Policjanci wyłudzali ubezpieczenia?

Kilku białostockich policjantów otrzymało zarzuty poświadczenia nieprawdy, kilku kolejnych zarzut korupcji. Policjanci według prokuratury pozorowali kolizje drogowe, sporządzali protokoły, co było podstawą do wypłacenia odszkodowania. Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero po prawie 10 latach.

Cały proceder zaczął się pod koniec lat dziewięćdziesiątych i trwał przez  ponad pięć lat.  Samochód wykorzystywany w wirtualnych stłuczkach, po zmianie właściciela, uczestniczył w kolejnych pięciu czy nawet sześciu kolizjach. Podobno policjanci wpadli dzięki dociekliwości inspektora jednego z towarzystw ubezpieczeniowych. W samej firmie nie potwierdzają tego oficjalnie. 


-  My robimy to, co jest w naszej mocy, żeby stwierdzić próbę wyłudzenia. Rzeczywiście życzylibyśmy sobie,  żeby wykrywalność tego typu przestępstw była wyższa niż jest obecnie – mówi Marek Gołębiewski z  Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Compensa”.


- Organizator tego procederu najczęściej angażował do tego samochody oraz ludzi, którzy mieli uczestniczyć w tym zdarzeniu. Wybierał też miejsca do organizowania tych kolizji, które były newralgiczne. Czasami dochodziło do wypadków rzeczywistych. Sprowadzał  na miejsce kolizji  samochody, ludzi i informował, kto w jakiej roli ma występować – mówi Krzysztof Wojdakowski z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.


Dotychczas zarzuty w tej sprawie postawiono pięciu policjantom, którzy pracowali w Komendzie Miejskiej Policji w Białymstoku. Przyjeżdżali do wypadków, których nie było, bądź opisywali nieprawdziwy przebieg kolizji.


- Dowody, które zebraliśmy wskazują, że policjanci mieli świadomość tego, że  wytworzyli swojego typu dokumentację nierzetelną, nieprawdziwą, poświadczającą  nieprawdę, że dane zdarzenie rzeczywiście miało miejsce, w sytuacji, gdy do takiego wypadku nie doszło, bądź ten wypadek został, tak jak wspomniałem wcześniej, celowo zorganizowany - mówi Krzysztof Wojdakowski z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.


- W całym tym procederze policjanci faktycznie byli dosyć ważnym ogniwem.  Faktycznie wobec ubezpieczyciela dokumenty, które oni przygotowywali  poświadczały, że do kolizji doszło,  były istotnym elementem wypłacenia odszkodowania - Anna Wojciechowska  z Fundacji im. Stefana Batorego.


Trzech z pięciu policjantów z zarzutami przeszło na  emeryturę. Dwóch nadal pracuje w policji. O dziwo, zdążyli awansować z komendy miejskiej  do wojewódzkiej.
-  Trudno  mówić o awansie, chodzi  o zmianę miejsca pracy – mówi Kamil Sorko z  Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.


- Jest to paradoks na pewno. Ja mam nadzieję, że oni awansowali zanim postawiono im zarzuty i zanim jakiekolwiek wątpliwości powstały -  mówi Anna Wojciechowska  z Fundacji im. Stefana Batorego.


Adam H. -  policjant z zarzutami, pracuje w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Nie przyznaje się do winy.


- Coś takiego nie miało miejsca nigdy. Jest postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, złożyłem zeznania – mówi Adam H.


Fikcyjnych kolizji było mnóstwo. Dziś prawie 30 spraw o wyłudzenia ubezpieczeń komunikacyjnych znalazło finał w sądzie. Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku postawiła zarzuty kolejnym 88 osobom. Nie wiadomo, czy zarzuty dla pięciu policjantów, to wierzchołek góry lodowej. 

Reporter:  Ewa Pocztar – Szczerba

epocztar@polsat.com.pl