Bronił ojcowizny siekierą
Pan Marian pracował z siekierą w dłoni, gdy do jego gospodarstwa wtargnął komornik z asystentem. Chciał zająć ziemię i dom pana Mariana za długi alimentacyjne. Doszło do szamotaniny, po której rolnik usłyszał zarzuty napaści na urzędnika. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że komornik pomylił dłużnika i niesłusznie nachodził rolnika.
Pan Marian wraz z siostrą Reginą mieszkają we wsi Kolonia Borzymy na Podlasiu. 12 czerwca ich gospodarstwo odwiedził rzeczoznawca. Poinformował, że całe domostwo zostało zajęte przez komornika, a on musi je wycenić. Rolnik miał zalegać ponad 40 tysięcy złotych za niezapłacone alimenty.
Rolnik tłumaczył, że to pomyłka. Rzeczoznawca oznajmił, że w takim razie przyjdzie do niego komornik. I tak się stało 28 czerwca. Pan Marian pracował akurat z siekierą w dłoni. Nagle zobaczył jak dwóch mężczyzn bez pytania wkracza na jego teren.
- Wyrwali kołek od elektrycznego pastucha i weszli na moją posesję. Byli już z 70 metrów od ogrodzenia. Podszedłem z siekierą i kazałem im zawrócić. Chciałem ich tylko postraszyć. Doszło do szarpaniny. Oni mnie powalili na ziemię i skopali – opowiada pan Marian.
- Szedłem przez pole, doszedłem do pastucha elektrycznego i wtedy ktoś do mnie podbiegł z inwektywami. Człowiek stanął naprzeciw mnie z siekierą, zamachnął się na mnie, chciał mnie zabić – twierdzi Roman Jakubiuk, komornik przy Sądzie Rejonowym w Bielsku Podlaskim.
Między rolnikiem a przedstawicielami sądu wywiązała się kłótnia. Podczas szarpaniny urzędnicy obezwładnili 65-latka, przewrócili na ziemię i wezwali policję. Zgłosili, że grozi im niebezpieczeństwo.
Policjanci wylegitymowali rolnika i okazało się, że to nie on jest dłużnikiem. Z alimentami zalega inny mężczyzna, który nazywa się identycznie jak pan Marian. Jest także synem Józefa, ale mieszka w zupełnie innej miejscowości. Mimo to, pan Marian został zatrzymany i trafił do policyjnej izby zatrzymań na prawie dwa dni.
- Zostało wszczęte postępowanie. Ma wyjaśnić, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa – informuje Andrzej Baranowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
69-letnia siostra pana Mariana twierdzi, że także została poturbowana przez urzędników, zanim na miejscu zjawiła się policja. Twierdzi, że chciała jedynie porozmawiać z komornikiem, a ten ją pobił.
- Podeszłam do tego młodego, za koszulę go złapałam, a on mnie popchnął na kamienie. To był asystent komornika – twierdzi pani Regina, siostra pana Mariana.
- Nie przypominam sobie takiego zdarzenia – mówi Roman Jakubiuk, komornik przy Sądzie Rejonowym w Bielsku Podlaskim.
Dlaczego doszło do nieporozumienia? Okazuje się, że komornik szukając majątku dłużnika znalazł w księgach wieczystych gospodarstwo pana Mariana. Identyczne były dane osobowe oraz imię ojca. Jednak imię matki było inne. Nie przeszkodziło to komornikowi zająć własność niewinnego człowieka.
- Nikt mi nie zagwarantuje, że matka nie ma dwóch imion – tłumaczy komornik.
- Moim zdaniem zawinili urzędnicy. Owszem, rolnik zachował się zbyt agresywnie, ale człowieka odrywa się od pracy i mówi się mu, że zabierze mu się ojcowiznę. Jestem w stanie zrozumieć, że się zdenerwował i sympatyczny nie był – mówi Andrzej Zdanowicz, dziennikarz Gazety Współczesnej.
Ostatecznie komornik cofnął dekret o zajęciu ziemi i domu rolnika. Żąda jednak ukarania pana Mariana za rzekome zaatakowanie go. Prokuratura postawiła panu Marianowi zarzuty.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki