Wyrok na policjantów

Wielokrotnie nagradzani policjanci, z wzorowym przebiegiem służby zostali oskarżeni o pobicie przez mężczyznę z kryminalną przeszłością, a prokuratura i sąd uwierzyły mu! Sierżanci otrzymali wyroki w zawieszeniu, od których się odwołali. Oskarżający ich Dariusz M. był wcześniej karany za wtargnięcie do kilku mieszkań, a ostatnio… za znieważenie policjanta. W dniu rzekomego pobicia był pijany.

- On się chwalił, że zwyzywał policjantów, nawtykał im i jeszcze, tak dla jaj, złożył skargę, żeby policjanci mieli przerąbane. No i tak się stało. Mamy przerąbane od 5 lat – mówi Sebastian Zając, oskarżony policjant.

Starszy sierżant Sebastian Zając i sierżant Jakub Dziuba w policji pracują nie od dziś. O takich jak oni mówi się „policjanci z powołania”. Ich świetnie zapowiadające się kariery przerwała jedna feralna noc. Interwencji z 4 na 5 sierpnia 2006 roku nie zapomną do końca życia.

- Policjanci prowadzili służbę patrolową w Koźlu-Porcie, to jest dzielnica Kędzierzyna-Koźla owiana złą sławą – opowiada Tomasz Kapica, dziennikarz Nowej Trybuny Opolskiej.

- W pewnym momencie usłyszeliśmy w naszym kierunku wulgaryzmy, wyzwiska – dodaje Sebastian Zając, oskarżony policjant.

Ich autorem okazał się 25-letni Dariusz M. Jak się później okazało, miał we krwi 1,2 promila alkoholu. Policjanci próbowali go wylegitymować. To jednak nie było możliwe.

- Nie okazał nam żadnego dokumentu tożsamości, twierdząc że nie posiada go przy sobie. Prosząc go, żeby wsiadł do radiowozu, wyciągam do niego rękę i w tym momencie ze strony tego mężczyzny następuje atak – opowiada Jakub Dziuba, oskarżony policjant.

Policjanci skuli Dariusza M. i wsadzili go do radiowozu. Wówczas okazało się, że w tylnej kieszeni spodni mężczyzna ma portfel, a w nim dokument tożsamości. Policjanci twierdzą, że postanowili zabrać Dariusza M. na komisariat.

- Według relacji policjantów tenże młody człowiek rozpłakał się i powiedział, że jeżeli zostanie zamknięty, to straci pracę, bo nie będzie mógł na drugi dzień do niej pójść – mówi Tomasz Kapica, dziennikarz Nowej Trybuny Opolskiej.

- Podjęliśmy decyzję, że skoro człowiek zmienił swoje nastawienie do nas, to pójdziemy mu na rękę – opowiada Sebastian Zając, oskarżony policjant.

Policjanci odjechali kilometr, wręczyli Dariuszowi M. mandat na 100 zł za nieokazanie dokumentów na wezwanie policji i wysadzili z radiowozu. Chwilę później Dariusz M. zadzwonił do komendy policji w Kędzierzynie.

- Dosłownie po kilku minutach słyszymy w radiostacji, że on skarży się, że został pobity, wywieziony do lasu i gazowany. Twierdził, że podpisał mandat in blanco oraz, że nie chcieliśmy podać mu numerów odznak. Kompletnie nie ta sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia – mówi Jakub Dziuba, oskarżony policjant.

Ze względu na wagę zarzutów Dariusza M. policja przekazała sprawę prokuraturze. Ta oskarżyła sierżanta Dziubę i starszego sierżanta Zająca o przekroczenie swoich uprawnień.

- Użyli wobec niego bezpodstawnie gazu łzawiącego, a następnie wywieźli go poza teren miasta, gdzie go pozostawili, wcześniej upokarzając go w ten sposób, iż kazali mu klęczeć. Dodatkowo postawiono im zarzuty poświadczenia nieprawdy w notatnikach służbowych, w których nie podano prawdziwej informacji co do przebiegu tego zdarzenia – mówi Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu.

- Nie użyliśmy wobec niego siły, ani gazu, my mu nawet poszliśmy na rękę – zapewnia Jakub Dziuba, oskarżony policjant.
Sprawa trafiła na wokandę. W grudniu 2008 roku Sąd Rejonowy w Kędzierzynie-Koźlu skazał policjantów na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.

Sąd uznał zeznania Dariusza M za wiarygodne. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt jaką sławą cieszy się mężczyzna.

- Sąd dał wiarę człowiekowi z bogatą przeszłością kryminalną, który był karany min. za tzw. „wjazd za chatę”. Ludzie nie są w stanie zrozumieć, dlaczego sąd daje wiarę takiemu człowiekowi, a odrzuca tłumaczenia policjantów – opowiada Tomasz Kapica, dziennikarz Nowej Trybuny Opolskiej.

- Pięciu facetów z kijami bejsbolowymi włamało się do pięciu mieszkań z buta. Darek M. był  ich przywódcą, bo chodziło mu o takiego „Cygana”. Nie wiedzieli, gdzie mieszka, więc się włamywali do mieszkań po kolei. Dla niego to był sposób na życie, że po prostu wszystko siłą. Jak się napił i naćpał, to robił te awantury – mówią mieszkańcy Koźla-Portu, dzielnicy Kędzierzyna-Koźla. 

- Sam fakt karalności nie może z góry przesądzać o ocenie wiarygodności takiej osoby – informuje Waldemar Krawczyk z Sądu Okręgowego w Opolu.
W przeciwieństwie do Dariusza M. sierżanci Dziuba i Zając cieszą się w Kędzierzynie nieposzlakowaną opinią. Każdy z nich ma na swym koncie wiele sukcesów.

- Dokładnie tydzień przed tym zdarzeniem w Koźlu-Porcie jeden z nich ryzykując własnym życiem wszedł do bagna po to, aby ratować topielca – opowiada Tomasz Kapica, dziennikarz Nowej Trybuny Opolskiej.

- Wcześniej nie było tego typu zarzutów wobec tych policjantów, wręcz przeciwnie - byli wielokrotnie nagradzani za swoją służbę – dodaje Hubert Adamek z Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.

- Po tym wyroku zaczęły się ataki na radiowozy. Rzucano kamieniami, butelkami, zrzucano płyty z wiaduktu – mówi Jakub Dziuba, oskarżony policjant.

Funkcjonariusze odwołali się od wyroku. Sąd okręgowy uznał ich racje i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. W styczniu 2011 roku zapadł kolejny wyrok. Niewiele różnił się od pierwszego - skazującego.

- W międzyczasie Dariusz M. został skazany za znieważenie policjanta, był nim właśnie jeden z tych funkcjonariuszy – opowiada Tomasz Kapica, dziennikarz Nowej Trybuny Opolskiej.

- Próbował mnie oskarżyć o nadużycie siły, całe szczęście, że było przesłuchanych w tej sprawie kilkunastu świadków. Krzyczał, że bije go policja, a sam rozpędzając się uderzył głową w radiowóz, co potwierdziły inne osoby – wspomina Jakub Dziuba, oskarżony policjant.

Chcieliśmy porozmawiać z Dariuszem M. Jak się okazało, obecnie przebywa za granicą. Kiedy dodzwoniliśmy się do niego, ten złożył nam pewną propozycję.

- Nie udzielę żadnego wywiadu, jeśli nie będę miał z tego jakichś profitów. Wtedy byłbym bardziej skłonny. Wszystko oczywiście zależy od tego, o jakiej sumie mówimy. Oczekuję propozycji od was – powiedział Dariusz M.

W piątek 1 lipca towarzyszyliśmy policjantom z kamerą na kolejnej apelacji. Ze względu na zawiłość sprawy sąd zdecydował o przedłużeniu sprawy. Wyrok ma być ogłoszony 7 lipca.

Starszy sierżant Zając i sierżant Dziuba, mimo toczącego się procesu, wciąż pełnią służbę. Z niepokojem czekają na wyrok sądu. To dla nich być albo nie być.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl