Zatrzymany przez telefon

Do posiadłości Sławomira Piotrowskiego z Iławy wpadli policjanci, obezwładnili go i o nic nie pytając doprowadzili na komendę. Później poddali badaniu alkomatem. Gdy okazało się, że mężczyzna jest trzeźwy, wypuszczono go na wolność. Skąd taka interwencja? Wystarczył telefon od mieszkańca Iławy, który coś słyszał…

Sławomir Piotrowski z Iławy jest jednym z głównych pracodawców w tym mazurskim miasteczku. Prowadzi międzynarodową firmę. Jak mówi, po całotygodniowych trudach związanych z prowadzeniem biznesu najchętniej relaksuje się łowiąc ryby. Tak też było w niedzielę 15 maja. Wracając z połowu zauważył na przystani policyjny radiowóz.

- Spłynęliśmy do przystani i zacumowaliśmy. Widziałem radiowóz, który wjechał akurat na przystań. Ci panowie wysiedli z tego radiowozu i rozmawiali z kimś z obsługi tego obiektu, po czym wsiedli w samochód i odjechali – opowiada Sławomir Piotrowski.

- Informację o tym, że mieszkaniec Iławy, pan Sławomir P. kieruje w stanie nietrzeźwości, przekazał telefonicznie mieszkaniec Iławy. Na tej podstawie policjanci podjęli interwencję – dodaje Sławomir Nojman, rzecznik policji w Iławie.

Dotarliśmy do zeznania mężczyzny, który złożył policji doniesienie. Z jego treści wynika, że zgłaszający nie widział, by pan Sławomir pił alkohol, ale takie informacje miała przekazać mu jego znajoma, osoba zatrudniona w firmie pana Sławomira. To wystarczyło policjantom, by przejść do działania - nie zadali sobie jednak trudu, by poczekać aż podejrzany dobije łodzią do przystani.

- Skoro mieli wskazane, to powinni podejść i poinformować, że jeśli spożywałem alkohol, to nie powinienem kierować tym autem – mówi Sławomir Piotrowski.

Pan Sławomir niezatrzymywany wrócił samochodem do domu. Gdy rozpakowywał auto w garażu, pod bramę jego posesji przyjechali dwaj funkcjonariusze policji – ich zachowanie wzbudziło w przedsiębiorcy obawy, że mogą być to osoby podszywające się pod funkcjonariuszy.

- Nie przedstawili się, nie powiedzieli skąd są, byli bez czapek, tylko w czarnych mundurach. Nie bardzo wiedziałem, co to za ludzie, tym bardziej, że przyjechali starego typu samochodem, takich aut już teraz nie widuje się. Gdyby się wylegitymowali, to może jeszcze bym podszedł. Mam dużą firmę, bałem się, że to przebierańcy, bandyci. Ci mężczyźni przeskoczyli przez śmietnik, wykręcili mi ręce i zgięli prawie do samej ziemi  - opowiada Sławomir Piotrowski.

- Policjanci wylegitymowali się, okazali legitymację i podali powód interwencji – zapewnia Sławomir Nojman, rzecznik policji w Iławie.

Chwilę później pod posesję podjechali kolejni funkcjonariusze wezwani przez interweniujących policjantów. Poturbowany mieszkaniec Iławy zgodził się na przewiezienie do miejscowej komendy i poddanie się tam badaniu alkomatem.

- Ten człowiek był trzeźwy, ale mieliśmy wiarygodną informację. Ten człowiek nie chciał poddać się badaniu trzeźwości na miejscu, to mogło utwierdzić policjantów w przekonaniu, że mógł wcześniej kierować samochodem w stanie nietrzeźwości – tłumaczy Sławomir Nojman, rzecznik policji w Iławie.

Wobec funkcjonariuszy, którzy przeprowadzili niefortunną interwencję toczy się postępowanie wewnętrzne, jednocześnie iławski sąd rozpatrzy zażalenie na działanie policji, które złożył adwokat pana Sławomira.

- Dajmy czas na to, żeby to sąd ocenił czy rzeczywiście działali zgodnie z prawem. Nasze postępowanie również to wyjaśnia – mówi Sławomir Nojman, rzecznik policji w Iławie.

- Boję się tylko, żeby cała ta sytuacja nie została zamieciona pod dywan. Każda tego typu sytuacja powinna być napiętnowana i nagłośniona – uważa prof. Marek Sokołowski, socjolog Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski
ltekielski@polsat.com.pl