Miłość matki, obojętność ojca

Pięcioletni Karolek ma uszkodzony mózg. Nie mówi i nie chodzi, samodzielnie nie jest w stanie nawet jeść. Dziecko uwielbia za to spacery. Niestety, jest coraz cięższe i matce trudno znosić go z wózkiem po schodach. Kobieta chciała zamienić lokal na mieszkanie na parterze. Niestety, brakuje zgody jej męża. Mężczyzna wyjechał do Anglii i rodziną się nie interesuje.

- Doszło do bakteryjnego uszkodzenia mózgu.  Tkanka mózgowa uszkodzona jest w 85 procentach. Nasze życie jest podporządkowane Karolkowi, to jest nasze słoneczko, bardzo go kochamy. Najgorsza jest nasza bezradność, że nie możemy mu pomóc, żeby wyzdrowiał – rozpacza Ewa Pawłowska, mama Karolka.

Traumatyczne dzieciństwo z ojcem alkoholikiem, po latach brutalny napad i kilkutygodniowa śpiączka, potem pożar domu i mieszkaniowa tułaczka – to niestety tylko kilka dramatów, które w życiu spotkały 44-letnią Ewę Pawłowską z Lublina. Pani Ewa na przekór losowi chciała być szczęśliwa - wyszła za mąż, urodziła trójkę dzieci. Najmłodszy obecnie 5-letni Karolek przyszedł na świat jako zdrowe dziecko. Choroba zaatakowała nagle po pięciu miesiącach jego życia.

- Diagnoza lekarzy to pneumokokowe zapalenie opon mózgowych, ropne zapalenie mózgu, jeszcze doszła do tego sepsa. W ciągu trzech dni mój synek dostał od losu wszystko to, co najgorsze. W ciągu jednej chwili moje dziecko przestało gaworzyć, płakać, ruszać się i jeść buzią – opowiada pani Ewa.

- U chłopca w tej chwili stwierdzamy wodogłowie wewnętrzne, stwierdzamy padaczkę lekooporną, występuje u niego porażenie czterokończynowe spastyczne. Kontakt z dzieckiem jest niemożliwy. Chłopiec jest leżący, karmiony przez wgłębnik dożołądkowy, oddycha za pomocą rurki tracheostomijnej, właściwie zdany jest na opiekę tylko i wyłącznie matki - dodaje dr Joanna Rafalska, pediatra z Hospicjum im. Małego Księcia w Lublinie.

Opieka nad Karolkiem jest bardzo kosztowna. Pani Ewie często brakowało pieniędzy na opłaty mieszkaniowe, rehabilitację, a nawet jedzenie. Wieczorami dorabiała jako sprzątaczka, wtedy dzieckiem opiekował się mąż. I to on zawiódł panią Ewę najbardziej.

- Zapukała do mnie moja sąsiadka z brzuszkiem pod nosem i powiedział, że to jego dziecko. Świat mi się zawalił. Mąż półtora roku temu wyjechał do Anglii, do pracy. Miało nam być lepiej. Przed Świętami Wielkanocnymi zadzwonił i powiedział, że już nie wróci – opowiada pani Ewa.

Pan Sławomir od półtora roku nie utrzymuje kontaktów ze swoimi dziećmi. Pani Ewa mieszka sama z pracującą, 20-letnią córką w mieszkaniu komunalnym w starej kamienicy na drugim piętrze. I zazwyczaj sama pokonuje z wózkiem ponad 100 stopni, aby zabrać syna na badania, czy na spacer.

- W tej chwili Karolek waży 25 kg, wózek drugie 25 kg. Nie jestem w stanie go znieść razem z dzieckiem. Parę razy wymsknął mi się wózek i o mało nie zabiłam małego. Byłam taka zła, rozżalona… - opowiada pani Ewa.

Pani Ewa złożyła wniosek o zamianę mieszkania na lokal na parterze lub z windą. Wniosek zostałby rozpatrzony pozytywnie, gdyby nie brak zgody drugiego najemcy, czyli męża. Pani Ewie pozostaje długa i żmudna droga formalna.

- Prosiłam o pomoc mamę męża i siostrę.  Jeżeli nie chce się z nami kontaktować, to żeby wysłał im pełnomocnictwo. One twierdzą, że nie mają z nim kontaktu – mówi pani Ewa.

Postanowiliśmy osobiście zapytać najbliższą rodzinę pana Sławomira o jego miejsce pobytu. Bliscy zgodnie twierdzą, że bez wyraźnego powodu zerwał z nimi kontakt.

- Naprawdę nie mam z nim kontaktu, nie dzwoni do mnie, ja do niego nie mam telefonu. Zrzec się tego mieszkania to się nie może, bo jak wróci, to gdzie pójdzie? On nie ma zamiaru chyba tam siedzieć, tylko ma zamiar chyba wrócić – powiedziała Sabina P. , teściowa pani Ewy.

Pani Ewa poświęca się opiece nad Karolkiem również kosztem swojego zdrowia. Ma zwyrodnienie odcinka piersiowego i szyjnego kręgosłupa. Dźwiganie może skończyć się dla niej wózkiem inwalidzkim. Wtedy Karolek zostanie bez opieki.

- Słuchaj, Sławek: nie chciałeś, nie ułożyło nam się, ale proszę cię, nie zapominaj, że tu zostały dzieci. Wiesz, że los zabrał mu wszystko, zostawił mu tylko słuch. On bardzo lubi być  na spacerze – apeluje do męża pani Ewa.*

* skrót materiał

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl