Rodzice walczą, co czuje dziecko?
Pani Kamila i pan Maciej zaciekle walczą o ich syna Wiktora. On oskarża ją o zaniedbywanie, bicie dziecka oraz utrudnianie mu kontaktów z ojcem. Ona twierdzi, że Wiktor zwyczajnie się go boi i nie chce znać. Zwycięzcy wojny nie będzie, jest już za to przegrany, czyli Witor.
31-letni Maciej Gawera próbuje wyegzekwować swoje prawo do kontaktów z synem Wiktorem z pomocą policji. Jak twierdzi mężczyzna, nie ma wyjścia, bo matka dziecka nie pozwala na spotkania ojca z dzieckiem.
- Jedno zdanie matki wystarczy, żeby dziecko ojca nie widziało. Pomimo że jestem wzorowym ojcem, że dziecko mnie bardzo kocha i mam pełną władzę rodzicielską - mówi Maciej Gawera, ojciec Wiktora.
- Nie mogę wypchnąć dziecka za drzwi, kazać mu iść do ojca, jeśli ono tego nie chce – twierdzi Kamila Napiórkowska, matka Wiktora.
Pani Kamila i pan Maciej byli parą jeszcze w czasach szkoły średniej. Kiedy mieli po 19 lat okazało się, że pani Kamila jest w ciąży. W 1999 roku urodził się Wiktor, ale jego rodzice nigdy nie zdecydowali się na ślub.
- Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jeśli wyjadę za granicę zarobić na mieszkanie. Po jakimś czasie mnie poinformowała, że byłem pomyłką jej życia, że ona ma kogoś innego. W 2000 roku była pierwsza ugoda sądowa, że dziecko będzie przebywało u mnie w poniedziałki, środy, piątki, pierwszy i
w trzeci weekend – opowiada Maciej Gawera, ojciec Wiktora.
- Już wtedy nie byliśmy ze sobą, nie mieliśmy nawet kontaktu telefonicznego, więc nie mogłam mu czegoś takiego powiedzieć. Nawet nie wiedziałam, gdzie jedzie do pracy. Kiedy wrócił, założył mi sprawę o uregulowanie kontaktów z dzieckiem – mówi Kamila Napiórkowska, matka Wiktora.
Ale jak twierdzi pan Maciej szybko zaczęły się problemy, bo pani Kamila zaczęła utrudniać mu kontakty z synem. Kobieta stanowczo temu zaprzecza.
- Brał syna, kiedy miał ochotę, ale miałam nieprzyjemności z jego rodzicami, bo ojciec dziecka brał syna na weekendy i zostawiał go pod opieką swoich rodziców, a potem oni mieli do mnie pretensje, że są zmęczeni – mówi pani Kamila.
- Kiedy syn miał 3 lata, zaczęło mnie niepokoić, że jest zamknięty w sobie, że nie chce wracać do domu do matki. Zaczął się skarżyć, że jest bity przez mamę i babcię – twierdzi pan Maciej.
Konflikt między byłymi partnerami pogłębił się w 2008 roku. Wtedy pani Kamila wyszła za mąż i wyjechała z dzieckiem do Norymbergii. Pan Maciej twierdzi, że matka dziecka zrobiła to wbrew jego woli.
- Walczyłem przez ministerstwo, przez konwencję haską o powrót syna do kraju – mówi pan Maciej.
- Sąd w Norymberdze orzekł, że matka ma przywieźć dziecko z powrotem do Polski – informuje Elżbieta Zaniemojska-Krześniowska, pełnomocnik Macieja Gawery.
Wiktor z mamą wrócili do Pyrzyc. Tego samego dnia w ich mieszkaniu pojawili się policjanci.
- My na każdą z takich interwencji reagowaliśmy. Jechaliśmy na miejsce, sporządzaliśmy notatkę i na tym nasze uprawnienia się kończą. Nie mamy podstaw prawnych, żeby siłowo rozwiązywać takie sprawy – mówi Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Przez prawie dwa lata od momentu powrotu Wiktora z Niemiec, pan Maciej spotykał syna tylko w drodze do szkoły. Dlaczego?
- Wiktor nie chciał, czuł i czuje do ojca złość za to, że musiał wrócić do Polski. Ja nie mogę go do tego zmusić – mówi Kamila Napiórkowska, matka Wiktora.
1 sierpnia kurator przymusowo odebrał dziecko matce. Pan Maciej może spędzić wakacje z Wiktorem. Jednocześnie mężczyzna złożył w sądzie w Stargardzie Szczecińskim wniosek o powierzenie mu opieki nad synem. Matka dziecka złożyła taki sam wniosek. Co dalej stanie się z Wiktorem?
- Nie może ujść uwadze, że najważniejsze jest dobro tego dziecka. Ten spór trwa już wiele lat i unika z pola widzenia rodziców to, że dziecko jest ważniejsze – mówi Mariusz Jasion, prezes Sądu Rejonowego w Stargardzie Szczecińskim.*
* skrót materiału
Reporterka: Paulina Bąk