet dług alimentacyjny - 7 tysięcy złotych. Wniosek do starostwa o oddanie prawa jazdy wystosowała także gmina. Ani jedno, ani drugie nie przyniosło efektu.

- On nie powinien tego prawa jazdy w ogóle utracić, w związku z tym ta decyzja tak jakby nie istniała. I tak powinno zostać to potraktowane, tak jakby nie odebrano mu tego prawa jazdy - uważa Jacek Świeca, radca prawny.

Sytuacja jest patowa. Na nowy egzamin pan Michał pozwolić sobie nie może, bo z trudem wiąże koniec z końcem. Zawodowo związany jest bowiem z samochodami.

- Jak pracował w Irlandii, to jeździł lawetą. Gdy stracił prawo jazdy, to został zwolniony - mówi Stefan Rygielski, ojciec pana Michała.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)