Runął Bytom

Czy bytomska dzielnica Karb zapadnie się pod ziemię? Swoje domy musiało opuścić ponad 140 osób. Budynki, w których pękają ściany, grożą zawaleniem z powodu szkód górniczych. Dziś wiadomo, że problem nie dotyczy tylko kamienic, ale także został uszkodzony most, wodociągi i budynek przedszkola. Osoby, które już opuściły swoje mieszkania, boja się o swoją przyszłość.

-  Od kilku tygodni obserwujemy ogromną progresję szkód górniczych – mówi Adam Wajda z   Zakładu Budynków Miejskich w Bytomiu.


Krajobraz księżycowy. Tak można nazwać to, co zobaczyliśmy w bytomskiej dzielnicy Karb. Od  kilku dni trwa tam ewakuacja mieszkańców, z kilkunastu budynków. Mieszkania zaczynają dosłownie zapadać się pod ziemię.


- Budynki według ekspertyz, które posiadamy,  powinny wytrzymać eksploatację górniczą – mówi Jan Czypionka z  Kompanii Węglowej SA.


Zniszczenia spowodowane są wydobyciem węgla przez Kopalnię Bobrek – Centrum, należącą do Kompanii Węglowej. Górnicy w tym roku zaczęli fedrować pod rozpadającym się osiedlem. Ludzie w trybie pilnym  przenoszeni są do miejscowych hoteli robotniczych.

- Dzieci od tygodnia mieszkają już u rodziców. Tak je po kątach rzucam, bo przecież nie dam zabić dzieci – mówi Joanna Zawadzka, która mieszka osiedla Karb.


Pani Iwona została ewakuowana wraz z czwórką dzieci.  Jest jej ciężko ponieważ w hotelu, w którym mieszka są zaledwie trzy toalety i prysznice na całe piętro. A lodówka jest jedna na cały obiekt. Wiele osób nie ma pojęcia, jaka przyszłość ich czeka. Najtrudniej opuścić jest rodzinny dom najstarszym mieszkańcom Bytomia. Pozostanie w budynkach zagrażało by ich bezpieczeństwu.


- Od urodzenia tutaj mieszkam, na starość człowiek musi się tułać. Dobrze tu było – mówi Juliusz Gurok, mieszkaniec osiedla Karb.


Mieszkańcy do hoteli mogą zabrać jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Zazwyczaj całe rodziny trafiają do jednego pokoju. Ich dobytek zawożony jest do magazynów.
- Wszystko  mam w  magazynie. Chciałam zabrać pralkę,  ale nie jestem w stanie jej wyciągnąć – mówi pani Iwona,  mieszkanka osiedla Karb.

 
W mieszkaniu państwa Rozbickich kilka dni temu w łazience powstała dziura,  przez którą widać  piwnicę. Otwór powiększa się z dnia na dzień. Rodzina jest zrozpaczona.

-  Mam wylot, aż do piwnicy. Nie mamy jeszcze decyzji o ewakuacji. Boję się, czy rano nie obudzę w piwnicy – mówi Barbara Rozbicka, mieszkanka osiedla Karb.


-  Jest to wielka tragedia. Walczymy o to, żeby psy mogły z nami mieszkać, a nie były zabierane do schronisk – mówi Sabina Porwid,  mieszkanka osiedla Karb.


O zabieraniu czworonogów do schronisk nasza redakcja powiadomiła Straż dla Zwierząt.  Jej komendant poinformował nas, że jest to nielegalne działanie. Obiecał zainterweniować  w tej sprawie.  Dziś już wiemy, że interwencja w bytomskim magistracie odniosła skutek. Wszystkie zwierzęta wróciły do właścicieli.


-   Na Karbiu,  gdzie są największe szkody, wydobycie odbywa metoda tzw. zawał. Jest to najbardziej prymitywna i najstarsza metoda wydobycia. Miała nie zaszkodzić naszym budynkom. Jak widać szkodzi  - mówi Adam Wajda z  Zakładu Budynków Miejskich w Bytomiu.


- Wypłacamy wszystkim, którzy mają tytuł prawny do lokalu, odszkodowanie. Dwa  tysiące złotych,  to niedużo, ale kwota  ma być pokryciem kosztów przeprowadzki – mówi Jan Czypionka z  Kompanii Węglowej SA.


Oprócz budynków mieszkalnych zagrożony jest wiadukt, stacja benzynowa oraz przedszkole. Kompania węglowa zapewnia, że odkupi rozpadające się budynki. Ile ich będzie nie wiadomo. Okazuje się, że nie można przerwać wydobycia węgla w tamtym rejonie.


-  Zostawienie ściany, czyli pozostawienie krawędzi na wysokości tych budynków sprawę pogorszyłoby,  bo na tej krawędzi szkody ujawniałyby się jeszcze bardziej – mówi Krzysztof Król z Wyższego  Urzędu   Górniczego.


- Kompania węglowa przeznaczyła pulę 100 mieszkań dla osób, które zostały wykwaterowane –   mówi Jan Czypionka z  Kompanii Węglowej SA.


Innego zdania są władze Bytomia. Według szacunkowych wyliczeń w sumie może zostać ewakuowanych nawet 600 osób, w tym setka dzieci.


- Kompania deklaruje około 100 mieszkań. Jak państwo wiecie, w naszym zasobie zagrożonych jest 277 mieszkań – mówi Adam Wajda z  Zakładu Budynków Miejskich w Bytomiu. *

* skrót materiał

 

Reporter:  Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl