Nie produkują, nie płacą, nie informują
Zostawili ludzi bez środków do życia. Firma Fagum-Stomil z Łodzi od ponad 100 lat szyła specjalistyczne obuwie. Niestety, latem produkcja stanęła, a na konta ponad 300 pracowników przestały wpływać pieniądze. Załoga nie może też liczyć na pomoc miasta, bo oficjalnie wciąż jest zatrudniona. Prezes firmy nie odważył się stanąć przed naszą kamerą.
- Tu się produkuje buty dla górników, elektryków, strażaków, pilarzy. Są one wzmacniane blachami - mówią pracownicy firmy.
- Fagum traktowany jest jako firma prywatna, bo skarb państwa ma tam tylko 25 procent udziałów. To efekt prywatyzacji pracowniczej. Pozostałymi akcjonariuszami są dwa związki zawodowe, a pozostałych około 20 proc. to akcjonariat rozproszony - informuje Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi.
Dalsze funkcjonowanie firmy jest zagrożone. Kiedy byliśmy w zakładzie na początku lipca, hale produkcyjne były puste. Jednak przestój w pracy to nie największy problem ludzi. Załoga czeka na zaległe wypłaty.
- U nas zarobki sięgają 1300 zł z premią. Od dwóch miesięcy nie dostaliśmy żadnej złotówki. Teraz wysłali nas na "postojowe" - opowiada Wioletta Rogicka, która pracuje w firmie Fagum-Stomil.
- Ja pracuję tutaj 27 lat. W najgorszej sytuacji są rodziny, gdzie pracuje tu matka, córka i syn. Oni nie mają żadnych środków do życia, żadnej pensji - dodaje Pelagia Kozduj, także pracownica firmy Fagum-Stomil.
Jak doszło do kryzysu w zakładzie? O tym chcieliśmy porozmawiać z prezesem przedsiębiorstwa. Nie zgodził się na nagranie. Poza kamerą poinformował nas, że w lipcu pracownicy dostaną zaliczki za zaległy maj, po 500 zł.
- Nie wierzymy w żadne obietnice i rozmowy - mówi pan Stanisław, pracownik firmy.
Pracownicy Fagum-Stomil są zdesperowani. Z każdym dniem ich sytuacja się pogarsza. Odwiedzają urzędy i proszą o pomoc.
-Ponad 100 osób pojawiło się u nas, pewnie to wynikało z ich rozpaczy, bo miasto do tej fabryki nic nie ma. To, co mogliśmy zrobić, zostało zrobione. Inspekcja pracy bada dokumenty znalezione na terenie zakładu pracy - informuje Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi.
- Kontrola będzie kompleksowa i obejmie także ewentualne niewypłacenie wynagrodzeń. Planowany koniec kontroli to koniec lipca 2011 - dodaje Kamil Kałużny z Państwowej Inspekcji Pracy w Łodzi.
- Jest to zakład na terenie Łodzi. Zatrudnia ponad 300 pracowników. Uważamy, że miasto powinno się interesować sprawami ludzi, to w końcu my wybieramy ich na stanowiska urzędnicze - mówi Dorota Miłowska, zatrudniona w Fagum-Stomil.
Następnym przystankiem dla tych ludzi był Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Tam otrzymali konkretne informacje, które pozwoliły im podjąć kolejne kroki.
- Skoro pracodawca nie składa wniosku o ogłoszenie upadłości, to poradziliśmy im, by uczynili to oni sami. Jako pracownicy, mają do tego prawo. Jeśli zostanie ogłoszona upadłość albo wniosek zostanie oddalony, fundusz uruchamia środki dla tych ludzi, wypłaci również im odprawy - informuje Jerzy Urbański z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w Łodzi.
- Oni są jakby obok prawa, nie można ich objąć żadną pomocą, bo formalnie pozostają w stosunku pracy - mówi Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi.
Mamy już 111 podpisów osób z załogi. Udajemy się do sądu, by złożyć pozew - dodaje Dorota Miłowska, zatrudniona w firmie Fagum-Stomil.*
* skrót materiał
Po realizacji reportażu pracownicy otrzymali obiecane przez prezesa firmy 500 zł zaliczki za wynagrodzenia w maju.
Reporter: Grzegorz Kowalski