Strażak podpalacz

Strach w Jeżowie Sudeckim koło Jeleniej Góry. W okolicy grasuje były już strażak - podpalacz. W zeszłym roku płonęły tam altanki na działkach, pojemnik na śmieci i pustostany. Największe straty ponieśli właściciele stodoły, gdzie znajdował się sprzęt rolniczy. Mężczyzna został złapany i przyznał się do winy. Gdy na wolności czekał na wyrok, znów zaczął podpalać. Tym razem do aresztu jednak nie trafił.

- Spłonęło 5 ton pszenicy, dwie przyczepy, sieczkarnia, młocarnia, piła. Obok stoi dom, też mógł się spalić – opowiada Tadeusz Kryszczyszyn, właściciel spalonej stodoły.

- Policjanci zatrzymali 25-letniego mężczyznę, który podejrzany był o szereg podpaleń. Spalił stodołę ze sprzętem, pokrzywdzony oszacował straty na 130 tysięcy złotych – informuje Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

We wrześniu zeszłego roku policja zatrzymała podpalacza. Okazał się nim strażak z miejscowej Ochotniej Straży Pożarnej. Wzniecone przez niego pożary gasiła jeleniogórska Państwowa Straż Pożarna oraz jednostka OSP z Jeżowa Sudeckiego.  Mężczyzna brał udział w gaszeniu pożarów.

- Mężczyzna twierdził, że chciał zarobić. Za każdą akcję dostawał 10 złotych – mówi  Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

- Przedstawiono mu trzy zarzuty podpaleń mienia oraz dokonanie pięciu włamań do samochodów – dodaje Violetta Niziołek z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Mężczyzna przyznał się do dokonania podpaleń. Śledczy wystosowali do sądu wniosek o areszt. W październiku zeszłego roku Jarosław Rz. trafił na prawie trzy miesiące do więzienia.

- Powołani biegli psychiatrzy nie stwierdzili u mężczyzny choroby – mówi Andrzej Wieja z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

Przed sądem toczy się sprawa przeciw byłemu już strażakowi. Mężczyzna odpowiadający z wolnej stopy usłyszał osiem zarzutów. Sąd wystąpił o zbadanie śladów DNA znalezionych na miejscu przestępstw, ponieważ mężczyzna nagle przestał przyznawać się do podpaleń.

- Oskarżony przyznał się, był nawet złożony wniosek o dobrowolne poddanie się karze dwóch lata bezwzględnego więzienia, ale przed sądem mężczyzna odstąpił od tego wniosku. Motywowany był tym, że poszkodowani złożyli wniosek, żeby na ich rzecz zasądzić odszkodowanie w kwocie 250 tysięcy złotych – informuje Andrzej Wieja z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

Były już strażak - ochotnik z Jeżowa Sudeckiego wyszedł z aresztu i zaczął podpalać znowu. 8 lipca podpalił 110 hektarów pola ze zbożem.

- Jarosław Rz. przyznał się do winy, ale nie powiedział nam nic na temat motywów swojego zachowania - mówi Violetta Niziołek z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Tym razem prokuratura nie wystąpiła o areszt. Dlaczego? Bo podobno nie było podstaw do jego zastosowania. Były strażak Jarosław Rz. przyznał się do winy, ma stały adres zameldowania oraz stałą prace. Okazało się, że prokurator, który prowadzi postępowanie nie miał pojęcia, że Jarosław Rz. ma już postawione zarzuty za identyczne przestępstwo. Co więcej, zarzuty postawione przez prokuratorów z tej samej jednostki.

- Tu jest 20 prokuratorów i 5 tysięcy spraw rocznie – tłumaczy Violetta Niziołek z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Jarosław Rz. jest na wolności. Poszkodowani boją się ujawnić, ponieważ nie wiedzą czy były już strażak nie podpali ich znowu.

- Policjanci prowadzą ustalenia w tej sprawie, bo nie wykluczone, że mężczyzna ma na koncie jeszcze inne podpalenia - mówi Edyta Bagrowiska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki


aborzecki@polsat.com.pl