Leczyli nos, uszkodzili nogę!
Poszedł do szpitala na operację przegrody nosa, a wyszedł z dziurami w nodze! 22-letni Krzysztof Stec jest świetnie zapowiadającym się biegaczem narciarskim. Operacja w Bielsku-Białej miała rozwiązać jego problem z zatokami, a przerwała karierę. Jak do tego doszło?
22-letni biegacz narciarski ze Szczyrku Krzysztof Stec od dziesiątego roku życia trenował w klubie narciarskim w Bystrej. Pięć lat występował kadrze narodowej, wygrywał konkursy i zawody.
- Jestem czterokrotnym mistrzem Polski. Uczestniczyłem czterokrotnie w mistrzostwach świata juniorów młodzieżowych do 23 lat, byłem na Uniwersjadzie w Chinach – opowiada Krzysztof Stec.
- Wytrawni spece narciarscy oceniali, że w przyszłości będzie wygrywał ważne zawody – dodaje Zbigniew Banet, prezes Ludowego Klubu Sportowego Klimczok Bystra.
Niestety, szczęście zawiodło Krzysztofa Steca 10 maja podczas prostego zabiegu korekty przegrody nosa w prywatnym szpitalu w Bielsku-Białej. Operację zalecili zawodnikowi lekarze z kadry. Zabieg miał mu pozwolić osiągać lepsze wyniki w sporcie.
- Co roku miałem przerwę w treningach przez chore zatoki. Operacja miała zniwelować ten problem – opowiada Krzysztof.
- Syn po jednym dniu miał wrócić do domu. Gdy mąż odwiedził go po zabiegu, syn był jeszcze oszołomiony. Powiedział, że ma przypalone podudzie, czyli 3 dziury – opowiada Lucyna Stec, matka Krzysztofa.
Największa z dziur, o średnicy około 5 centymetrów, wypalona jest w centralnej części łydki. Sięga aż do kości. Dwie mniejsze, po bokach, mają po dwa centymetry średnicy.
- Zadzwoniłam do syna, był przerażony. Rozpłakał się przez telefon. Pytał, co oni z nim zrobili. Tak go bolało, że non stop musiał brać jakieś tabletki przeciwbólowe – opowiada Lucyna Stec, matka Krzysztofa.
- Zwykle rany, które są w okolicy kości piszczelowej goją się gorzej, bo jest tam mało tkanek do pokrycia kości. Jeśli to jest głęboka rana, z odsłoniętą kością, wtedy istnieje ryzyko zapalenia kości – mówi dr Andrzej Sankowski, chirurg plastyk.
Próbujemy wyjaśnić, jak to możliwe, żeby podczas operacji przegrody nosa została uszkodzona noga. Okazuje się, że w czasie zabiegu właśnie na nogę zakładana jest elektroda, urządzenie do elektrokoagulacji, które ma ograniczyć krwawienie z rany.
- To urządzenie może spowodować niewielkie oparzenie skóry, ale żeby dziurę zrobić, to naprawdę… Nie spotkałem się jeszcze z tym. To jest kwestia przewodzenia prądu, właściwego posmarowania skóry żelem. Może była za sucha i nie posmarowana. Tak mogę się domyślać – powiedział anonimowo lekarz Centralnego Szpitala Klinicznego Ministerstwa Obrony Narodowej przy ulicy Szaserów w Warszawie.
Prosimy dyrekcję prywatnego szpitala w Bielsku-Białej, w którym przeprowadzono zabieg o zajęcie stanowiska w sprawie dziur wypalonych w nodze Krzysztofa Steca. Niestety, nie jest to takie proste, bo szpital zasłania się tajemnicą lekarską.
- Obawiam się, że sprawa zakończy się w sądzie, żeby było przestrogą dla innych – mówi Tomasz Kubala, krewny Krzysztofa Steca.
Pan Krzysztof nagrał w szpitalu swoje rozmowy z lekarzami. Chciał dowiedzieć się, kto jest winny zaniedbań, czyli dziur w jego nodze. Nagrania przekazał nam. Oto fragment rozmowy z anestezjologiem Andrzejem D., który przygotowywał Krzysztofa do zabiegu.
„Nie może pan przychodzić do anestezjologa, bo to jest tak jakby pan przyszedł do tego, co panu narty smaruje. Nie może pan iść do prezesa, bo to jakby kierownik drużyny, ten co załatwia zaopatrzenie i wszystko. Podstawową rzeczą to jest rozmowa z operatorem. Z nim niech pan rozmawia. (...) Jak pan pójdzie do prezesa, to proszę mu powiedzieć, jakie są pana oczekiwania. Czy pan chce odszkodowania, czy przeprosin w gazecie i w telewizji. Oczywiście przesadzam. Czy może pan chce, żeby pan S. ucałował pana.”
Krzysztof Stec nie trenuje już od dwóch miesięcy. Przed nim jeszcze przeszczep skóry i rekonwalescencja. Zarówno on sam, jak i jego bliscy obawiają się, że ta wymuszona przerwa w treningach odbije się na karierze sportowej.
- Miałem kilka bardzo dobrych lat. Chciałem to kontynuować. Biegi są sportem, któremu codziennie trzeba poświęcać czas. Bez przygotowania nie da się zrobić wyniku – mówi Krzysztof.*
* skrót materiału
Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba