Po 13 latach deportacja

Polska wyrzuca z kraju dwie ukraińskie rodziny, które w Przemyślu legalnie pracowały przez 13 lat! W tym czasie na tyle rozkręciły swoją firmę, że zatrudniają Polaków. Idylla się skończyła, gdy Ukraińcy postanowili nie występować o pobyt czasowy, lecz o status rezydenta bezterminowego. Urzędnicza machina ruszyła i wyszło, że obie rodziny są zbyt biedne, by mieszkać w Polsce. Na Ukrainie nie mają niczego.

Polska wyrzuca z kraju dwie ukraińskie rodziny, które w Przemyślu legalnie pracowały przez 13 lat! W tym czasie na tyle rozkręciły swoją firmę, że zatrudniają Polaków. Idylla się skończyła, gdy Ukraińcy postanowili nie występować o pobyt czasowy, lecz o status rezydenta bezterminowego. Urzędnicza machina ruszyła i wyszło, że obie rodziny są zbyt biedne, by mieszkać w Polsce. Na Ukrainie nie mają niczego.

- Trzynaście lat naszej pracy idzie na marne, wyrzucają nas, mówią, że jesteśmy tu niepotrzebne – mówi Irina Położenkowa, prezes spółki DS/WL w Przemyślu.

- Na Ukrainie nic nie mamy, ani biznesu, ani mieszkania. Za co tam będziemy żyć – pyta Julia Azizowa, wiceprezes spółki DS/WL.

Mają dwa sklepy i założone 13 lat temu stoisko na bazarze w Przemyślu, gdzie zaczynali. Sprzedają bieliznę damską. Z tego utrzymują się dwie rodziny Ukraińców, którzy rzucili wszystko, co mieli we Lwowie, sprzedali mieszkanie i założyli w Przemyślu legalny biznes – spółkę handlu bielizną damską.

- W 2008 roku otworzyliśmy sklep. Sprzedajemy tylko bieliznę najlepszych polskich marek – opowiada Julia Azizowa, wiceprezes spółki DS/WL.
Nie chcieli nielegalnie dorabiać z handlu przygranicznego. Z Polską związali swoje życie na dobre i złe. Inwestowali nie tylko w sklepy.

- Nie tylko sprzedajemy bieliznę, ale również organizujemy pokazy, żeby nasz biznes był prowadzony na bardzo wysokim poziomie – opowiada Julia Azizowa, wiceprezes spółki DS/WL.

Ich ideą  jest, a raczej było stworzenie w Przemyślu centrum kobiecej mody – od bielizny przez suknie ślubne i buty. Idylla się skończyła, gdy postanowili nie występować co dwa lata o pobyt czasowy, lecz o status rezydenta bezterminowego. Ku ich zaskoczeniu 2 maja 2011 roku dostali odmowę.

- Nie spełnili warunku stabilnego źródła dochodu, który pozwoliłby na pokrycie kosztów utrzymania ich i członków rodziny – informuje Małgorzata Oczoś, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego.

- Urzędnicy wyliczyli, że nasz miesięczny dochód w rodzinie jest mniejszy od minimum socjalnego, czyli 351 zł na osobę – mówi opowiada Julia Azizowa, wiceprezes spółki DS/WL.

Urzędnicy policzyli ich średnią miesięczną z 5 lat, do czego, zdaniem Ukraińców, nie mieli prawa. Po bezskutecznym odwołaniu do Szefa Urzędu do spraw Cudzoziemców założyli sprawę w Sądzie Administracyjnym. Czekają na rozprawę.

- Wojewoda jak najbardziej miał prawo badać dochód z ostatnich pięciu lat – mówi Ewa Piechota, rzecznik prasowy Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców.

Komendant straży granicznej w Przemyślu już wysłał do wojewody wniosek o wydalenie dwóch rodzin ukraińskich z Polski.

- Cztery osoby z obu rodzin zostały ukarane przez sąd za nielegalną pracę grzywnami w wysokości 1000 zł –mówi Elżbieta Pikor z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.

- Były dwie kontrole urzędu skarbowego, tak samo straży granicznej i nie wykazano żadnych nieprawidłowości – mówi Wiaczesław Położenkow, wiceprezes spółki DS/WL.

Deportacja grozi także ich 13-letniej, urodzonej w Polsce córce. Właśnie zaczęła naukę w gimnazjum.

- Dziecko przeżywa to po swojemu i widzi to swoimi oczami. A widzi lęk i niepokój swoich rodziców. To ma bardzo negatywny wpływ na jej emocje – mówi Anna Kaczmar, pedagog szkolny w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu.

Paradoks: są nielegalnie, więc pracować nie mogą, by mieć z czego żyć. Po to by zalegalizować pobyt. Państwo nie pomaga finansowo cudzoziemcom bez prawa pobytu.

Kolejny paradoks: w styczniu wchodzi w życie abolicja – czyli prawo pobytu dla nielegalnie przebywających w Polsce. A tym dwóm rodzinom Ukraińców, które były legalnie w Polsce od 13 lat, grozi deportacja m.in. pani prezes chorej na raka, pan wiceprezes, która jest w ciąży i jej 13-letniej urodzonej w Polsce córce…*

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl