Unia swoje, baca swoje

Polscy urzędnicy wypowiedzieli wojnę nielegalnie wyrabianym oscypkom. Są pierwsze wyroki. Unijne prawo zmusza baców do posiadania specjalnego certyfikatu. Ci podporządkować się nie chcą. Mówią, że to niepotrzebne wyciąganie pieniędzy z kieszeni. Wskazują za to na podrabiane oscypki z mleka krowiego, których nikt nie kontroluje.

- Mleko jest odcedzane do beczki, ser jest grzany w kociołku i  pasteryzowany, a  później kształtowany.  Trzy doby wędzenia drzewem bukowym no i gotowe. Służy jako poczęstunek – opowiada o wyrobie oscypka Wojciech Gromada.

Tradycja wyrobu oscypka sięga w Polsce piętnastego wieku. Wiek dwudziesty przyniósł bacom nowe wyzwanie - Unię Europejską i certyfikat oscypkowy za tysiąc złotych.

- Ten certyfikat jest mi potrzebny jak pannie dziecko. Zrobiłem, bo urzędnik mnie zmusił – mówi 55-letni Wojciech Gromada, pierwszy baca skazany za wyrób oscypka bez unijnego certyfikatu.

W sądzie pierwszej instancji skazano go na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Kilka tygodni temu sąd drugiej instancji  zamienił więzienie na 5 tysięcy złotych grzywny.

- Ten wyrok jest krzywdzący. Inspektorzy widzieli u mnie na wędzarni 11 oscypków, a zostałem podciągnięty do 200 sztuk. Twierdzą, że tyle mogłem wyprodukować. Za żaden nie wziąłem złotówki – mówi Wojciech Gromada.

W podobnej sytuacji jest ojciec pani Elżbiety, 49-letni Jerzy M. z Szaflar, który wypasa owce ponad sto kilometrów od domu. Kilka tygodni temu sąd pierwszej instancji skazał go na 1200 złotych grzywny za wyrób oscypka w niedozwolonym miejscu. Poza tak zwanym szlakiem oscypkowym.

- Sądy zastosowały kary adekwatne do czynu i tego celu ogólnego, czyli kształtowania świadomości prawnej w społeczeństwie – informuje Zbigniew Krupa z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

Jerzy M. grzywnę już zapłacił. Czy podobny los czeka pozostałych baców? Na stu z nich tylko 23 posiada unijny certyfikat.
- Wymogi? Musi być czysta woda, zdrowy baca, szczepiony pies, zdrowe owce i czysto na bacówce, to przede wszystkim – wylicza Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.

- Bronią się przed certyfikatem, bo to jest koszt, zwykłe wyciąganie pieniędzy z kieszeni, nic to nie daje. Oscypek z certyfikatem kosztuje tyle samo, co bez certyfikatu, a nawet tyle samo, co te podrabiane, czyli z mleka krowiego – mówi Jan Janczyk, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu.
- Gdyby to było przestępstwem, to trzeba by nas karać wszystkich, to już 63 rok tak leci. Mój ojciec tu stał, a teraz ja – dodaje Wojciech Gromada, baca skazany za wyrób oscypka bez certyfikatu.

Oscypek jest produktem tradycyjnym, chronionym prawnie w Unii Europejskiej od 2008 roku. Musi mieć charakterystyczny kształt i, co ważne, od 60 procent owczego mleka. Jednak na zakopiańskich Krupówkach bez trudu spotykaliśmy handlarzy sprzedających sery bez żadnych certyfikatów.

W  ostatnich dwóch latach przeciwko ulicznym handlarzom prokuratura nie prowadziła żadnego postępowania. Prowadzono dwa, ale przeciwko restauracjom serwującym oscypek bez certyfikatów. Do sądu trafiła jedna. Przeciwko bacom toczyły się cztery postępowania, z czego dwa zakończyły się umorzeniem ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.

- Jeżeli inspekcja handlowa, która odpowiada za dystrybucję artykułów spożywczych w handlu, mam na myśli sklepy, restauracje, kieruje wnioski do prokuratury, a ta umarza sprawę, to tylko pokazuje, jak służby sądownicze działają. Chętnie biorą się tylko za bacę, który od wieków rodzinnie jest powiązany z produkcją towaru, jego karzą surowo – podsumowuje Jan Janczyk, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu.*

* skrót materiału

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl