Urzędnicy błądzą, rodzeństwo liczy straty

Rodzeństwo z Łanów od dwóch lat walczy o odszkodowanie za ziemię, którą wykorzystano pod budowę obwodnicy Wrocławia. Pieniądze powinni dostać w ciągu 30 dni. Dolnośląscy urzędnicy najpierw jednak szukali rzeczoznawcy a później właściciele piekarni nie zgodzili się z jego wyceną. Po dwóch latach sprawa wróciła do punktu wyjścia.

- Sprawa wygląda tak, że droga powstanie i będziemy mieli piękny asfalt, żeby móc pojechać po nim do sądu – mówi Dariusz Machalski, współwłaściciel piekarni.

Łany koło Wrocławia. To właśnie w tej miejscowości trójka rodzeństwa od 6 lat prowadzi swoją piekarnię. Ich przygoda z piekarstwem zaczęła się znacznie wcześniej, bo w 1991 roku.

- Wtedy było hasło, żeby wziąć swoje losy w swoje ręce i my poszliśmy za tym. Rozpoczęliśmy swoją działalność w małym lokalu w budynku wielorodzinnym. Firma nam się ładnie rozrastała. Nowy zakład otworzyliśmy w 2005 roku. Tu przenieśliśmy całą produkcję – opowiada Marta Tomska, współwłaścicielka piekarni.

- Po zakończeniu budowy zaczęły się problemy związane z budową drogi, która obecnie powstaje przy piekarni - dodaje Witold Machalski, współwłaściciel piekarni.

Droga, o której mowa, to wschodnia obwodnica Wrocławia. Problemy dla piekarzy na dobre zaczęły się w 2009 roku, kiedy zabrano ich grunty pod jej budowę. Mieli jednak nadzieję, że szybko otrzymają zasłużone odszkodowanie.

- 2 lutego 2009 roku decyzja się uprawomocniła i od tamtego czasu, w ciągu 30 dni powinno być wypłacone odszkodowanie – mówi Witold Machalski, współwłaściciel piekarni.

Minęły dwa lata,a właściciele piekarni odszkodowania wciąż nie mają. Dlaczego? Najpierw przez kilka miesięcy Dolnośląski Urząd Wojewódzki we Wrocławiu szukał rzeczoznawcy, który wyceni zabrane grunty. Kiedy już do tego doszł, właściciele uznali, że wycena jest źle sporządzona.

- Nasze grunty zostały porównane do gruntów rolnych, które były wywłaszczane pod drogi. Wartość takich transakcji jest inna, niż naszego terenu przemysłowego – mówi Marta Tomska, współwłaścicielka piekarni.

Wreszcie w grudniu 2010 roku doszło do porozumienia. Właściciele piekarni za utracone 2500 metrów kwadratowych gruntu mieli otrzymać ponad 600 tysięcy złotych odszkodowania. Od tej decyzji odwołała się jednak Dolnośląska Służba Dróg i Kolei we Wrocławiu, która miała wypłacić pieniądze.

- Nasi prawnicy zauważyli, że biegły błędnie wyliczył wysokość odszkodowania, ponieważ do wysokości odszkodowania doliczył należny podatek VAT. Odwołaliśmy się do ministra infrastruktury, a ten uchylił decyzję – mówi Roman Głowaczowski, dyrektor Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu.

- Rzeczoznawca wycenił naszą nieruchomość w dwóch  częściach. W jednej wycenił grunty, które były z natury swojej w kwocie brutto, w drugiej wycenił infrastrukturę, czyli zabudowę placu kostką brukowa, zieleń, ogrodzenie, kanalizację, oświetlenie, wycenił w kwocie netto. I po naszej interwencji doliczył do tego VAT, żeby ujednolicić ten operat – mówi Marta Tomska, współwłaścicielka piekarni.

Ministerstwo Infrastruktury nad 9 stronami dokumentu, który stwierdza, że sprawą trzeba zająć się na nowo, pracowało 7 miesięcy. Nikt z ministerstwa nie zgodził się na wypowiedź przed kamerą. Podobnie jak rzeczoznawca, która popełniła błędy i której biuro we Wrocławiu odwiedziliśmy.

- Przez dwa lata nad ustaleniem odszkodowania dla nas pracował sztab ludzi, którzy wyprodukowali bubel prawny. Ja jak wyprodukuję zły chleb, to klient do mnie przyleci, nakrzyczy i jeszcze każe sobie zapłacić za zły towar – mówi Marta Tomska, współwłaścicielka piekarni.

- Dla nas to oznacza, że przez najbliższe 2,5 roku znowu nie dostaniemy odszkodowania – dodaje Witold Machalski, współwłaściciel piekarni.

Właściciele piekarni na szybkie załatwienie sprawy już nie liczą. Liczą za to straty.

- Budowa jest dużym utrudnieniem dla dostawców naszych surowców oraz klientów, którzy mają problem z dojazdem do naszego zakładu. Uważam, że brakuje prawa, które dyscyplinowałoby urzędników do załatwiania spraw – mówi Dariusz Machalski, współwłaściciel piekarni.

- Obroty w sklepie przy piekarni spadły o 60 procent i z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej – dodaje Marta Tomska, współwłaścicielka piekarni.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl