Gdzie jest prawo ojca?

Robert Bielecki po kilku latach małżeństwa rozwiódł się. Dzisiaj walczy o swoje dzieci, które po śmierci matki trafiły do rodziny zastępczej, którą stworzyła siostra zmarłej, a ich ciotka. Pan Robert od dawna skłócony z rodziną zmarłej, chce być opiekunem dzieci, ale sąd do czasu końca postępowania zdecydował, że dzieci mają być u ciotki. Zdesperowany ojciec porwał z domu ciotki syna Szymona i mimo nakazu sądu nie chce oddać szwagierce.

 Pan Robert i pani Ewa byli małżeństwem od 2007 roku. Mieli dwójkę dzieci.  Jak mówi pan Robert, ich wspólne życie przestało się układać, gdy wprowadzili się do domu rodzinnego Ewy. Zamieszkali tam wspólnie z jej matką i rodzeństwem.

  - Powodem naszego rozwodu jest rodzina mojej żony. Nie zgadzałem  się na początku na rozwód, ale żona też była przeciwko mnie. Nigdy o żonie nie powiem złego słowa, bo  nie wybaczyłbym sobie tego – mówi  Robert Bielecki , który walczy o dzieci.

 - Który facet po rozwodzie stawia zdjęcie żony i cały czas na nie patrzy? – pyta pani Maria, matka Roberta Bieleckiego.

W 2010 roku doszło do rozwodu, w trakcie którego  panu Robertowi  nie zostały zabrane prawa rodzicielskie.  Pani Ewa kilka miesięcy później zachorowała na nowotwór złośliwy. Rokowania lekarzy były złe. Kobieta  w obliczu śmierci ustanowiła swoją siostrę Elżbietę rodziną zastępczą dla swoich dzieci.

- Sąd podejmując decyzję w tym przedmiocie kierował się przede wszystkim dobrem małoletnich dzieci, które pozostały bez prawnej opieki ponieważ zmarła im matka. W czasie  kiedy jeszcze żyła, sąd pieczę powierzył nad dziećmi jej siostrze – mówi Wacław Dąbkowski z  Sądu Rejonowego w Wyszkowie.

 - W dniu pogrzebu pani Elżbieta mówi do mnie tak: Robert ja ci nigdy nie oddam dzieci.  Powiedziałem jej: uszanuj chociaż śmierć własnej siostry -  mówi  Robert Bielecki, który walczy o dzieci.

Od kilku miesięcy trwa wojna o prawo do opieki nad 4-letnim Szymonem i 3-letnią Magdą. Po jednej stronie stoi ich ciotka – ustanowiona rodziną zastępczą. Po drugiej biologiczny ojciec.

- Sąd umieścił dzieci w rodzinie zastępczej u siostry matki,  uznając,  że realizacja praw ojcowskich byłaby sprzeczna z dobrem dzieci, czyli ojciec w tej sytuacji nie mógł realizować w pełni swoich praw, ponieważ na przeszkodzie stało dobro dzieci  - mówi Wacław Dąbkowski z  Sądu Rejonowego w Wyszkowie.

W sądzie toczy się postępowanie w sprawie opieki nad dziećmi, jednak w trakcie jego trwania Szymon i Magda mieli być u ciotki – w rodzinie zastępczej.

-  Czy dzieci  będą  teraz tam dwa czy trzy miesiące?  Piłką rzuca się  i patrzy  się gdzie upadnie, a nie małym dzieckiem. W jego maleńkiej psychice już się coś tworzy  - mówi pani Maria, matka Roberta Bieleckiego.

Od ciotki dzieci chcemy dowiedzieć się dlaczego walczy o opiekę nad nimi i występuje w sądzie przeciwko ich ojcu.  Rodzina próbuje ukryć jej obecność w domu.

-  Pani Elżbieta nie walczy o dzieci, pani Elżbieta walczy o pieniądze. O pieniądze, których boi się stracić. Niech się nie boi, my nie chcemy żadnych pieniędzy -  mówi Agata Gierek,  siostra pana Roberta.

- Synowa jeszcze  jak żyła,  część ziemi sprzedała,  prawdopodobnie kolosalne pieniądze z tego były.  Wszystko przepisała siostrze Elżbiecie, za to żeby  dzieci wychowywała - mówi pani Maria, matka Roberta Bieleckiego.

Podczas jednej z wizyt ojca u dzieci doszło do dramatycznych scen.  Pan Robert, po bójce z ciocią dzieci, wbrew orzeczeniu sądu, zabrał ze sobą syna.

- Podczas tej wizyty Szymek grał w piłkę, ja ubierałem córkę Magdę, w pewnym momencie pani Elżbieta otrzymała telefon.  Trzymałem córkę na rękach, miała do połowy założone rajstopki, pani Elżbieta rzuciła się na mnie, chwyciła córkę za głowę i ciągnęła w swoją stronę  - mówi Robert Bielecki, który walczy o dzieci.

- Wbiegłam tam i w pewnym momencie matka pani Elżbiety uderzyła mnie pięścią w twarz  - mówi Agata Gierek,  siostra pana Roberta.

-  Ona nie odpuściłaby,  miała taką desperacje w oczach,  że  skręciłaby kark mojej córce.  Odpuściłem. W ułamku sekundy pomyślałem, że  syn jest na podwórku i zabrałem  syna.  Od tamtej pory Szymon  jest ze mną  -  mówi  Robert Bielecki , który walczy o dzieci.

Po tym incydencie ciotka dzieci złożyła w sądzie wniosek o wydanie Szymona. W lipcu sąd uznał jej racje i zdecydował, że chłopiec ma wrócić do rodziny zastępczej.

 - Wniosek o wydanie dziecka, który złożyła ciotka, został przez sąd rozstrzygnięty i sąd wydał postanowienie o wydaniu dziecka  w terminie dwóch dni od jego ogłoszenia – mówi  Wacław Dąbkowski z  Sądu Rejonowego w Wyszkowie.

Podczas naszej wizyty pana Roberta postanowili wesprzeć sąsiedzi. Nie mogą zrozumieć decyzji sądu, który rozdzielił  ojca od dzieci.

 - Jest bardzo odpowiedzialnym ojcem, umie się zaangażować, dzieci wręcz przepadają za nim – mówi jeden z sąsiadów pana Roberta.

 - Nie ma matki,  jest ojciec.  Nie rozumiem tego, jakiej trzeba większej  podstawy ? – mówi sąsiad.

 - My nie będziemy tworzyć rodziny zastępczej, będziemy tworzyć normalną rodzinę -  mówi  pani Maria, matka Roberta Bieleckiego. *

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

 

mbeblo@polsat.com.pl