Czy zabawki są bezpieczne?
Teoretycznie powinny być bezpieczne. W końcu chodzi o najmłodszych. Ale to tylko teoria. W praktyce zabawki, bo o nich mowa, mogą stwarzać zagrożenie dla dzieci. Nie brakuje w nich chemicznych substancji w stężeniach, które mogą stwarzać zagrożenie dla dzieci. W Polsce nikt nie jest w stanie zbadać wszystkich zabawek trafiających na rynek.
- To jest wielki chemiczny koktajl, ponieważ laboratoria wykrywają w zabawkach liczne szkodliwe substancje. W produktach przeznaczonych dla dzieci jest obowiązek zamieszczenia atestu CE. Jak się okazało, to również nie świadczy o tym, że zabawka jest w pełni bezpieczna. Wszystkie zabawki z naszego testu miały ten znaczek CE. Okazało się, że mimo to są trujące – mówi Joanna Wosińska z Fundacji Konsumenckiej Pro – Test.
- Wyniki kontroli przeprowadzonej w pierwszym półroczu tego roku na Mazowszu pokazują, że prawie co druga zabawka nie spełniała wymagań – mówi Joanna Jankowska-Kuć z Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Warszawie.
Małe elementy, ostre krawędzie, zbyt długie linki czy zbyt cienka folia, grożąca uduszeniem dziecka, czy w końcu brak instrukcji obsługi. To najczęstsze przewinienia producentów zabawek.
- Cylinder do badania małych części jest imitacją przełyku dziecka. Zabawka i żaden jej element dla dzieci poniżej trzeciego roku życia nie może zmieścić się w cylindrze – mówi Joanna Jankowska-Kuć z Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Warszawie.
Zabawki, to także szereg związków chemicznych. Przepisy unijne ograniczają do minimum użycie trzech grup związków chemicznych. Między innymi ftalanów: to związki używane do zmiękczania plastiku, które mogą powodować zaburzenia w rozwoju narządów płciowych u chłopców. W tym roku na Mazowszu inspektorzy znaleźli ten związek chemiczny w dwóch zabawkach w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej. Czy kontrola służb nad rynkiem zabawek jest wystarczająca? Służby tłumaczą się brakiem pieniędzy, ludzi i przepisami. Jednak Fundacja Pro - Test, publikująca niezależne testy, robione w zagranicznych laboratoriach uważa, że trzeba robić więcej, by chronić dzieci. Wyniki ich testów zabawek są bowiem bardzo złe.
- Były testowane przeróżne zabawki. Produkcji chińskiej czy niemieckiej. To były i lalki, klocki, zabawki drewniane, pluszowe, plastikowe. W każdym rodzaju wykryto jakieś szkodliwe substancje – mówi Joanna Wosińska z Fundacji Konsumenckiej Pro – Test.
Czyli substancje silnie drażniące, rakotwórcze, czy powodujące bezpłodność, jeżeli występują w zabawkach w zbyt dużych stężeniach.
- Z testów, które publikujemy wynika, że producenci absolutnie nie dbają o nasze zdrowie, nie zależy im, żeby minimalizować zawartość szkodliwych substancji – mówi Joanna Wosińska z Fundacji Konsumenckiej Pro – Test.
Okazuje się, że Inspektorzy Inspekcji Handlowej nie szukają tych substancji w zabawkach, ponieważ nie nakazuje im tego unijne rozporządzenie. Kontrola może być przeprowadzona na prośbę zaniepokojonego rodzica.
- Laboratorium musi chemię wydobyć, a nie każde ma akredytację. Wtedy szukamy pomocy w innych organizacjach, zwracamy się o pomoc do toksykologów – mówi Joanna Jankowska-Kuć z Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Warszawie.
W jednym z warszawskich sklepów bez problemu natrafiamy na dwa wózki, które znalazły się na czarnej liście Fundacji Pro - Test. Czy rzeczywiście mogą one zawierać niebezpieczne substancje w dawkach zagrażających zdrowiu dzieci? Tego nie da się zweryfikować, bo składu chemicznego wózków i fotelików nikt nie bada.
- Produkty, o których mówimy, to produkty, podlegające ustawie o ogólnym bezpieczeństwie produktów. Ustawa ta odnosi się do tych kategorii wyrobów, które nie są objęte innymi wymaganiami - mówi Joanna Jankowska-Kuć z Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Warszawie.
- Najwięcej związków jest w uchwytach, w pasach, które trzymają dziecko, w daszku i całej tapicerce - mówi Piotr Koluch z Fundacji Konsumenckiej Pro – Test.
Wątpliwości rodziców mogą budzić także popularne maty - puzzle. Dlaczego? W ubiegłym roku z rynku, jak podaje między innymi jedna z największych agencji informacyjnych, AFP, wycofała je Belgia. Jako pierwszy kraj w Europie. W jej ślady poszła Francja. Część mat może zawierać związek o nazwie formamid. Według belgijskiego toksykologa, związek jest silnie żrący i może powodować raka.
- Także mam wiedzę, że Belgia i Francja wycofały puzzle, natomiast nie miała do tego podstaw prawnych, bo nie ma przepisów, określających limity zawartości formamidu w zabawkach. Nie możemy sprawdzać tego, co nie jest zabronione – mówi Danuta Budkiewicz z Urządu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W lipcu tego roku weszły w życie nowe przepisy, dotyczące zabawek. Producenci muszą między innymi wystawiać dokument, w którym deklarują, na własną odpowiedzialność, że zabawka jest bezpieczna. Za dwa lata w całej Unii Europejskiej zmienią się także przepisy, dotyczące chemii w zabawkach.
- Zabawki nie mogą zawierać substancji rakotwórczych, mutagennych oraz wpływających szkodliwie na rozrodczość. Formamid wpływa szkodliwe na rozrodczość. Urząd musi działać zgodnie z prawem. Nie może działać zgodnie z prywatną wiedzą. Musi być przepis – mówi Danuta Budkiewicz z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Reporter: Marta Terlikowska