Porzuciła pięciu chłopców

Szok! Dorota P. zostawiła męża z pięciorgiem dzieci i wyjechała za granicę. W dodatku sprzedała swojej siostrze działkę, na której mieszka porzucona rodzina. Pan Sławomir i dzieci w każdej chwili mogą stracić dach nad głową, bo siostra Doroty P. złożyła wniosek o eksmisję.

- Chciałem prosić mamę, żeby nas nie wyganiała z domu - mówi syn pana Sławomira.

Pan Sławomir ma 39 lat. Samotnie wychowuje pięciu synów. Ale nie zawsze tak było. Jeszcze niedawno tworzył razem z żoną Dorotą udane małżeństwo. Jedynym problemem siedmioosobowej rodziny był brak własnego lokum. Mieszkali kątem w rodzinnym domu żony. Cztery lata temu w głowie pana Sławomira zakiełkował pomysł, jak poprawić warunki lokalowe rodziny.

- Wpadliśmy na pomysł, żeby przebudować stary garaż i z niego zrobić mieszkanie - opowiada pan Sławomir.

Wybudowanie trzypokojowego mieszkania nadszarpnęło domowy budżet. Dlatego żona pana Sławomira postanowiła wyjechać do pracy za granicę.

- Miał to być wyjazd miesięczny, ale ciągle się przedłużał i ostatecznie pani Dorota zdecydowała się zostać za granicą - mówi Teresa Lembryk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Siemyślu.

- Do Polski na pewno nie wrócę. Tam nie ma przyszłości dla mnie i dzieci - usłyszeliśmy przez telefon od Doroty P., żony pana Sławomira.

- Szok! Jak można zostawić piątkę dzieci i sobie wyjechać? Nie martwić się, czy mają co jeść. To dla mnie nie jest matka - mówi Mariola Wójcik, sąsiadka pana Sławomira.

- Mamy informację, że pani Dorota jest w nowym związku, z któego wiosną urodził się syn - dodaje Teresa Lembryk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Siemyślu.

Przed mężczyzną stanęło nie lada wyzwanie. Rozpoczął od uregulowania kwestii opieki nad dziećmi. Sąd pozbawił Dorotę P. władzy rodzicielskiej.

- Zasądzono od pozwanej Doroty P. na rzecz małoletnich dzieci alimenty w kwocie po 300 zł na każe dziecko - informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie

- Nie płącę, bo nigdzie nie pracuję. Jestem na wychowawczym, bez środków do życia - powiedziała przez telefon Dorota P.

Jakby tego było mało, w czasie podziału rodzinnej ziemi żony pana Sławomira wyszło na jaw, że przybudówka stoi na miejscu dawnego garażu nielegalnie.

- Prawo jest bezlitosne. Jeżeli jest samowola budowlana, nie wpłynęła opłata legalizacyjna, musi być decyzja o rozbiórce. I taka została wydana. Tego samowolnie wzniesionego budynku prawdopodobnie już nic nie jest w stanie ocalić - mówi Danuta Jabłońska, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Kołobrzegu.

To jednak nie koniec problemów pana Sławomira. W nadzorze budowlanym dowiedział się, że jego żona nie jest już współwłaścicielką rodzinnego majątku. Swoje udziały sprzedała w tajemnicy siostrze, Bernadecie D.

- Nic o tym nie wiedziałem. We dwie pojechały do notariusza i sobie przepisały między sobą - mówi pan Sławomir.

Pani Bernadeta D. ma wobec pana Sławomira jednoznaczne plany. Wystąpiła do sądu o eksmisję mężczyzny.

- Ja miałam powody ku temu, żeby się jego pozbyć. Psocił, dokuczał mi, wyzywał i w ogóle. Ja mam samochód porysowany, mam strzelane do samochodu - twierdzi Bernadeta D.

- To dziwne. Przecież może czuć jakąś awersję do pana Sławka, ale przecież tam są dzieci - mówi Teresa Lembryk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Siemyślu.

- Ja będę walczyć o dzieci, na pewno je odzyskam - zapowiedziała Dorota P.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl