Od miłości do więzienia

Rozkochiwał i wykorzystywał do popełniania przestępstw. Zakochane kobiety udostępniały Arkadiuszowi B. hasła do kont internetowych, a on bez ich wiedzy wyłudzał pieniądze na popularnym portalu internetowym. Część kobiet odsiadywała za niego wyroki, a część nieświadomie uczestniczyła w oszustwach. Arkadiusz B. został zatrzymany, ale nawet zza krat nęka swoje ofiary.

37-letni Arkadiusz B. za wyłudzenia, oszustwa i szantaż dostał 10 lat więzienia. Zanim trafił do aresztu w Gdańsku oszukał blisko 100 osób. Za jedną z ofiar uważa się 27-letnia pani Anna, była partnerka Arkadiusza B., który znikając z jej życia zabrał ze sobą komputer, aparat, biżuterię i kilkaset złotych. Pani Anna zdecydowała się rozstać z partnerem, bo odkryła, że jest w tym samym czasie w związku z jeszcze czterema kobietami.
- Groził  mi cały czas, że  mnie zniszczy, że już nie żyję, że mi porwie dziecko. Nękał, jeździł za mną,  wydzwaniał do mnie, jeździł pod moim domem, jeździł pod szkołę mojej córki, pod moją dawną pracę. Zaczęłam uciekać – mówi pani Anna,  która twierdzi, że została oszukana.


Pani Anna skontaktowała się z 23-letnią panią Martą, która jak twierdzi również nie wiedziała o innych kobietach Arkadiusza B. Poznała go jako 30-letniego Roberta Widzickiego, z którym planowała wspólne życie. Za namową przyszłego zięcia, mama pani Marty wzięła kredyt na samochód i dom. Razem zamieszkali na obrzeżach Gdańska. To co dla pani Marty miało być wspólnym gniazdkiem, dla  Arkadiusza B. było kryjówką. 


-  Przywiozłem wszystkie swoje rzeczy, ponieważ się ukrywałem. Kiedy mnie zatrzymano, chciałem to wszystko odzyskać. Odwiesili mi wszystkie moje wyroki – mówi Arkadiusz B., który jest skazany za oszustwa.


Pan Arkadiusz B. został zatrzymany w listopadzie zeszłego roku. I wtedy koszmar pani Marty rozpoczął się na dobre. Została oskarżona o dwa przestępstwa.


- Przez jego matactwa ja zostałam oskarżona o wyłudzenia od pewnej firmy mebli, robił to bez mojej wiedzy na moje konto. Oskarżył mnie o to, że ukradłam mu 36 tys. w gotówce, telewizor, spawarkę, quada, myjkę ciśnieniową. Myślę, że robił to w celu zemszczenia się na mnie, bo tak jak mi kiedyś powiedział, że mogę od niego odejść, jeśli on mi na to pozwoli – mówi pani Marta, która  twierdzi, że została oszukana.


Kolejna kobieta Arkadiusza B., 32-letnia pani Beata, była pracownica firmy kredytowej, przez znajomość z nim również miała problemy z prawem. Jak twierdzi, za namową byłego partnera wystawiała kredyty na podsuwane przez niego dokumenty. Dostała za to blisko 3-letni wyrok w zawieszeniu, ale byłego partnera nie wydała.


-  Od niego dokumenty miałam, ale ja w sądzie o tym nie powiedziałam. Potem się okazało, że te dokumenty były kradzione. Przyznałam do tego w pracy. Zostałam dyscyplinarnie zwolniona, dostałam wyroki, ale nie mogłam dłużej tego ukrywać – mówi pani Beata, była partnerka Arkadiusza B.


Czwarta kobieta Arkadiusza B. zna go od 10 lat. Jak sama przyznaje, od początku wiedziała o jego działalności przestępczej i kochliwym charakterze. Ona również odsiedziała za niego wyrok 5 miesięcy.


-   Z jego wyrokami, to  jestem na bieżąco, jestem takim jego sekretarzem. On sam się gubi w tym wszystkim i ja tego wszystkiego pilnuję, taka jest moja rola w tej chwili w życiu pana Arkadiusza B. – mówi pani Jolanta, wieloletnia konkubina Arkadiusza B.


Główna specjalizacja Arkadiusza B. to oszustwa internetowe. Od poznanych kobiet wyłudzał hasła do kont internetowych, wystawiał przedmioty na aukcje, a potem nie dostarczał towaru. Ale to nie jedyne przestępstwa.


-  Wyrok  też obejmował skazanie za szantażowanie kobiety, ujawnienie fotografii intymnych z jej udziałem. A celem tego działania było otrzymania dostępu do konta portalu aukcyjnego – mówi Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.


Arkadiusz B. w więzieniu ożenił się z piątą partnerką, z którą również planuje wspólne życie. A tymczasem sprawa przeciwko pani Marcie o wyłudzenie mebli trafiła do sądu, a śledztwo dotyczące kradzieży przedmiotów Arkadiusza B. zostało umorzone. Pan Arkadiusz  nie traci czasu i już zdążył złożyć zażalenie i jak twierdzi, będzie to robił do skutku.


- Nie płaczę i nigdy nie płakałam, po sobie zostawił tylko brud, ale brud można łatwo zmyć – mówi pani Marta,  która twierdzi, że została oszukana.

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl