Podatek od wycieku oleju!

Państwo Łojkowie ogrzewają swój pensjonat olejem opałowym. Jego zapasy gromadzili w zakopanym w ziemi zbiorniku. Niestety, zbiornik zaczął przeciekać, a olej wsiąkł w ziemię. Pensjonat skontrolowała Izba Celna i nałożyła 158 tys. zł akcyzy za brakujące litry. Powód? Oleju nie wykorzystano na cele grzewcze.

- To jest absolutny absurd. To trochę tak, jakby złapać człowieka i powiedzieć, że coś ukradł w sklepie. Nie ma znaczenia to, czy on jest w stanie udowodnić kradzież, skazuje się go za to, co zginęło ze sklepu. Przecież to jest obłęd – uważa Michał Płowecki, dziennikarz tygodnika „NIE”.

Państwo Jolanta i Grzegorz Łojkowie prowadzą u stóp Świętego Krzyża w Górach Świętokrzyskich  ośrodek wypoczynkowy „Jodłowy Dwór”. Kiedy 18 lat temu pierwszy raz przekraczali jego próg, był dla nich prawdziwym wyzwaniem.

- Kupiliśmy gotowy budynek, który w tamtym okresie wymagał dużych nakładów finansowych na remont – opowiada pan Grzegorz.
Pensjonat od początku miał ogrzewanie olejowe. Dlatego poprzedni właściciel lata temu, tuż obok budynku, wkopał w ziemię zbiornik na olej opałowy.

- Zbiornik miał jakieś 7 metrów długości, był całkiem zakopany, wystawały tylko rurki, którymi wlewało się paliwo – opowiada Piotr Gałka, który kupił ten zbiornik od państwa Łojków.

Trzy lata temu właścicieli „Jodłowego Dworu” zaniepokoiło tempo, w jakim olej zaczął znikać. Postanowili zbiornik odkopać.

- Okazało się, że zbiornik jest dziurawy, a olej wyciekł w ziemię. Ciężko było stwierdzić, ile tego oleju mogło wyciec, bo tego nie było widać na zewnątrz – wspomina Jolanta Łojek.

Dziś po zbiorniku nie ma śladu. Wkrótce trafił na złom, a państwo Łojkowie kupili dwa mniejsze plastikowe kontenery. O sprawie pewnie by zapomnieli, gdyby nie fakt, że dwa lata po wszystkim ośrodkiem i olejem zainteresowali się funkcjonariusze urzędu celnego.

Efekty kontroli państwo Łojkowie poznali siedem miesięcy później. O mało nie zemdleli, gdy we wrześniu 2010 urząd celny zażądał od nich zapłaty ponad 158 tys. zł podatku akcyzowego.

- W wyniku kontroli ustalono, że podatnik zakupił około 111 000 litrów oleju opałowego a wykorzystał zgodnie z przeznaczeniem tylko 30 000 litrów. Na jakie cele on przeznaczył tę różnicę, czy do napędu pojazdów, czy ktoś mu ukradł ten olej, czy on wyciekł faktycznie z nieszczelnego zbiornika, to dla celu określenia tego podatku nie ma znaczenia – mówi Joanna Kępa z Izby Celnej w Kielcach.

Państwo Łojkowie chcieli udowodnić, że oleju nie ma, bo zbiornik był nieszczelny. Prosili o przesłuchanie świadka, który kupił od nich dziurawą cysternę. Dowód na wyciek oleju celnikom nie był jednak potrzebny.

- Nie są to istotne dowody, które w jakiekolwiek sposób mogłyby się przyczynić do ostatecznego wyjaśnienia sprawy. Przeprowadzenie takich dowodów nie jest zasadne – wyjaśnia Joanna Kępa z Izby Celnej w Kielcach.

Państwo Łojkowie postanowili walczyć. Złożyli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach. Tamtejsza Temida wyszła jednak z tego samego założenia, co Izba Celna.

- Sąd uznał, że organy celne w sposób prawidłowy ustaliły stan faktyczny i prawidłowo zastosowały przepisy prawa, dlatego tę skargę oddalił – informuje Anna Żak, wiceprezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach. Dlaczego pan Grzegorz ma zapłacić aż 158 000 zł podatku? Bo Izba Celna wyliczyła co do litra, ile jej zdaniem państwo Łojkowie powinni zużyć oleju opałowego na ogrzewanie. To samych zainteresowanych bardzo dziwi.

- Izba Celna skorzystała z jakichś źródeł, które nie są dla mnie do końca znane. Przecież nikt nie jest w stanie ustalić, czy spalanie w danym punkcie będzie takie samo, jak 5 kilometrów dalej. Kwestie pogodowe i ułożenia budynku mogą drastycznie wpłynąć na zużycie paliwa – mówi  Grzegorz Łojek.

- Samodzielnie nie wyliczaliśmy tego zużycia, korzystaliśmy z danych technicznych, które otrzymaliśmy od samego producenta pieca – informuje Joanna Kępa z Izby Celnej w Kielcach.

Także i my dzwonimy do producenta pieca olejowego. Jego odpowiedź nie jest jednoznaczna.

- Precyzyjnie nie jesteśmy w stanie określić poboru oleju. To zależy od bardzo wielu czynników: od nastawionego ciśnienia na pompie, zastosowanej dyszy olejowej, mocy kotła, mocy palnika. Jest zbyt dużo zmiennych, żeby coś takiego precyzyjnie wyliczyć – usłyszeliśmy od producenta pieca olejowego, którego używają państwo Łojkowie.

Odsetki od wyliczonej kwoty rosną z dnia na dzień. Właściciele „Jodłowego Dworu”, chociaż wciąż czują się niewinni, nie mają wyjścia i muszą zapłacić. Dziś to już kwota 200 000 zł.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl