Dwa dni mordowali psa

Okrucieństwo! Troje mieszkańców Lublina przez dwa dni katowało psa. Najpierw porazili go prądem, później próbowali udusić zaciskając na szyi pas, a ostatecznie powiesili zwierzę na kojcu. By ukryć ślady zbrodni, psa spalili. Oprawcom grożą dwa lata więzienia.

Piętnastego lipca lubelska policja otrzymała anonimowe zgłoszenie. Telefonująca kobieta poinformowała, że Lucyna G., właścicielka 50-kilogramowego psa w sposób brutalny zabiła swojego czworonoga na przedmieściach miasta. Funkcjonariusze pojechali na miejsce.

- Na posesji stał pusty kojec. 55-letnia kobieta powiedziała, że pies umarł ze starości, ale nie była w stanie powiedzieć, gdzie go pogrzebała. Ostatecznie przyznała się, że zabił psa wraz ze swoim sąsiadem i sąsiadką – informuje Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Policjanci na łące nieopodal domu, w którym się pojawili, znaleźli spalone zwłoki psa. Okazało się, że Lucyna G. wraz  z sąsiadami - Magdaleną K. i Edwardem S. tydzień wcześniej w makabryczny sposób zabili psa. Zwierzę było pod opieką Lucyny G. przez 11 lat.

- Mężczyzna tłumaczy, że bał się podejść do psa, dlatego podłączył do miski z wodą tzw. siłę 380 volt – mówi Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

- W momencie, kiedy pies chciał napić się wody, stracił przytomność. To go jednak nie uśmierciło. Wtedy postanowili go udusić. Wzięli trzymetrowy pasek i powiesili go na kojcu. Cała trójka została zatrzymana. Usłyszała zarzuty znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Grożą za to dwa lata więzienia – dodaje Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Oprawcy przyznali się do winy. Zeznali, że zabili psa, ponieważ ten był agresywny i ich atakował. Nawet jeżeli te informację są prawdziwe, to nic nie usprawiedliwia skatowania zwierzęcia, zwłaszcza w tak okrutny sposób.

- Właścicielka psa stwierdziła, że w ostatnim czasie był on bardzo agresywny. Twierdzi, że prosiła weterynarza o pomoc w pozbawieniu życia psa, ale ten się nie zgodził. Nie wskazała jednak nazwiska weterynarza. Jej wersja będzie sprawdzana – informuje Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

- Będę występował jako oskarżyciel posiłkowy w tej sprawie, bo musimy ukarać tych ludzi.
Będę również wnioskował, żeby odebrać im pozostałe zwierzęta – zapowiada Zdzisław Małysz, komendant Straży Ochrony Zwierząt w Lublinie.*

* skrót materiału
 
Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl