Świadek koronny fantazjuje?
Krzysztof Stańko z Turawy koło Opola od 10 lat próbuje udowodnić, że nie jest bossem narkotykowym. Nie może. Mężczyznę pogrążają zeznania świadka koronnego. Maciej B. to członek gangu zajmującego się oszustwami gospodarczymi. Jego niepotwierdzone dotąd „rewelacje” wystarczyły, by pan Krzysztof trafił do aresztu na ponad dwa lata!
Kiedy 13 lat temu 46-letni Krzysztof Stańko kupował ośrodek wypoczynkowy „Kormoran” w Turawie miał nadzieję, że odnajdzie tam ciszę i lepsze warunki do wychowywania córki. Ale zdaniem prokuratury przez ostanie 10 lat prowadził największą w Europie fabrykę amfetaminy.
- Po postawieniu zarzutów przez pana prokuratura nigdy do tej pory nie byłem przesłuchiwany, nie dano mi możliwości obrony, przywieziono mnie do prokuratury. Pan prokurator powiedział, że produkowałem narkotyki, odwieziono mnie do sądu, dostałem areszt i siedziałem 27 miesięcy – opowiada Krzysztof Stańko, oskarżony o produkcję i handel amfetaminą.
Sprawa Krzysztofa Stańki, którego oskarżył świadek koronny, po sześciu latach śledztwa w końcu trafiła do sądu. Niestety, jego proces stanął w miejscu, bo obciążający go świadek zapadł się pod ziemię.
- Świadek koronny przedstawił usprawiedliwienia od lekarza, które sąd uznał za nieusprawiedliwione, bo nie były to zwolnienia od lekarza sądowego. Inne podawane przyczyny nieobecności zostały sprawdzone przez sąd i okazały się fikcyjnymi – informuje Waldemar Krawczyk z Sądu Okręgowego w Opolu.
- Pytany przez sąd prokurator oświadczył, że nie wie, gdzie przebywa świadek koronny. Dla mnie jest to rzecz niespotykana, uwłaczająca godności sądu- mówi Paweł Wojdyga, adwokat Krzysztofa Stańki.
Historia pana Krzysztofa zaczęła się niewinnie. W 2002r. Maciej B., pseudonim Gruby, pojawił się w ośrodku Kormoran jako turysta. Potem razem z rodziną wracał tam jeszcze czterokrotnie. Pan Krzysztof do września 2003 roku nie wiedział, że ma do czynienia z przestępcą. Tej daty nie zapomni już nigdy.
- Godzina ósma wieczór była, żona poszła się kapać, ja robiłem jakąś kolacje i nagle pukanie, wielkie huk. Podlatujemy do okna, a już wchodzą antyterroryści. Mnie na podłogę, córkę do ściany, pistolet do głowy – wspomina mężczyzna.
- Moim zdaniem nie było żadnych podstaw do aresztowania, ponieważ w ośrodku nie znaleziono żadnych narkotyków ani urządzeń do ich produkcji – dodaje Paweł Wojdyga, adwokat Krzysztofa Stańki.
- Właśnie idziemy do pomieszczeń, gdzie rzekomo znajdowała się cała produkcja amfetaminy, tak zeznał świadek koronny. Tu miały być zamki szyfrowe, tam jakieś laboratoria, cuda, baniaki, rury po ścianach miały przechodzić. A przecież cała ta konstrukcja jest z lat 80. Tu nic nie było przerabiane, nawet biegli sądowi to orzekli. To, co mówi świadek koronny jest wyssane z palca – oprowadza nas po ośrodku pan Krzysztof.
Za całą sprawą, jak się okazało, stał Maciej B., członek gangu zajmującego się oszustwami gospodarczymi. W zamian za unikniecie więzienia nawiązał współpracę z prokuraturą i otrzymał status świadka koronnego. Zeznał, że pan Krzysztof to tylko wykonawca, a zleceniodawcami produkcji narkotyków byli trzej bracia Tyrałowie z Olesna - na co dzień biznesmeni importujący materiały ogrodnicze. Ich również aresztowano - na rok.
- Po miesiącu zadzwoniła szwagierka świadka koronnego z propozycją, że może on zmienić zeznania, ale trzeba będzie zapłacić – opowiada pani Gizela, żona Adama Tyrały, podejrzewanego o produkcję i handel amfetaminą
- Była to kwota 100 tysięcy dolarów. Nie ufałyśmy policji, zgłosiłyśmy się do detektywa Rutkowskiego – dodaje pani Renata, żona Jana Tyrały, podejrzewanego o produkcję i handel amfetaminą.
Detektyw zorganizował prowokację. Zatrzymano pośredników: Katarzynę K. i jej narzeczonego Artura G. Ale przede wszystkim ujęto świadka koronnego złapanego na przyjmowaniu łapówki. Mimo ewidentnego złamania zasad statusu świadka koronnego, prokuratura nie pozbawiła „Grubego” przywilejów. Mało tego, wciąż jest dla nich wiarygodnym świadkiem i pogrąża zeznaniami swoje ofiary. A prokuratura mu wierzy.
- Każda sprawa jest indywidualna i to, że ktoś został skazany w innej sprawie, wcale nie wyklucza, że jego zeznania w innym zakresie mogą być wiarygodne – tłumaczy Leszek Goławski z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Lista świadków, którzy popełniali przestępstwa i nie tracili statusu koronnego jest długa. Jerzy Jachowicz, doświadczony dziennikarz śledczy, nie pierwszy raz spotkał się z podobnym podejściem wymiaru sprawiedliwości i ostro je krytykuje.
- Takie postępowanie policji i prokuratury jest jednym z rodzajów patologii. Ta instytucja pozwoliła CBŚ, mniej ABW rozbić kilka gangów, ale w miarę powiększania się grona świadków zaczęła się degenerować. Policja i prokuratura powinny informacje świadków koronnych poświadczać. Tymczasem bardzo często do sądów trafiają materiały, które są funta kłaków warte – twierdzi dziennikarz.
Proces Krzysztofa Stańki rozpoczął się rok temu. Po siedmiu latach w stosunku do braci Tyrałów nie ma nawet aktu oskarżenia. Prokuratura zapowiada, że wątek narkotykowy w obu sprawach nie jest jedynym.
- W przypadku Krzysztofa S jest sporo zarzutów: fałszowania dokumentów, paserstwa, przerobienia numerów identyfikacyjnych samochodów i produkcji narkotyków – informuje Leszek Goławski z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Nie wiadomo kiedy i z jakim skutkiem zakończą się sprawy obu rodzin. Pewne jest, że Stańko i Tyrałowie nigdy wcześniej przed sprawą się nie spotkali i zapewne nigdy by się nie spotkali, gdyby nie świadek koronny- „Gruby”. Teraz wspierają się w nierównej walce z wymiarem sprawiedliwości.*
* skrót materiału
azalewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)