Ofiara płaci katowi
Pani Maria twierdzi, że przez lata była upokarzana i bita przez męża alkoholika. Mówi, że mężczyzna rzadko pracował i zajmował się dziećmi. Dziś musi mu oddać połowę wartości domu, który pomagali stawiać jej rodzice. Tak zdecydował sąd. Mężczyzna otrzyma aż 200 tysięcy złotych.
Kiedy 22 lata temu pani Maria wychodziła za mąż, kochała swojego męża. Dziś miłość przerodziła się w nienawiść.
- Ja miałam już takie myśli ,że nie chciało mi się żyć, ale wiedziałam, że dzieci sobie nie poradzą - mówi kobieta.
- Po tym jak się mnie wyrzekł, powiedział, że nie jestem jego synem, znienawidziłem go - mówi Tomasz, syn pani Marii.
Pani Maria i jej były mąż mają trojkę dzieci. Kobieta twierdzi, że pan Walenty nigdy nie przepracowywał się. Pani Maria jest pielęgniarką. Utrzymanie i opieka nad dziećmi były na jej głowie.
- Przez 20 lat pracy wypracował sobie 6 złotych miesięcznie emerytury - mówi pani Maria.
Kobieta pragnęła szczęścia dla swoich dzieci. Postanowiła zbudować dom. W inwestycji pomogli jej rodzice. Niestety, jak twierdzi, pan Walenty zaczął nadużywać alkoholu. W
domu panowała agresja, wielokrotnie więc uciekała z dziećmi z domu.
- Mówił do mnie, że może mnie zabić i nic mu nie będzie. Uda, że jest wariatem i go wypuszczą - opowiada pani Maria.
- Widziałem jak się kłócili, jak bił mamę za pierdoły, żeby tylko była awantura w domu - dodaje Tomasz, syn pani Marii.
Niestety, w domu było coraz gorzej, małżeństwo rozpadało się. To, co wydarzyło się cztery lata temu, przekonało panią Marie, że nie ma już możliwości ratowania rodziny. Kiedy w maju 2007 roku jej mąż będąc pod wpływem alkoholu odjechał samochodem razem z ich dzieckiem, przerażona zadzwoniła na policję.
Mąż pani Marii został skazany na dziesięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. A na trzy lata stracił prawo jazdy.
Kobieta miała już dość. Trzy lata temu rozwiodła się z mężem. Winą za rozpad
małżeństwa sąd obarczył oboje. Takie orzeczenie było dla pani Marii niezrozumiałe.
- Idąc na sprawę rozwodową byłam pewna, że sąd zauważy, że jestem uczciwą, ciężko pracującą i dbającą o dzieci kobietą, natomiast mój mąż zdradzał, pił i nie dbał o rodzinę. Niestety, okazało się, że dla sądu nie jest to takie proste. Sąd w kwestii prawa jazdy prawie mnie zrugał, że zadzwoniłam na policję. Stwierdzi, że postąpiłam złośliwie - opowiada pani Maria.
Niestety, był to dopiero początek kłopotów kobiety. Jej mąż postanowił wnieść sprawę o podział majątku, czyli domu. Sprawa zakończyła się szokującym, zdaniem pani Marii, orzeczeniem. Kobieta musi oddać byłemu mężowi pieniądze za połowę majątku. To ponad dwieście tysięcy złotych.
- Uważam, że 20 procent wartości, jakie zaproponowałam za jego prace, to i tak jest za dużo. Włożył tylko swoją pracę, czyli zbudował dach i to z pomocą mojego ojca oraz brata, czyli nie samodzielnie - twierdzi pani Maria.
- Kredyt na tę budowę myśmy spłacili w całości - opowiada Grzegorz Kołodziejczyk, ojciec pani Marii.
Próbowaliśmy zapytać sąd, dlaczego zapadło takie orzeczenie. Otrzymaliśmy pisemnie oświadczenie:
"Nie zachodzą ważne przyczyny do zróżnicowania udziałów w majątku wspólnym. Wniosek apelujący o rozłożenie zapłaty na 21 rat w ocenie sądu okręgowego należało z góry odrzucić. Sytuacja majątkowa i rodzinna nie pozwala na przyjęcie, że jest to osoba uboga. Jej dochody są wyższe od przeciętnych, dysponuje wiec zdolnością kredytową".
- Sądu nakazał, bym przez pięć lat oddawała byłemu mężowi 3300 zł miesięcznie, a zarabiam 3500 złotych - mówi pani Maria.
Pani Maria musi spłacić dług. Jej były mąż mieszka na stałe w Niemczech. Od dwóch lat nie zapłacił nawet złotówki alimentów zasądzonych na 13-letnia córkę.
Pani Maria od kilku miesięcy próbuje dom sprzedać. Zainteresowanie jest żadne. Jeśli tego nie zrobi, jak twierdzi, będzie żyła w nędzy.
- Dług spłacę tylko w momencie, kiedy uda mi się to sprzedać. Przenoszę się z dziećmi do kawalerki. A jak się nie uda, to przyjdzie komornik. Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, tam się otrzymuje wyrok, a nie sprawiedliwość - mówi pani Maria.*
* skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk