Tylko prezydent może pomóc
Tomasz Trzeciak ma spędzić w więzieniu 2,5 roku za spowodowanie wypadku, w którym zginęły trzy osoby. Mężczyzna twierdzi, że jest niewinny. W jego ciągnik uderzyło audi, gdy próbował skręcić w lewo. Kierowca audi jechał za szybko i wiózł więcej osób niż pozwalają przepisy. Mimo to, biegli uznali, że jedyną przyczyną wypadku było złe oświetlenie ciągnika. Wyrok się uprawomocnił. Pana Tomasza ułaskawić może jedynie Prezydent RP.
- Nie wiem co będzie dalej. Myślę, że są dzieciaki i po prostu z nimi cały czas jestem, pracuję dalej, jak mogę – mówi Tomasz Trzeciak, skazany za spowodowanie wypadku drogowego. - Liczymy każdy dzień, każdą godzinę i minutę. Nie ma takiego dnia, żebyśmy o tym nie myśleli – dodaje Agnieszka Trzeciak, żona pana Tomasza. Miejscowość Borek w gminie Lubraniec. Jedno z tamtejszych skrzyżowań było miejscem wielu wypadków. Najtragiczniejszy wydarzył się w sobotę 23 września 2003 r. Troje młodych ludzi zginęło na miejscu. Jedna osoba została ciężko ranna. Dwie pasażerki samochodu i kierowca ciągnika ponieśli drobne obrażenia. - Wjechałem na drogę asfaltową i wrzuciłem kierunek na lewo, w lusterku widziałem światła zbliżającego się samochodu. Kierunek cały czas migał, dojeżdżałem do osi jedni, żeby skręcić w lewo i wtedy poczułem silne uderzenie w tył ciągnika – opowiada pan Tomasz. Tak przebieg wypadku zapamiętał Tomasz Trzeciak. Pasażerki audi zeznały, że ciągnik nie był oświetlony i dlatego doszło do wypadku. - To, co zarejestrowałem, to przejazd oświetlonego ciągnika, już zmierzch się robił. Później było słychać hamowanie i uderzenie samochodu – potwierdza wersję pana Tomasza Krzysztof Jaskólski, świadek wypadku. - Tomaszowi Trzeciakowi przedstawiono zarzut, że kierując ciągnikiem nie zachował należytej ostrożności, nie zasygnalizował manewru skrętu w lewo. Ponadto nie był właściwie oświetlony i miał źle ustawione lusterka – informuje Waldemar Kwiatkowski z Prokuratury Rejonowej we Włocławku. - Lusterko było dobrze ustawione, ale przez uderzenie ono się zamknęło. Policjant, który był na miejscu wypadku, odbił je, gdy chciałem wyskoczyć z kabiny i ono tak zostało – tłumaczy Tomasz Trzeciak. W trakcie śledztwa biegli uznali, że na przebieg wypadku mogło mieć wpływ zachowanie młodego kierowcy Audi. Jednak postępowanie zostało umorzone, ponieważ mężczyzna zginął na miejscu. - Biegli stwierdzili, że kierowca audi poruszał się z nadmierną prędkością wynoszącą 100-118 km na godzinę, gdzie dopuszczalna prędkość wynosiła 90 km/h. Ponadto w samochodzie znajdowało się sześć osób, a więc o jedną za dużo – mówi Waldemar Kwiatkowski z Prokuratury Rejonowej we Włocławku. W trakcie postępowania sądowego powstawały kolejne opinie biegłych. Na ich podstawie sąd rejonowy, a później Sąd Okręgowy we Włocławku uznały winę Tomasza Trzeciaka i wymierzyły mu karę dwóch lat i sześciu miesięcy pozbawiania wolności. Kasacja wniesiona do Sądu Najwyższego również nie przyniosła złagodzenia kary. Zdaniem Janusza Popiela ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych „Alter Ego” ten wyrok napisali biegli. - To, że on był w trakcie wyprzedzania, kiedy traktorzysta zaczął wykonywać manewr skrętu w lewo, to jest kompletna dowolność, fantazja biegłych, którą później przyjął sąd. Bardzo mnie zdziwiło, w jak dowolny sposób potraktowano zeznania świadków. Oni wyraźnie zeznawali, że z pewnej odległości pasażerka siedząca obok kierowcy zauważyła ciągnik. Ciągnik był na środku jezdni i wykonywał manewr skrętu w lewo, więc kierujący audi nie miał prawa go wyprzedzać. – ocenia Janusz Popiel ze Stowarzyszenia „Alter Ego”. - Ja nie chcę rozmawiać na ten temat, minęło już tyle lat – powiedziała pasażerka audi. Wyrok uprawomocnił się w 2006 r. Od tego czasu sądy trzykrotnie warunkowo wstrzymywały wykonanie kary więzienia z uwagi na sytuację rodzinną Tomasza Trzeciaka. - Czy są jakieś możliwości uniknięcia tej kary? W tej chwili nie ma. Ja takiej możliwości nie widzę – mówi Zbigniew Siuber, rzecznik Sądu Okręgowego we Włocławku. Pasażerki, które przeżyły wypadek nie chcą rozmawiać na temat tych dramatycznych wydarzeń. Rodziny ofiar - również. Biegli nie komentują własnych opinii. Ich zdaniem sprawa jest zakończona. - Tamten nie żyje, a kogoś trzeba ukarać. Z mojego syna zrobili kozła ofiarnego – rozpacza Stanisław Trzeciak, ojciec pana Tomasza. Tomasz Trzeciak sam pracuje na swoim 33-hektarowym gospodarstwie. Sam uprawia pole. W hodowli zwierząt pomaga mu żona. To na nią spadną wszystkie obowiązki, kiedy on pójdzie do więzienia. Mężczyzna w 2009 r. zwracał się z prośbą o ułaskawienie do prezydenta. Po zapoznaniu się z opinią sądu, nie zastosowano prawa łaski. Jednak Tomasz Trzeciak ma nadzieję, że jego prośba o złagodzenie kary zostanie jeszcze wysłuchana. - Proszę Pana Prezydenta o oprawo łaski. Naprawdę nie zawiniłem, a muszę zostawić wszystko i patrzeć przez kraty więzienne, jak wszystko idzie na marne – mówi Tomasz Trzeciak.* * skrót materiału Reporterka: Milena Sławińska mslawinska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)