Wyrzucił babcię na bruk
Wnuczek wyrzucił babcię z mieszkania. Zamki w drzwiach wymienił, gdy kobieta wyszła po zakupy! Staruszka została bez lekarstw, ubrań i pieniędzy. 15 lat temu zapisała mieszkanie synowi w zamian za dożywotnie prawo do pobytu. Jednak syn lokal przepisał na wnuka pani Eleonory - Dawida. Tym razem bez zapisu o prawie kobiety do mieszkania…
Pani Eleonora Leśniewska do mieszkania na poznańskich Ratajach wprowadziła się 40 lat temu. W tym mieszkaniu żyła z mężem, urodziła troje dzieci, z tymi miejscami związała całe swoje życie. Po śmierci męża wprowadził się do niej „ukochany”, najstarszy wnuk, Dawid. 28 lipca tego roku pani Eleonora wyszła jak co dzień do sklepu na osiedle. To, co zobaczyła po powrocie do domu, przeszło jej najśmielsze oczekiwania…
- Stanęłam jak wryta. Zamek był wyciągnięty i nowa wkładka włożona – opowiada pani Eleonora.
Kobieta została na ulicy tak, jak stała. Bez lekarstw, bez ubrań. Razem z córką postanowiła poprosić policję o pomoc w wejściu do mieszkania.
- Nawet nie dali nam żadnego zaświadczenia, że było zgłoszenie. Spytałam ich, co mam zrobić. Nie odpowiedzieli – wspomina pani Eleonora.
Okazuje się, że powodem zmartwień staruszki było zbytnie zaufanie do rodziny. Swoje mieszkanie 15 lat temu wraz z nieżyjącym już mężem przepisała synowi w zamian za dożywotnie prawo do pobytu w nim. Po dwóch tygodniach syn mieszkanie przepisał na swojego syna, a wnuka pani Eleonory - Dawida. Tym razem w akcie notarialnym nie było już wzmianki o prawie pani Eleonory do pobytu w nim.
- Dostaliśmy przydział na mieszkanie, ale warunkiem było to, że się nie jest właścicielem jakiegokolwiek innego mieszkania. Musieliśmy jak najszybciej przepisać je na syna. Był małoletni i nikt nie przypuszczał, że stanie się coś takiego – mówi synowa pani Eleonory.
Wnuk Dawid sprowadził się do babci pół roku temu. Od tego czasu starsza pani i jej wnuczek mieszkali razem. Tym bardziej pani Eleonora nie spodziewała się, że jej ukochany wnuk tak ją potraktuje i zostawi bez niczego na ulicy. Próbowaliśmy dowiedzieć się od niego, dlaczego tak postąpił. Nie odbierał jednak telefonu.
- My go ostatni raz widzieliśmy w maju. Kontaktu nie mamy żadnego - mówi synowa pani Eleonory, matka Dawida.
Wcześniej pani Eleonora miała sygnały, że dzieje się coś niedobrego. Jednak nie potraktowała ich poważnie. Najpoważniejszy z nich to list polecony, który dostała kilka dni przed wymianą zamków.
- Był do mnie list zaadresowany na moje imię i nazwisko, ja odwracam go na drugą stronę i czytam, że od Dawida. Byłam zaskoczona, bo mieszka ze mną.
Gdy go otworzyłam, to usiadłam oszołomiona. Kazał mi z własnego domu się wyprowadzić – opowiada pani Eleonora.
9 sierpnia tego roku sprawa została skierowana do sądu. Pani Eleonora chce nadal walczyć o mieszkanie.
Czy pani Eleonorze uda się wrócić do mieszkania? Czy prawdą jest, że wnukowi udało się je sprzedać? Tego nie wiadomo. Nikt z rodziny nie widział aktu sprzedaży. Miałoby to jednak decydujące znaczenie dla możliwości powrotu kobiety do mieszkania, w którym spędziła większość swojego życia. Jak na razie kobieta mieszka pod Poznaniem u córki.*
* skrót materiału
Reporterka: Sylwia Kozłowska- Sierpińska