Gdzie jest Bartosz?

Od miesiąca trwają poszukiwania osiemnastoletniego Bartosza Kaszubskiego. Chłopiec 16 sierpnia wyszedł z domu i do dzisiaj nie wrócił. Ostatni raz był widziany w grupie nieznanych mężczyzn. Zrozpaczona rodzina twierdzi, że policja nie podjęła właściwych działań.

  Pani Regina ma troje dzieci. Dwudziestoczteroletnią Milenę, dwudziestodwuletniego Adriana i osiemnastoletniego Bartosza. W Biskupcu Pomorskim pani Regina mieszkała tylko z najmłodszym synem. Do szesnastego sierpnia. Od tego dnia ślad po Bartku zginął.  


- Szesnastego sierpnia chciał pożyczyć  dwadzieścia złotych,  bo miała przyjechać  koleżanka – mówi Regina Kaszubska,  matka Bartosza.

Pani Regina po rozmowie z Bartkiem poszła do pracy. Kiedy wróciła do domu około czternastej, w mieszkaniu nie zastała syna. Włączony komputer i nadgryziona kanapka od razu zaniepokoiły panią Reginę. Natychmiast zaczęła szukać chłopca. Bo jak twierdzi kobieta, nigdy bez powiadomienia  nie oddalał się z mieszkania.   


-   Brat nie mówił,  żeby miał jakieś problemy - mówi Adrian Kaszubski, brat Bartosza.


-  Wiem,  że gdyby było coś nie tak, gdyby miał problemy, to na pewno zwróciłby się  do mnie lub mojego męża – mówi Milena Kural, siostra Bartosza.


Rodzina zaczęła szukać jakichkolwiek śladów. Jak się dowiedziała pani Regina, około godziny jedenastej Bartek rozmawiał z kolegą z bloku. Potem wrócił do mieszkania. Nic nie wskazywało na to, by Bartek miał jakiekolwiek problemy.  Jednak kilkanaście minut później sytuacja zmieniła się diametralnie. Zdenerwowany Bartek, jak zeznają świadkowie wybiegł z bloku. Nie chciał nikomu  powiedzieć, co go tak zdenerwowało.  Około dwóch godzin później  Bartka widziano na przystanku autobusowym w towarzystwie koleżanek i kilku nieznajomych mężczyzn.


- Siedział na ławce. Obok  stał samochód,  a przy nim  stali koledzy i koleżanki  - mówi sąsiadka Bartosza.


Po tym spotkaniu ślad po Bartku zniknął. Bezradna pani Regina zaczęła  przeszukiwać komputer Bartka. Odnalazła zdjęcia dziewczyny. Kiedy pani Regina dotarła do niej, okazało się, że była to czternastoletnia Magdalena, która między innymi rozmawiała z Bartkiem na przystanku niedługo przed zaginięciem.

             
- Powiedziała,  że rozmawiała  z Bartkiem.  Później  poszła i słyszała jak  go porwali – mówi Adrian Kaszubski, brat Bartosza. 


Niestety żadne z zeznań świadków niewiele wniosło. Bartek zniknął bez śladu. Rodzina jest bezradna. Przeszukała okoliczne lasy, brzeg jeziora i rzeki.  Korzystał nawet z porad jasnowidza. Niestety  sama nie może już nic więcej zrobić, a poszukiwania policji, ich zdaniem, są nieudolne. 


-  Zorganizowaliśmy  kajaki na własną rękę, bo  policja nie mogła. Potrzebna jest kamera termowizyjna, bo  tam są zarośla, ale policja nic nie robi – mówi Adrian Kaszubski brat Bartosza.


- Chcę  poznać prawdę! Jeśli ktoś coś wie, niech  zacznie mówić – prosi pani Regina.

Reporter:  Żanetta Kołodziejczyk

zkolodziejczyk@polsat.com.plzkolodziejczyk@polsat.com.pl