Od miłości do nienawiści

Setki telefonów, SMS-ów, szkalowanie w Internecie i śledzenie. Tego wszystkiego miał doświadczyć 22-letni Marcin Kudan z małej miejscowości pod Chełmem. Chłopak twierdzi, że od prawie roku jest dręczony przez swoją byłą partnerkę. Kobieta wkrótce stanie przed sądem.

Marcin Kudan ma 22 lata. Poznał Justynę pod koniec 2009 roku. Znajomość z czasem przerodziła się w związek. Latem 2010 roku pan Marcin postanowił przeprowadzić się do swojej dziewczyny. Kiedy we wrześniu chciał zakończyć związek i wrócił do domu, zaczęło się to, co on i jego rodzina opisują jednym słowem: koszmar. Dziesiątki SMS-ów dziennie, głuche telefony…

- Dzwonił domowy telefon i dzwoniły nasze komórki: moja, synowej, syna. O każdej porze. Ja bym powiedziała, że ona wywoływała psychozę strachu. W tym czasie były też SMS-y z groźbami – opowiada Teresa Kudan, matka pana Marcina.

Pan Marcin i pani Teresa twierdzą że na SMS-ach i telefonach się nie skończyło. Mówią, że Justyna Sz. nękała ich z różną częstotliwością aż do czerwca tego roku. 

- Tu jest list do mojej mamy. A tu do mojej siostry. To znaczy, do mnie, ale napisany do mojej siostry. Był wetknięty w drzwi. Pisała, że tego tak nie zostawi, że będziemy mieli dziecko – opowiada Marcin Kudan.

- W internecie była wiadomość, rzekomo od koleżanki Justyny, że Marcin to gwałciciel – dodaje Teresa Kudan, matka pana Marcina.

W styczniu tego roku Justyna Sz., jak mówi pan Marcin, postanowiła w inny sposób dotrzeć do byłego chłopaka. Zaczęły się dziwne wizyty przed domem. Justyna miała też cały czas twierdzić, że jest w ciąży.

- Kursowała pod domem, chodziła w kółko i patrzyła w okno. Patrzyliśmy na zegarek, kiedy autobus będzie jechał, czy przyjedzie. Aż dostawałem czerwonej gorączki – opowiada Marcin Kudan.

Jeszcze w październiku 2010 roku pan Marcin poszedł na policję. Skarżył się na działania Justyny Sz. Wystarczającym dla śledczych dowodem okazały się wydruki SMS-ów, jakie dziewczyna miała do niego wysyłać w październiku 2010 roku. Wśród nich znalazł się jeden,  który według prokuratury, brzmiał jak groźba. Dlatego za kilka tygodni Justyna Sz. stanie przed sądem. Odpowie także za naruszenie miru domowego.

Ze względu na dobro rozpoczynającego się procesu sąd w Chełmie prosił, żeby nie ujawniać treści SMS-ów, które znajdują się w aktach. Wiadomo, że policja przesłuchała w tej sprawie ośmiu świadków.

Czy historia pana Marcina jest prawdziwa? Chcieliśmy poznać także wersję pani Justyny.
Niestety, nie udało się z nią porozmawiać.

Od matki Justyny Sz. dostaliśmy SMS-a. Kobieta twierdzi, że jej córka jest w pracy w Szwecji.  Ona sama też nie chciała z nami rozmawiać. Prosi, abyśmy zostawili Justynę w spokoju:

„Niech sobie tylko pani zada teraz pytanie, kto komu niszczy życie? A jak coś sobie zrobi, to kto za to odpowie? To dobry chłopak jest, tylko nastawiony przez matkę.”

Osoby, które czuły się nękane pokazywaliśmy wielokrotnie w Interwencji. W styczniu ubiegłego roku przedstawiliśmy historię pani Marty, od czterech lat nękanej przez psychicznie chorego Marcina P. Mężczyzna śledził kobietę, dręczył ją telefonami i mailami. Wówczas prokuratura sprawę umorzyła.
Pani Marta zmieniła numer telefonu, przeprowadziła się do innego miasta, ale i to nie pomogło.

- Po przeprowadzce przysłał mi kwiaty z oświadczynami. Nawet jak wyjechałam na wymianę studencką za granicę, tam też za mną pojechał – opowiadała nękana kobieta.

W czerwcu tego roku do kodeksu karnego wprowadzono nowe przestępstwo: uporczywe nękanie, czyli stalking. Zagrożone jest ono karą do trzech lat więzienia. Jeżeli dręczona osoba targnie się na swoje życie, jej oprawca będzie mógł pójść do więzienia nawet na dziesięć lat. Nowe przepisy teoretycznie dają też podstawy prawne do ścigania dręczycieli.

- Ofiara musi czuć się zagrożona albo musi być naruszona jej prywatność. Te znamiona muszą być udowodnione przez samą ofiarę. Samo zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa jest niewystarczające. Musi być również złożony wniosek o ściganie sprawcy. Wtedy prokuratura podejmuje odpowiednie działania – mówi Mariusz Godlewski z Kawałko & Godlewski Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych.*

* skrót materiału

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl