'Anioł' zarządza w Legnicy
Ryszard P. wykupił mieszkanie w jednej z legnickich kamienic i ogłosił się zarządcą całego budynku. Od tego czasu uprzykrza życie reszcie lokatorów. Nie płaci za utrzymanie kamienicy, a każdy remont zaskarża do sądu twierdząc, że nie wydał na niego zgody. Mężczyzna ma wykształcenie prawnicze, więc sprawy toczą się latami.
Właściciele jednej w kamienic w Legnicy od lat próbują porozumieć się z panem Ryszardem. Budynek stanowi wspólnotę mieszkaniową. W latach dziewięćdziesiątych 9 lokatorów wykupiło na własność od miasta mieszkania. Ich koszmar zaczął się w momencie, kiedy pan Ryszard wykupił jako dziesiąty swoje mieszkanie i ogłosił się zarządcą całego budynku.
- Na mocy uchwały wspólnoty zlecono naszej firmie zarządzanie nieruchomością. Nie znam żadnego dokumentu, z którego wynika, jakoby pan Ryszard miał jakiekolwiek umocowanie do występowania w imieniu wspólnoty – mówi Ryszard Kawałko z firmy ERBUD, wybranej na zarządcę kamienicy.
- Właściciel lokalu nie zgadza się z tą decyzją. Ogłosił siebie samozwańczym zarządcą. Na drzwiach umieścił odpowiedni napis, że wybraliśmy go jednogłośnie – dodaje Robert Baryluk, mieszkaniec kamienicy.
- To jest oszust i to może pani podać na całą Polskę. Tak samo jak ci, co sfałszowali dokumenty. Ja jestem zarządcą, mam dokumenty – twierdzi z kolei pani Ryszard.
Fakt, że pan Ryszard ogłosił się samozwańczym zarządcą nie jest największym problemem lokatorów tej kamienicy. Sen z powiek spędza im fakt, że pan Ryszard nie płaci ani złotówki na remont i utrzymanie kamienicy. Jak mu się to udaje? Od kilku lat pan Ryszard sprzedaje bratu i odkupuje swoje mieszkanie od niego. Obecnie właścicielami lokalu jest spółka obu braci. Udało nam się porozmawiać z panem Ryszardem:
Reporterka: Kiedy zapłaci pan chociaż złotówkę wspólnocie? Zapłaci pan?
Pan Ryszard: Oni są mi winni ponad milion złotych
Reporter: Za co są panu winni?
Pan Ryszard: Im się nie należą żadne pieniądze, za niszczenie mienia się nie należy, tak stwierdził sąd.
Reporterka: Ale oni remontują, nie niszą.
Pan Ryszard: To nazywa pani remontem? Powybijane okna, zniszczenie balkonu.
Reporterka: Panie Ryszardzie wczoraj sobie sam pan zniszczył, wkręcając to coś do balkonu.
Pan Ryszard: To nie jest wkręcanie.
Reporterka: A co to jest, te śruby , te gwoździe takie?
Pan Ryszard: To jest, było i będzie. Bo to jest na plakat wyborczy.
- Mieszkanie jest w dalszym ciągu pozbawione gazu i prądu, szyby są powybijane. Praktycznie nie ma możliwości, żeby zmusić właściciela do oszklenia tych
szyb, bo na każde nasze zawołanie osoba ta się skutecznie odwołuje – mówi Janina Dubiel, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Legnicy.
- Zachowanie tego pana jest delikatnie mówiąc dziwne. Z naszej strony byłoby zasadne pomyśleć o jakimś skierowaniu przez sąd na badania lekarskie, by sprawdzić czy pan jest poczytalny – radzi policjant, wezwany na miejsce przez lokatorów kamienicy.
- To jest cała mafia kierownicza. Wszyscy już chcieli przejąć ten lokal w 2005 roku. Niestety, nie udało się, to kombinują. Zarządcą jestem ja i jestem też prezesem sądu – wykrzykiwał z okna pan Ryszard.
Jedni mieszkańcy kamienicy otwarcie walczą z samozwańczym zarządcą, inni nie chcą się z nim konfliktować. Każdy ma już po kilka spraw w sądzie. Wszystkich do sądu pozywa pan Ryszard.
- Trzy sprawy miałam. O psy, drzewo i jeszcze miałam go pobić – wylicza Aurelia Czerniak, mieszkanka kamienicy.
- Robiliśmy klatkę schodową, było to samo. Robiliśmy elewację, też były problemy, bo skarżył, że nieprawnie, że bez jego zgody. On cały czas uważa, że jest zarządcą – mówi Anna Grab, mieszkanka kamienicy.
- Było wiele spraw, ale ten pan wykorzystuje różne kruczki prawne. Minęło 17 lat i nic nie mamy z tego tytułu – dodaje Robert Baryluk, który także mieszka w kamienicy.
To kolejny fragment rozmowy z panem Ryszardem:
Reporterka: Skończył pan prawo?
Pan Ryszard: Tak, proszę panią. Pokonałem całą mafię legnicką w Sądzie Najwyższym. Reporterka: A pokazałby mi pan dyplom?
Pan Ryszard: Wyrok mogę pokazać.
Reporterka: A ja bym dyplom chciała zobaczyć.
Pan Ryszard: Bardzo dobrze, tylko niech się pani umówi ze mną. Trzeba się umówić kilka dni wcześniej.
- Był aplikantem sądowym w okręgu Sądu Wojewódzkiego w Legnicy od września 1995 do stycznia 1997 roku. Następnie został przeniesiony do Sądu Wojewódzkiego we Wrocławiu i dalsze losy nie są mi znane – mówi Jarosław Halikowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy.*
* skrót materiał
Reporterka: Małgorzata Frydrych